piątek, 30 czerwca 2017
Od Jack'a Cd Elizabeth
- No prawda - powiedziałem. - nie mam pojęcia co bym zrobił z trupem - zaśmiałem się.
- Ha ha, bardzo śmieszne - rzuciła przewracając oczami.
- Zaleciało sarkazmem. Serio, aż tu go czuję
Eliza ponownie przewróciła oczami. Ciekawe, czy ona wogóle się czasem śmieje. Heh, mam zadanie do wykonania. Muszę ją jakoś rozśmieszyć. Tylko ciekawe jak.. Moje rozmyślania przerwał nikt inny jak Eliza.
- Dobra, nieważne. Idziemy gdzieś, albo cokolwiek? - spytała.
- Co? - zawiesiłem się na chwilę. - a dobra, już, wróciłem na ziemi. Możemy gdzieś iść.
Wilczyca spojrzała na mnie jak na głupka.
- No co? Po prostu się zwiesiłem - powiedziałem w swojej obronie. - okej, skoro mamy gdzieś iść... A nie, czekaj... Nieważne, wybierz jakiś kierunek - powiedziałem.
<Eliza?>
czwartek, 29 czerwca 2017
Od Spirita Cd Abby
- Czy oprócz was żyły tu jeszcze inne stworzenia? - spytałem.
- Oczywiście. Wiele z nich żyje nadal. Dużo informacji o nich znajdziecie w księgach - odpowiedział.
- Księgach? Jakich księgach? - pytała Abby.
- Ah, pewnie nie wiecie o co mi chodzi - zaśmiał się. - dzięki innym stworzeniom wiem, że pod pewnymi górami znajduje się labirynt. Mówiły, że na końcu jednego z korytarzy znajduje się komnata, z której wychodzi sześć wejść do różnych pomieszczeń. W jednym z nich jest mnóstwo ksiąg. Niestety nie wiem jak dostać się do tej komnaty - wyjaśnił.
Czyżby mówił o tej komnacie, w której kiedyś byłem? Chyba tak. Przynajmniej tak myślę.
- Cóż, my już będziemy iść - powiedziałem. - dziękujemy za informacje
- Żegnajcie, przyjdźcie jeszcze kiedyś - odpowiedział.
Wyszliśmy z lasu.
- Chyba wiem o jakiej komnacie mówił - powiedziałem po chwili.
<Abby?>
Od Jack'a "Przyjaźń wilka z człowiekiem"
Kiedy wstałem rano wpadłem na zupełnie spontaniczny pomysł. Ostatnio zwiedzałem tereny mieszczące się w granicach watahy, a moim pomysłem było to, że wyjdę poza granice i pozwiedzam tam. Jak pomyślałem tak zrobiłem i kiedy tylko zjadłem śniadanie skierowałem się na północ, ku granicy najbliższej mojemu aktualnemu miejscu zamieszkania. Moja jaskinia znajdowała się u stóp góry od strony południowej, więc zwykle musiałem obchodzić ją dookoła lub wspinać się, a potem zchodzić. Tym razem tą część miałem już za sobą, bo jak mówiłem szedłem wcześniej na śniadanie. Zjadłem jelenia w lesie będącym nieopodal granicy, więc miałem trochę bliżej niż ze swojej jaskini. Z tego lasu, a dokładniej z tego miejsca w lesie, w którym aktualnie jestem miałem około piętnaście minut do granicy, a ze swojej jaskini ponad godzinę. Po jakimś czasie dotarłem wkońcu do granicy terenów watahy. Tam las ciągnął się dalej, jednak był bardziej rzadki. Ruszyłem przed siebie. Kiedy tak szedłem dotarłem wreszcie do końca lasu. Gdy Już miałem z niego wychodzić zobaczyłem leżącego na ziemi młodego człowieka, którego atakował dzik. Sam nie wiem dlaczego, ale postanowiłem odpędzić zwierzę i ratować tego... Jak to mówią ludzie? Nastolatek? Chyba tak. Więc postanowiłem ratować nastolatka. Podbiegłem bliżej, wyszczerzyłem kły i zacząłem warczeć na dzika. Świniak zostawił człowieka i ruszył w moją stronę. Nadal miałem uraz do dzików i nadal nie wiedziałem jak takiego zabić. Postanowiłem więc załatwić go podstępem. Stanąłem przed drzewem i czekałem aż dzik zaatakuje. Ten ruszył w moją stronę. Kiedy był dostatecznie blisko drzewa aby nie zdążyć Wyhamować ani skręcić odskoczyłem a zwierz uderzył z pełnym impetem w drzewo. Uderzył tak mocno, że nie przeżył. Po tym wszystkim podszedłem do człowieka. Chłopak zdążył podnieść się do siadu. Bał się mnie. Widziałem to w jego oczach. Podszedłem jeszcze kawałek bliżej i usiadłem przed nim. Chłopak powoli wyciągnął rękę w moim kierunku. Dałem mu się pogłaskać. W sumie spodobała mi się ta pieszczota.
- Heh... Dzięki za ratunek kolego - powiedział.
W odpowiedzi polizałem jego rękę. Chłopak zaśmiał się i wstał. Obserwowałem go.
- Co ty na to, aby pójść ze mną? - spytał.
W sumie... Co mi szkodzi? Wstałem i poszedłem za chłopakiem. Po jakimś czasie trafiliśmy do osady ludzi. Dwaj z nich chcieli mnie zaatakować przy wejściu.
- Spokojnie, on jest ze mną - młody stanął w mojej obronie.
Tamta dwójka mruknęła coś, jednak nas wpuścili.
~~~~~~~~
Zostałem w osadzie ludzi kilka dni. Dowiedziałem się, że chłopak ma na imię Dan i ma siedemnaście lat ludzkich. Niestety musiałem iść, wataha pewnie się o mnie martwi. Wyszedłem przed dom Dana. Chłopak siedział przy lesie, oparty o jedno z drzew. Podszedłem do niego.
- Cześć psiaku - przywitał się i pogłaskał mnie.
Polizałem jego rękę i spojrzałem na las za nim. Dan również tam spojrzał. Potem jego wzrok znów skierował się na mnie.
- Rozumiem - powiedział smutno. - musisz wracać do swoich. No idź - uśmiechnął się do mnie. - ale wpadnij jeszcze kiedyś.
Znów polizałem jego rękę.
- Rozumiem, że to znaczyło tak - zaśmiał się.
Oczywiście, że wrócę - chciałem mu odpowiedzieć.
Chwilę po tym odbiegłem w las biegnąc slalomem między drzewami. Z tego, co się orientuję nie było mnie około trzech dni. Wypadałoby wpaść do domu.. Starego, dobrego domu.
CDN
Gratulacje Jack! Ukończyłeś okres próbny! Na teście miałeś 100%. Brawo! Życzę dużo weny oraz pomysłów.
- Heh... Dzięki za ratunek kolego - powiedział.
W odpowiedzi polizałem jego rękę. Chłopak zaśmiał się i wstał. Obserwowałem go.
- Co ty na to, aby pójść ze mną? - spytał.
W sumie... Co mi szkodzi? Wstałem i poszedłem za chłopakiem. Po jakimś czasie trafiliśmy do osady ludzi. Dwaj z nich chcieli mnie zaatakować przy wejściu.
- Spokojnie, on jest ze mną - młody stanął w mojej obronie.
Tamta dwójka mruknęła coś, jednak nas wpuścili.
~~~~~~~~
Zostałem w osadzie ludzi kilka dni. Dowiedziałem się, że chłopak ma na imię Dan i ma siedemnaście lat ludzkich. Niestety musiałem iść, wataha pewnie się o mnie martwi. Wyszedłem przed dom Dana. Chłopak siedział przy lesie, oparty o jedno z drzew. Podszedłem do niego.
- Cześć psiaku - przywitał się i pogłaskał mnie.
Polizałem jego rękę i spojrzałem na las za nim. Dan również tam spojrzał. Potem jego wzrok znów skierował się na mnie.
- Rozumiem - powiedział smutno. - musisz wracać do swoich. No idź - uśmiechnął się do mnie. - ale wpadnij jeszcze kiedyś.
Znów polizałem jego rękę.
- Rozumiem, że to znaczyło tak - zaśmiał się.
Oczywiście, że wrócę - chciałem mu odpowiedzieć.
Chwilę po tym odbiegłem w las biegnąc slalomem między drzewami. Z tego, co się orientuję nie było mnie około trzech dni. Wypadałoby wpaść do domu.. Starego, dobrego domu.
CDN
Gratulacje Jack! Ukończyłeś okres próbny! Na teście miałeś 100%. Brawo! Życzę dużo weny oraz pomysłów.
Od Nicole Cd Diego
Nadal nie
rozumiałam o co im chodzi. Przepraszam. Doskonale wiedziałam o co chodzi, ale
przecież to było niechcący. Żadne z nas tego nie zamierzało ani nic. A moje
rodzeństwo oczywiście bawiło się w najlepsze. Przewróciłam oczyma i ruszyłam w
stronę domu. Nie mam ochoty teraz z nikim rozmawiać, no chyba, że z mamą lub
tatą.
~~
Moje rodzeństwo nie ruszyło za mną do domu. Zostało wraz z
Fabianem na łące. I w taki właśnie sposób siedziałam w jaskini czekając na
któregoś z mych rodziców. Starałam się czymś zająć, by nie czuć nudy podczas
oczekiwania. Jednak nic nie działało. Nagle próg jaskini przekroczył mój
ojciec.
<Wind?>
Od Elizabeth Cd Jack'a
Przewróciłam oczami.
-Powiedzmy, że tak- mruknęłam.
Staliśmy tak przez
chwilę w ciszy. Nagle zaczęły mi wracać wspomnienia.
-Byliśmy nad jakąś zatoką, prawda?- zapytałam widząc
przelotne urywki tego, co się tam stało.
- Dokładniej to nad Zatoką Księżycową- odparł.
- Wtedy zemdlałam. Uleciały ze mnie wszystkie siły. Krótko
mówiąc- mogłam umrzeć- analizowałam dalej. Bardziej mówiłam do siebie niż do
Jack’a
-Zaraz. Dlaczego mogłaś umrzeć?- zapytał
-Ta zatoka miała swoją moc. Ta magia była przeciwna mojej,
przez co zaczęła ze mnie wysysać moce. Nadal czuję się słabo, ale na szczęście
jestem cała i żyję. Bo przecież to jest najważniejsze, prawda?- opowiedziałam
krótko i zwięźle patrząc na basiora.
<Jack?>
Od Yin i Yanga "Tajemnice Skał - część pierwsza"
/Perspektywa Yin/
Dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie. Niby zaczynał się tak jak każdy, jednak coś było inaczej. Miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Nie wiedziałam jednak co. Dziś odpuściliśmy sobie patrole. Sprawdzaliśmy tereny codziennie, a i tak nic się nie działo. No, może poza kilkoma ludzkimi dzieciakami, ale te uciekały na nasz widok. A jeden dzień wolnego nikomu nie zaszkodzi, nie? Dziś razem z bratem wyszliśmy za granice watahy, od strony wschodu.
/Perspektywa Yanga/
Razem z Yin wyszliśmy poza tereny watahy. Niby możemy trafić na ludzi, ale nie baliśmy się. W końcu większość z nich i tak przed nami ucieka.
- Tak właściwie to dokąd idziemy? - spytałem.
- Nie wiem - odpowiedziała mi Yin.
Między nami ponownie zapanowała cisza. Szliśmy tak dalej, kiedy podłoże zaczęło się zmieniać. Teraz było bardziej skaliste, jednak nigdzie nie było gór. Niedaleko przed nami znajdowało się mnóstwo kamieni różnych rozmiarów. Kiedy podeszlismy bliżej zauważyłem, że każdy z nich miał ściany całkowicie gładkie.
- Czyżby robota człowieka? - spytałem sam siebie.
- Raczej nie - powiedziała Yin. - dookoła nie ma żadnych śladów ludzi. Chyba, że zrobili to dawno temu, a czas zdążył zakryć wszystkie ich ślady.
Yin wskoczyła na jeden z niższych kamieni, a z niego przeskoczyła na wyższy.
- Chodź, musisz to zobaczyć! - powiedziała przeskakując na inny kamień abym mógł wejść.
Spróbowałem wskoczyć na kamienie. W przeciwieństwie do siostry nie poszło mi to tak gładko, ale w końcu się udało. To, co zobaczyłem, kiedy wskoczyłem na wyższy kamień tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to robota człowieka.
CDN
Dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie. Niby zaczynał się tak jak każdy, jednak coś było inaczej. Miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Nie wiedziałam jednak co. Dziś odpuściliśmy sobie patrole. Sprawdzaliśmy tereny codziennie, a i tak nic się nie działo. No, może poza kilkoma ludzkimi dzieciakami, ale te uciekały na nasz widok. A jeden dzień wolnego nikomu nie zaszkodzi, nie? Dziś razem z bratem wyszliśmy za granice watahy, od strony wschodu.
/Perspektywa Yanga/
Razem z Yin wyszliśmy poza tereny watahy. Niby możemy trafić na ludzi, ale nie baliśmy się. W końcu większość z nich i tak przed nami ucieka.
- Tak właściwie to dokąd idziemy? - spytałem.
- Nie wiem - odpowiedziała mi Yin.
Między nami ponownie zapanowała cisza. Szliśmy tak dalej, kiedy podłoże zaczęło się zmieniać. Teraz było bardziej skaliste, jednak nigdzie nie było gór. Niedaleko przed nami znajdowało się mnóstwo kamieni różnych rozmiarów. Kiedy podeszlismy bliżej zauważyłem, że każdy z nich miał ściany całkowicie gładkie.
- Czyżby robota człowieka? - spytałem sam siebie.
- Raczej nie - powiedziała Yin. - dookoła nie ma żadnych śladów ludzi. Chyba, że zrobili to dawno temu, a czas zdążył zakryć wszystkie ich ślady.
Yin wskoczyła na jeden z niższych kamieni, a z niego przeskoczyła na wyższy.
- Chodź, musisz to zobaczyć! - powiedziała przeskakując na inny kamień abym mógł wejść.
Spróbowałem wskoczyć na kamienie. W przeciwieństwie do siostry nie poszło mi to tak gładko, ale w końcu się udało. To, co zobaczyłem, kiedy wskoczyłem na wyższy kamień tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to robota człowieka.
CDN
Od Azuri "Przyjaźń wilka z człowiekiem"
Dzisiejszy poranek był bardzo piękny. Postanowiłam wyjść na
spacer. Włóczyłam się tak sama po lesie, lecz nagle piorun uderzył w drzewo i
zaczął padać deszcz, a nie pamiętałam w którą stronę jest dom. Cała mokra
szukałam schronienia. Czy kiedyś je znajdę? Nie wiem. W chwili w której
zobaczyłam jaskinie, jakiś człowiek złapał mnie za ogon i włożył do klatki. Byłam
wystraszona, że zrobi mi to samo co kiedyś. Gdy się zatrzymał, byłam w jakimś
zamkniętym pomieszczeniu, prawdopodobnie domu ludzi. Czy oni chcą zrobić ze mną
to co z Nanją? Usłyszałam głos.
-Przyniosłem wilczątko
Czy on chce mnie skrzywdzić? Wtedy podeszły jakieś dzieci.
-Wow, to prawdziwy wilk! -krzyknęły
Chłopak otworzył drzwiczki klatki, w której siedziałam. On
włożył do ręki klatkę,
a ja polizałam go. Podniósł mnie i położył, jak oni na to
mówią? Podłogę? Wtedy mniej bałam się tej rodziny. Gdy tylko deszcz przestał
padać, wypuścili mnie z domu. Obiecałam sobie ze nadal będę tu przychodzić.
The End
Gratuluję Ci. Skończyłaś okres próbny. Na teście miałaś 81%. Brawo! Dużo weny i pomysłów życzę!
~~alfa Ruki
Od Jack'a Cd Elizabeth
- Dobra, rozumiem - zacząłem - dopiero co się ocknęłaś i nie ogarniasz rzeczywistości, ale weź już skończ, ok?
Eliza nadal trzymała pozycję obronną.
- Jak wolisz - powiedziałem.
Odszedłem kawałek i wszedłem na skałę. Stworzyłem w łapie kulkę z wody i ochlapałem nią wilczycę.
- Lepiej? - spytałem z głupkowatym uśmieszkiem.
Wilczyca otrzepała się. Uspokoiła się trochę, chyba.
- Nadal nie wiem kim jesteś - powiedziała po jakimś czasie.
- Mówiłem, jestem Jack - odpowiedziałem.
- Tyle to wiem.
- No to co się głupio pytasz? - zaśmiałem się.
- Bo znam tylko twoje imię. Nic innego nie wiem - odpowiedziała.
- Tyle samo wiem o tobie. Choć i tego nie jestem pewien. W sumie to chyba jesteśmy kwita, nie? - ponownie się zaśmiałem.
<Eliza?>
środa, 28 czerwca 2017
Od Elizabeth Cd Jack'a
Ocknęłam się tuż
przed wieczorem. Wstałam ostrożnie i rozejrzałam się wokół. Byliśmy koło
jakichś gór. Nie za bardzo jeszcze ogarniałam co się stało.
-Jak się czujesz?- zapytał jakiś męski głos.
Odruchowo ustawiłam
się w pozycji obronnej i warczałam na postać stojącą przede mną. Jego twarz
wydawała mi się znajoma. Jednak nie mogłam sobie przypomnieć kto to taki.
-Eliza, to ja Jack- powiedział basior.
Zrobiłam się jeszcze
bardziej czujna. Skąd do cholery znał moje imię? Co się stało? Gdzie ja w ogóle
jestem? Podeszłam bliżej, by go odstraszyć. Nadal szczerzyłam do niego kły. On
odruchowo się cofnął. Jednak po chwili przybliżył się niebezpiecznie blisko.
<Jack?>
Od Fabiana "Przyjaźń wilka z człowiekiem"
Tego dnia
postanowiłem wybrać się z przyjaciółmi nad jezioro. Była taka piękna pogoda, a
woda z pewnością ochłodziłaby nagrzane ciało. Przeszedłem się po jaskiniach
znajomych, jednak albo nikogo nie było w środku, albo mieli inne plany.
Westchnąłem zrezygnowany.
-Cóż, będę musiał jechać sam- mruknąłem pod nosem.
~~
Po jakiejś godzinie
znajdowałem się na miejscu. O dziwo nie było tam nikogo. Eh, może to dlatego,
że to miejsce jest położone blisko ludzkich rezydencji.. Ale mi to nie
przeszkadzało. Wątpię, by odróżnili mnie od psów, czyli udomowionych wilków.
Chociaż, moim zdaniem, nie są one do nas w ogóle podobne..
~~
Leżałem sobie na plaży. Zmęczyły mnie już wodne kąpiele.
Przynajmniej na razie. Nagle usłyszałem tupanie. Z każdą chwilą dźwięk
narastał, aż w końcu zza drzew pojawił się mały chłopiec. Twarz miał bladą i
całą we łzach. W rączkach trzymał pluszowego misia. W jego oczach wyraźnie
widziałem strach oraz zagubienie. Maluch usiadł na jednym z kamieni koło wody i
zaczął pochlipywać. Aż sam na ten widok miałem łzy w oczach. Jednak otrząsnąłem
się i podszedłem do chłopca. Gdy mnie zobaczył podskoczył w miejscu i przytulił
do piersi swoją maskotkę. Ruszyłem znów w jego stronę. Dziecko siedziało
nieruchomo i patrzyło się na mój każdy kolejny krok. Ja natomiast, polizałem
jego dłoń w geście typu „Nic ci nie zrobię”. Maluch odważył się mnie pogłaskać,
a moje ciało ugięło się pod ciepłem tych pieszczot. Chłopiec coraz bardziej
uspokajał się w moim towarzystwie. To mnie nawet cieszyło. Tak chyba zaczyna
się tworzyć przyjaźnie, czyż nie?
CDN
Fabian, świetny wynik na teście! Masz 100%, czyli wiesz co to oznacza! Przeszedłeś okres próbny! Gratuluję Ci! Jesteś już oficjalnym członkiem watahy! Trzymaj tak dalej. I ogólnie, życzę ci dużo pomysłów i weny.
~~alfa Ruki
Od Abby Cd Spirita
Zajęliśmy pozycje obronne. W końcu nie wiadomo, czego można
się po nich spodziewać.
-Z jakiej racji naruszacie mój spokój?- zapytał ostrym tonem
Ent.
-Chcielibyśmy się dowiedzieć jak wyglądał świat wcześniej-
rzekł Spirit
Drzewo patrzyło na
nas rozmyślając nad czymś. Następnie parsknęło śmiechem.
-Zbyt wiele wam nie przekażę. Ja żyję tylko cztery tysiące
lat.
-W porównaniu do nas to i tak o jakieś trzy tysiące
dziewięćset siedemdziesiąt dziewięć lat więcej- mruknęłam
-Co mówisz mały?
-Eee, moim zdaniem, cztery tysiące lat to i tak dużo-
powiedziałam szybko.
- Niektórzy żyją po kilka milion lat na tym świecie- odparł.-
Zaczęło się od tego, że ożywił nas pewien bóg na prośbę jakiegoś innego
stworzenia. Wcześniej było nas o wiele więcej. Tylko część moich braci zdążyła
już zdrzewieć na stałe. Teraz zostało nas, hmm, niech pomyślę.. Z tuzin? Coś
koło tego.
- Wszystko było takie same jak teraz?- zapytałam
-Nie do końca. Kiedyś, w tym miejscu, gdzie teraz stoimy
była górka. Było na niej można spotkać najstarszego z nas wszystkich. Jednak
zdrzewiał jakieś tysiąc lat temu. Ale żył niesamowicie długo! Poza tym to chyba
nic się nie zmieniło. Przynajmniej na moje oko. Ugh, no może to, że już nie
chodzimy tak często po tym lesie jak wcześniej. Macie jeszcze jakieś pytania?
<Spirit?>
Od Diego Cd Fabiana
Spojrzałem na Leo i Lily. Oni również spojrzeli na mnie. Potem całą trójką spojrzeliśmy na Nicole i Fabiana po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- No co? O co wam chodzi? - spytał Fabian.
- No właśnie. Powiedzcie - dorzuciła Nicki.
Leo i Lily w miarę się ogarnęli, jednak ja śmiałem się dalej. No po prostu nie mogłem przestać. W końcu Lil trzepnęła mnie łapą.
- Ał! Za co to? - spytałem z wyrzutem.
- Dobrze wiesz za co - odpowiedziała.
- Nie, nie wiem - rzuciłem.
- Czy teraz powiecie nam o co chodzi? - wtrąciła się Nicole.
- Hmm... Niech pomyślę... Nie - odpowiedział jej Leo z głupkowatym uśmieszkiem.
Znowu zacząłem się śmiać, jednak tym razem uniknąłem ciosu Lily. Wbrew pozorom dość mocno bije.
<Lily? Leo? Nicole? Fabian?>
Od Azuri Cd Fabiana
Gdy Fabian mi to wszystko powiedział, ja się odwróciłam i
poszłam. Dlaczego? Bo nie znam tej zabawy... Nie lubię młodych alf... Znaczy w
pewnym sensie ich nie lubię. Po prostu wstydzę się podejść do nich. Poszłam
pouczyć się polowania. Zobaczyłam zająca. Skradałam się, byłam już bardzo
blisko. Wyskoczyłam z krzaka, w którym wcześniej się przyczaiłam, i... Się nie
udało. Zając uciekł, a ja złapałam tylko siniaki i rany. Byłam strasznie
głodna, wróciłam do jaskini. W środku były wszystkie młode alfy i Fabian. Nie wiem,
czego oni tu szukali, ale gdy tylko ich zobaczyłam wyszłam z jaskini.
~~~
Wlokłam się tak po lesie, przez kilka godzin. Czy dziś tam
jeszcze wrócę? Nie wiem. Po jakiejś chwili zobaczyłam wszystkich znów bawiących
się w tą samą zabawę. Nie podchodziłam do nich, ale nagle złamałam gałąź i
wszyscy mnie usłyszeli.
<Fabian? Nicole? Leo? Lily? Diego?>
Od Azuri Cd Abby
-Dam sobie radę –rzekłam.
Abby tylko spojrzała się na mnie i sobie poszła. Leżałam i
leżałam, nie mogłam zasnąć. Po tym, co się stało... Nigdy już nie zapomnę
mamy... Wyszłam z jaskini. Znów, jak to ja, poszłam na przechadzkę po lesie.
~~~
Gdy wróciłam, nikogo nie było. Leżał tylko list. Otworzyłam
go. Napisane było tam:
Azuri, jeżeli to
czytasz zrozum, że nie możesz chodzić do lasu.
Jesteśmy ze
szczeniakami na..
Dalej tekst był zamazany. Musiała kapać na to woda. Gdzie
oni mogą być? Nie wiem, ale poszłam ich poszukać.
~~~
Byłam wszędzie, przy stawie w lesie, ale nigdzie ich nie
było.
Wróciłam do jaskini, położyłam się zmachana i zasnęłam.
Nie wiem jak długo spałam, ale gdy się obudziłam nade mną stała
Abby.
<Abby?>
wtorek, 27 czerwca 2017
Od Jack'a Cd Elizabeth
Nie mam pojęcia dlaczego, ale Eliza zemdlała. Na chwilę przed tym powiedziała, żebym ją stąd zabrał. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, jednak pchany instynktem postanowiłem wziąć ją na grzbiet i zabrać w inne miejsce. Jak pomyślałem tak zrobiłem i z wilczycą na plecach odszedłem szybkim krokiem jak najdalej od zatoki Księżycowej. Zatrzymałem się dopiero u stóp gór Błękitnych. Tam zdjąłem waderę z pleców i położyłem w cieniu. Sam nie wiem dlaczego, ale wspiąłem się na skały i zacząłem obserwować teren z wyższego miejsca. Widziałem teraz o wiele więcej. Mogłem wejść jeszcze wyżej, jednak zwyczajnie mi się nie chciało. Po jakimś czasie zszedłem ze skał. Zauważyłem, że wadera zaczyna się budzić.
<Eliza?>
poniedziałek, 26 czerwca 2017
Od Jack'a - Quest I
Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, nie wiem jak i nie wiem dlaczego, ale zemdlałem. Tak po prostu. Szedłem sobie spokojnie, aż tu nagle widzę ciemność. Kiedy w końcu się obudziłem byłem w... Nawet nie wiem gdzie byłem. Ale byłem. Do tego dochodzi jeszcze zdezorientowanie, które czułem. I w sumie tyle na ten moment wiedziałem. No może poza tym, że zaraz będzie ciemno. Słońce chyliło się ku zachodowi. Postanowiłem poszukać wyjścia, póki jest jasno. Wstałem z ziemi i rozejrzałem się. Jak tak teraz patrzę, to wyjścia nie widzę. Dookoła mnie jest mnóstwo drzew. Wniosek z tego jeden. Na sto procent jestem w lesie. Jest już jakiś postęp. W każdą stronę las rozchodzi się równie gęsto. Niezależnie gdzie pójdę będzie równie ciężko wyjść. Dobra. Idę gdziekolwiek. Ruszyłem na zachód.
- W stronę słońca - mruknąłem i poszedłem w wspomnianym kierunku.
Las ani trochę się nie przerzedzał. W sumie to nawet jest jeszcze gęstszy. O ile tak się da. Po jakimś czasie postanowiłem zrobić sobie postój. Zatrzymałem się i spojrzałem w niebo. A przynajmniej spróbowałem. Korony drzew zasłaniały wszystko. Ale na pewno jest już ciemno. Dobra, koniec tego sterczenia. Ponownie ruszyłem przed siebie. Po jakimś czasie wreszcie wyszedłem z lasu. Spojrzałem w górę. Okej, wiem gdzie jestem. Jeśli teraz pójdę na północny zachód powinienem po jakimś czasie trafić do mojej jaskini. Ruszyłem przed siebie Z myślą aby się wreszcie położyć.
THE END
- W stronę słońca - mruknąłem i poszedłem w wspomnianym kierunku.
Las ani trochę się nie przerzedzał. W sumie to nawet jest jeszcze gęstszy. O ile tak się da. Po jakimś czasie postanowiłem zrobić sobie postój. Zatrzymałem się i spojrzałem w niebo. A przynajmniej spróbowałem. Korony drzew zasłaniały wszystko. Ale na pewno jest już ciemno. Dobra, koniec tego sterczenia. Ponownie ruszyłem przed siebie. Po jakimś czasie wreszcie wyszedłem z lasu. Spojrzałem w górę. Okej, wiem gdzie jestem. Jeśli teraz pójdę na północny zachód powinienem po jakimś czasie trafić do mojej jaskini. Ruszyłem przed siebie Z myślą aby się wreszcie położyć.
THE END
Od Spirita Cd Abby
Na pewno gdzieś tu są. Muszą tu być. Może z drzew będzie coś widać. Spróbowałem wspiąć się na jedno z wyższych drzew.
- Co ty robisz? - spytała Abby z dołu.
- Chcę zobaczyć teren z góry. Może wtedy uda mi się coś dostrzec albo znaleźć jakiegoś enta - odpowiedziałem.
Kiedy byłem mniej więcej w trzech czwartych wysokości drzewa te zaczęło się ruszać. W końcu wstało, a ja z niego spadłem. Na chwilę straciłem oddech.
- Chyba znalazłem enta - powiedziałem kiedy znów mogłem oddychać.
Abby podeszła do mnie.
- Wszystko w porządku? - spytała.
- Ta, jeszcze żyję - odpowiedziałem i wstałem.
Drzewiec zaczął do nas podchodzić. Na wszelki wypadek zająłem pozycję obronną. Abby zrobiła to samo.
<Abby?>
niedziela, 25 czerwca 2017
Od Abby Cd Azuri
Patrzyłam na młodą
waderę. Ledwo co wróciła i są z nią problemy.
-Przecież wiesz, że nie możesz się włóczyć sama wieczorami.
Mogło ci się coś stać.
-Ale nic mi nie jest.
Przewróciłam oczami.
Cóż dzieciaki serio nie nauczą się dopóty, dopóki same tego nie doświadczą.
Tego już raczej nie zmienię.
-Odprowadzę cię do jaskini, dobrze?- zapytałam
-Niech będzie- odparła Azuri.
I poszłyśmy do jej
jaskini. Wcześniej mieszkała tu z matką, lecz w watasze nie miała więcej
bliskich osób, by nie spać sama. Czasami się zastanawiałam czy jej nie zabrać
do siebie, ale ona niezbyt za mną przepada. A ja naprawdę chcę dla niej jak
najlepiej.
-Dasz sobie radę sama, czy zostać jeszcze?
<Azuri?>
Od Fabiana Cd Azuri
Nagle z drzewa
spadła młoda wadera. Bardzo mi kogoś przypominała.
-Azuri?- powiedziałem zdziwiony.- Co ty tutaj robisz? Nie
odeszłaś z watahy?
- Myślałam, że się ucieszysz.. Ehh, na co ja liczyłam.
Wolisz młodą alfę, bo jest ładniejsza i ma więcej władzy..
-Więcej władzy? Przecież ma takie same prawa jak inne
wilczki. Nie ma ich ani mniej, ani więcej. A co do wyglądu. Myślisz, że jestem
taki denny, że zwracam uwagę tylko na wygląd? Otóż nie! Charakter też jest
ważny i sposób bycia. To, że jestem basiorem, co wiąże się, że jestem
wzrokowcem, nie znaczy, że nie zwracam uwagi na inne rzeczy. Poza tym nie mam
ochoty mieć dziewczyny. Na to przyjdzie czas. Nie wiem czy wiesz, ale znajomych
można mieć wiele i jak się bawię z kimś innym to nie znaczy od razu, że tobie
nie będę poświęcać czasu. A na dodatek możemy się bawić wszyscy razem, czyż
nie?
<Azuri?>
Od Fabiana Cd Lily
Teraz Nicole była
osobą szukającą. W ostatniej chwili stanąłem na kamieniu gdy wykrzyknęła
doskonale znane nam słowa. Potem ruszyła w moją stronę. Ja jednak zostałem w
miejscu. Jakoś szczerze wątpię, by na mnie trafiła, gdyż gdy otworzyła oczy
patrzyła się w zupełnie innym kierunku. I słusznie. Nie miała pojęcia, że tam
jestem i na mnie wpadła. Poturlaliśmy się kawałek, a nasze nosy dotknęły się.
-Sorki- powiedziałem szybko i wstałem z niej lekko zmieszany
tą sytuacją.
- Nic się nie stało- odparła.
Koło nas zebrała się
reszta szczeniaków. Patrzyli na nas dziwnym wzrokiem.
-O co wam chodzi?- zapytała Nicole mierząc wszystkich po
kolei wzrokiem.
<Nicole? Leo? Diego? Lily?>
Od Elizabeth Cd Jack'a
Po pewnym czasie
dotarliśmy nad zatokę.
-Czujesz to?- zapytałam
-Co?
- No tą emanującą energię- rzekłam i patrzyłam się przez ten
czas w zatokę.
-O czym ty gadasz?
Przewróciłam oczami
i podeszłam bliżej zatoki Księżycowej.
-Nie ważne- mruknęłam.
Z tego miejsca też
docierała do mnie magia. Ale inna niż przy grobowcu. Bardziej taka.. świetlna.
Jej sposób emitowania była całkowicie inna niż tam. Nagle zaczęłam tracić siły.
No tak! Przecież moim żywiołem jest mrok, a światło jest jego przeciwieństwem.
Czyli to źródło może mnie porządnie osłabić. Znalazłam się w dość nieciekawej
sytuacji. Jack nie wie kompletnie o co chodzi, nie wie jaki mam żywioł ani nic.
W jego oczach pewnie po prostu zaraz zemdleje. A to miejsce może nawet
doprowadzić do mojej śmierci. Tego akurat jestem pewna. Zaczęłam się robić
coraz bledsza. Najszybciej jak umiałam szłam jak najdalej od zatoki.
-Zabierz mnie stąd- powiedziałam cicho przed tym jak
zemdlałam.. albo umarłam?
<Jack?>
Od Abby Cd Spirita
Jakoś nie bardzo przekonywała mnie myśl, że żyły tutaj chodzące drzewa, które na dodatek gadały. To brzmi zbyt abstrakcyjnie! Widzę to w jego oczach. Już zdążył się nakręcić. Tak samo jak ze smokiem. Wierzył, że go znajdziemy i znaleźliśmy. A teraz będziemy szukać Ent. W co ja się wpakowałam- na te myśli uśmiechnęłam się- ale nie żałuję tego co robię. Jak to mówią, hej przygodo!
Już chodzimy po tym
lesie z pół godziny. Nie znaleźliśmy ani śladu po obecności chodzących drzew.
Czy tu cokolwiek kiedyś było?
-Jesteś pewien, że to tu żyły?- spytałam
-Tak- odpowiedział- Może się ukrywają? Albo zdrzewiały.
<Spirit?>
sobota, 24 czerwca 2017
Od Azuri "Co to jest?"
Gdy się obudziłam, byłam w dziwnym pomieszczeniu. Były tam
eliksiry, leki i inne podobne rzeczy. Nie zdążyłam się rozejrzeć, gdyż ponownie
zasnęłam. Miałam dziwny sen i tu zaczyna się opowieść.
Byłam już dorosła. Wokół mnie toczyła się wojna. Poleciałam
w górę, by ogarnąć sytuację. Na dole
rozlewała się krew. Ale nie byłam w Watasze Srebrnego Kła, tylko z moją
rodziną. Był tam mój tata i brat. Mamy nie było, bo umarła. Było tam też dużo
obcych mi wilków.
-Azuri strzelaj -krzyknął mój tata
I po chwili zobaczyłam, że zleciał na mnie jakiś guzik.
Kliknęłam go i niestety cały świat wybuchnął. Wtedy się obudziłam.
-Co się stało? -powiedziała jakaś wadera
<ktoś?>
Od Azuri
Dziś rano postanowiłam się przejść po okolicy.
Szłam już kilka minut, gdy nagle zobaczyłam linkę.
Co z tego ze Ruki dała zakaz wychodzenia i tak wyjdę.
~~~
Na szczęście nie wpadłam w nią.
Niedaleko mnie znajdował się staw. Był tam człowiek, ale
mniejszy niż inni, których widziałam wcześniej.
-Chyba nic mi nie zrobi? - pomyślałam i podeszłam do niego.
Chłopak się odwrócił. Chciał krzyczeć, ale zaklinował buzię rękoma.
-Cześć mały –szepnął.
Wiem ze mnie nie
zrozumie, więc dałam się pogłaskać.
~~~
Nadchodził zmrok. Byłam w drodze do jaskini, aż nagle zza
rogu wyskoczyła Abby.
-Gdzie byłaś? –spytała.
-Eh, ja... Ja byłam…-nie wiedziałam, co powiedzieć.
<Abby?>
niedziela, 18 czerwca 2017
Od Azuri
Wróciłam do watahy,
Ponieważ moją mamę zastrzelili,
A dopiero ją spotkałam.
Dziś leżałam na łące, nie podchodziłam do Fabiana,
Ponieważ spotyka się teraz z inną waderą.
Fabian nawet nie wie, że wróciłam,
Ehh, po co w ogóle odchodziłam?
Teraz nie mam się z kim bawić.
Fabian pewnie woli, młodą alfę,
Bo jest ładniejsza i ma więcej władzy!
~~~
Był już wieczór, spacerowałam przy stawie,
Usłyszałam kroki. Wtedy schowałam się w gęstej trawię,
Zauważyłam Abby i Spirita,
Nie chciałam ujawniać ze tu jestem,
Poszłam, więc w niej spać.
~~~
W południe, usłyszałam krzyk
-ZIEMIA
Wleciałam na drzewo,
Był tam Fabian i cztery inne szczeniak,
Jeden z nich wszedł też na to samo drzewo,
Wystraszona spadłam z niego,
-Azuri? -powiedział Fabian
<Fabian?>
Azuri powraca!
Nasza kochana Azuri powróciła!
Płeć: Wadera
Wiek: 4 miesiące
Wygląd: Brązowy szczeniak, biała grzywka i zielone oczy
Data urodzin: 05.08
Cechy Charakterystyczne: Skrzydła
Boi się: Ludzi, pająków i węży
Rodzina: Matka nie żyje, tak samo brat. Ojciec: Demon
Żywioł: Elektryczność, natura i mrok
Hierarchia: Samica Omega
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Okres próbny do 1.08.2017
Imię: Azuri
Pseudonim: Azi, ZuriPłeć: Wadera
Wiek: 4 miesiące
Wygląd: Brązowy szczeniak, biała grzywka i zielone oczy
Data urodzin: 05.08
Cechy Charakterystyczne: Skrzydła
Boi się: Ludzi, pająków i węży
Rodzina: Matka nie żyje, tak samo brat. Ojciec: Demon
Żywioł: Elektryczność, natura i mrok
Hierarchia: Samica Omega
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Życzę Ci, jak zawsze, dużo weny i pomysłów. Nigdy więcej nas nie zostawiaj
Od Spirita Cd Abby
Króliki były naprawdę smaczne.
- To skoro zjedliśmy to może gdzieś pójdziemy? - spytałem kiedy oboje skończyliśmy jeść.
- Możemy - odpowiedziała Abby. - a dokąd?
Właśnie. Dokąd? Nie mam pojęcia.
- Nie wiem. Może po prostu pójdziemy przed siebie i zobaczymy gdzie nas to doprowadzi? - zaproponowałem.
- Okej - zgodziła się.
No więc poszliśmy. Wyszliśmy z jaskini i ruszyliśmy, z tego co się orientuję, w kierunku środka terenów watahy. Po jakimś czasie na naszej drodze zaczęło pojawiać się coraz więcej drzew. Czyli zbliżamy się do lasu.
- Najprawdopodobniej trafiliśmy do lasu Fangorn - powiedziałem.
- Co to za miejsce? - spytała.
- Las, w którym żyły enty - wyjaśniłem.
Abby spojrzała na mnie pytająco.
- Ogromne, chodzące drzewa, które potrafiły mówic - powiedziałem.
W sumie, ciekawe czy jakieś jeszcze przeżyły. Bo jeśli tak... Możemy dowiedzieć się od nich czegoś o przeszłości tego miejsca. A może i nawet całych terenów, na których żyjemy!
<Abby?>
Od Lily Cd Leo
Tym razem to Leo szukał. Odbiegłam kawałek dalej i przeskakując nad korzeniem podbiegłam i wskoczyłam na jakąś kłodę. Na szczęście zdążyłam wskoczyć.
- Ziemia! - zawołał Leo.
Rozejrzał się. Nikt nie stał na ziemi. Brat zamknął oczy i pobiegł w moim kierunku. No to czas na zmianę miejsca. Z kłody przeskoczyłam na kamień, a z kamienia na jakiś wystający z ziemi pieniek. Leo chyba tego nie usłyszał i nadal szukał mnie na powalonym drzewie. Po chwili ponownie usłyszeliśmy znaną nam frazę. Znów nie było zmiany. Tym razem Leo pobiegł w przeciwnym kierunku. Po chwili zauważyłam Nicole, która zchodziła z drzewa. Kiedy stanęła na ziemi Leo ponownie wykrzyknął "Ziemia!".
<Nicole? Leo? Diego? Fabian?>
- Ziemia! - zawołał Leo.
Rozejrzał się. Nikt nie stał na ziemi. Brat zamknął oczy i pobiegł w moim kierunku. No to czas na zmianę miejsca. Z kłody przeskoczyłam na kamień, a z kamienia na jakiś wystający z ziemi pieniek. Leo chyba tego nie usłyszał i nadal szukał mnie na powalonym drzewie. Po chwili ponownie usłyszeliśmy znaną nam frazę. Znów nie było zmiany. Tym razem Leo pobiegł w przeciwnym kierunku. Po chwili zauważyłam Nicole, która zchodziła z drzewa. Kiedy stanęła na ziemi Leo ponownie wykrzyknął "Ziemia!".
<Nicole? Leo? Diego? Fabian?>
Od Leo Cd Diego
-Twoja kolej- powiedziała Lily do Fabiana
Basior zamknął oczy
i zaczął iść na ślepo. Szedł w moją stronę. Szybko pognałem po układających się
w ścieżkę kamieniach.
-Ziemia!- krzyknął Fab
Na jego nieszczęście
nikt nie stał na ziemi. Jednak zauważył mnie i ponownie zamknął oczy biegnąc w
moją stronę. Moja urocza dróżka niestety się skończyła. Nie miałem gdzie uciec.
Fabian był coraz bliżej. Ugh w końcu mnie złapie. Patrzę na boki w poszukiwaniu
najbliższego schronienia. Jest tylko tamto przewrócone drzewo na którym
wcześniej był Diego. Rzucam się pędem w tamtą stronę. Niestety nie mam tyle
szczęścia i Fabian wykrzykuje doskonale wszystkim znaną formułkę. No cóż, moja
kolej. Tak się czasem zastanawiam.. Jak to możliwe, że tylko Nicole umie się
wspinać po drzewach. To trochę niesprawiedliwe, ale co poradzić. Gra uczciwie.
<Fabian? Nicole? Diego? Lily?>
Od Jack'a Cd Elizabeth
Znowu zacząłem się śmiać. Nie mogłem się uspokoić.
- Skończyłeś? - spytała Eliza na co ja ponownie dostałem napadu śmiechu.
Nawet nie pamiętam z czego się śmieję. Po jakimś czasie uspokoiłem się. Taa, jakimś. Przez chyba kwadrans nie mogłem przestać. Serio, nawet zaczął mnie boleć brzuch. Zobaczyłem, że wadera wciąż się na mnie patrzy jak na jakiegoś idiotę.
- Tak, tak. Wiem, że jestem super i w ogóle nie możesz się na mnie napatrzeć, ale chodźmy już - rzuciłem i skierowałem się w stronę zatoki.
Eliza prychnęła coś pod nosem, ale poszła za mną. Między nami panowała cisza, przerywana tylko naszymi krokami i dźwiękami lasu. Po jakimś czasie dotarliśmy nad zatokę.
<Eliza?>
- Skończyłeś? - spytała Eliza na co ja ponownie dostałem napadu śmiechu.
Nawet nie pamiętam z czego się śmieję. Po jakimś czasie uspokoiłem się. Taa, jakimś. Przez chyba kwadrans nie mogłem przestać. Serio, nawet zaczął mnie boleć brzuch. Zobaczyłem, że wadera wciąż się na mnie patrzy jak na jakiegoś idiotę.
- Tak, tak. Wiem, że jestem super i w ogóle nie możesz się na mnie napatrzeć, ale chodźmy już - rzuciłem i skierowałem się w stronę zatoki.
Eliza prychnęła coś pod nosem, ale poszła za mną. Między nami panowała cisza, przerywana tylko naszymi krokami i dźwiękami lasu. Po jakimś czasie dotarliśmy nad zatokę.
<Eliza?>
Od Diego Cd Nicole
- Ja jestem Diego, to Lily i Leo - przedstawiłem siebie i resztę rodzeństwa. - kojarzę twoją siostrę
- Czasem przychodzi do mamy albo taty - dopowiedziała Lily. - czasami jest z nią inny wilk
- Chyba ma na imię Spirit - dorzucił Leo.
- To grasz w ziemię? Fabian, może też zagrasz? - spytałem.
- Okej - zgodził się.
- Nicki?
- Znasz odpowiedź - powiedziała.
- Ja mogę szukać - zaproponowała Lily.
Wszyscy się zgodzili. Odbiegłem kawałek w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, na które mógłbym wejść. Zobaczyłem na wpół przewrócone drzewo, opierało się na innym, więc wyglądało na stabilne. Wszedłem na nie i skierowałem się w stronę najwyższego punktu. Kiedy tam dotarłem do moich uszu dobiegł głos Lily.
- Ziemia! - zawołała.
Nikt nie stał na ziemi więc Lily szukała dalej. Ruszyła w moją stronę. Musiałem zmienić miejsce. Zszedłem niżej i zeskoczyłem z drzewa. Pobiegłem w stronę dość sporego kamienia. Wskoczyłem na niego.
- Ziemia! - zawołała ponownie Lily.
Tym razem Fabian nie zdążył nigdzie wejść.
- Twoja kolej - powiedziała do niego Lily.
<Fabian? Nicole? Leo? Lily?>
- Czasem przychodzi do mamy albo taty - dopowiedziała Lily. - czasami jest z nią inny wilk
- Chyba ma na imię Spirit - dorzucił Leo.
- To grasz w ziemię? Fabian, może też zagrasz? - spytałem.
- Okej - zgodził się.
- Nicki?
- Znasz odpowiedź - powiedziała.
- Ja mogę szukać - zaproponowała Lily.
Wszyscy się zgodzili. Odbiegłem kawałek w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, na które mógłbym wejść. Zobaczyłem na wpół przewrócone drzewo, opierało się na innym, więc wyglądało na stabilne. Wszedłem na nie i skierowałem się w stronę najwyższego punktu. Kiedy tam dotarłem do moich uszu dobiegł głos Lily.
- Ziemia! - zawołała.
Nikt nie stał na ziemi więc Lily szukała dalej. Ruszyła w moją stronę. Musiałem zmienić miejsce. Zszedłem niżej i zeskoczyłem z drzewa. Pobiegłem w stronę dość sporego kamienia. Wskoczyłem na niego.
- Ziemia! - zawołała ponownie Lily.
Tym razem Fabian nie zdążył nigdzie wejść.
- Twoja kolej - powiedziała do niego Lily.
<Fabian? Nicole? Leo? Lily?>
Od Nicole Cd Fabiana
Ostatnio dużo czasu
spędzam na polanie. Bardzo lubię zapach kwiatów. Jest taki.. orzeźwiający.
Jestem na polanie i tym razem. Turlam się pośród pięknych roślin, a reszta
mojego rodzeństwa bawi się w chowanego. Nie przepadałam za tą grą. Wolę grać w
ziemię, która polega na tym, że jedna osoba jest szukającą i z zamkniętymi
oczyma stara się złapać inne wilczki, by zmienić się w normalnego gracza. Kiedy
pada słowo „ZIEMIA” szukający otwiera oczy i patrzy czy któryś z uczestników
nie jest czasami na ziemi. Jeśli jest to zamieniają się rolami. Ja zwykle
wchodzę sobie na drzewa w porównaniu do mojego rodzeństwa, które staje, np. na
wyższy kamień. Wiem, że tak nie przystaje przyszłej alfie, ale i tak szanse, że
nią będę są równe 25%. A to nie jest zbyt wiele. Nagle podbiegł do mnie jakiś
wilczek. Ma niebieskie oczy i czarną sierść w brązowe paski.
-Hej- powiedział
Ja tylko spojrzałam
na niego i obdarzyłam go uśmiechem.
-Hej, jak się nazywasz?- zapytałam.
-Jestem Fabian, a ty?
-Nicole- odparłam lekko zarumieniona.
Późniejsza rozmowa
dotyczyła naszego rodzeństwa. Okazało się, że znam jego starszą siostrę, Abby.
Nagle nastąpiła dziwnie ujmująca cisza. Nie czułam się wtedy zbyt komfortowo…
-Co robisz tutaj całkiem sama?- zapytał przerywając ciszę.
Uśmiecham się na tę
myśl.
- Nie jestem sama. Przyszłam tutaj z rodzeństwem.
-To gdzie oni są?
- Grają w chowanego- odparłam
- W takim razie dlaczego nie bawisz się z nimi?
-Nie przepadam za tą grą. Wolę ziemię, znasz tą zabawę?
-Znam- odpowiada po chwili namysłu.
Spoglądam w skraj
lasku i uśmiecham się.
-Patrz, wracają!- powiedziałam na widok biegnącego w moją
stronę rodzeństwa.
-Nicole! Grasz z nami w ziemię?- krzyczy Diego
Lily podbiega do
nas najszybciej i dyszy ciężko.
-Kto to?- pyta moja siostra, a w tej samej chwili dobiegają
do niej chłopaki.
-Jestem Fabian- mówi szybko.- Możliwe, że znacie moją
siostrę Abby.
<Fabian? Lily? Leo? Diego?>
Od Elizabeth Cd Jack'a
-A skąd mam wiedzieć co tu jest?- odpowiedziałam pytaniem
- No to wybieraj między..
Polanami Gladden a Zatoką Księżycową.
- Ale mi duży wybór- mruknęłam pod nosem.
-Co wybierasz?- rzekł, puszczając mimo uszu moją kąśliwą
uwagę.
-Oczywiście, że Zatokę Księżycową- prychnęłam- Brzmi o wiele
ciekawiej niż jakieś głupie polany.
-A jakoś Polana Golgotha cię niezmiernie zaciekawiła.
-To to była jakaś polana?- zapytałam lekko zdziwiona.
-Tak- powiedział i zaczął się śmiać ze swego zwycięstwa
słownego.
Ja natomiast tylko
przewróciłam oczyma i mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem.
-Ruszamy w końcu? Nie mamy całego dnia..- rzucam nagle.
-Racja, nie mamy całego dnia. Mamy wiele tygodni- odpowiada
Jack i znowu zaczyna się śmiać..
<Jack?>
sobota, 17 czerwca 2017
Od Abby Cd Spirita
I oboje dostaliśmy napadu śmiechu. Tym razem szybciej się uspokajam. Patrzę na Spirita, a on nadal się śmieje. Całuję go w policzek i mówię.
-To jemy?
Na te słowa basior
przestał się śmiać, ale na jego twarzy był widoczny uśmiech.
-Tak
Zapanowała cisza.
Oboje pożywialiśmy się świeżo złapanym śniadaniem. Cieszę się, że spędzamy ten
czas razem. To chyba najlepsze króliki jakie kiedykolwiek złapałam!
-Smakuje?- zapytałam
-Mhm- mruknął pomiędzy następnymi kęsami jedzenia.
Uśmiechnęłam się
mimowolnie. Dalszy ciąg posiłku przebiegł w całkowitej ciszy. Każdy z nas był
zajęty jedzeniem. Zwłaszcza, że wczoraj nie jedliśmy kolacji. A przynajmniej ja
sobie tego nie przypominam.
<Spirit?>
Od Jack'a Cd Elizabeth
Czyli najprawdopodobniej ma na imię Eliza.
- Widzisz? Mówiłem, że prędzej czy później poznam twoje imię - rzuciłem do niej i uśmiechnąłem się dumny z siebie.
Wadera prychnęła i przewróciła oczami. Ja nadal się uśmiechałem.
- Wielki mi powód do dumy - prychnęła.
- A żebyś wiedziała - zaśmiałem się.
Eliza zajęła się rozmową z Ruki, a ja poszedłem szukać czegoś ciekawego do roboty. Wyszedłem z jaskini alf i ruszyłem wolnym krokiem przed siebie. Po jakimś czasie obok mnie pojawiła się Eliza.
- No cześć - rzuciłem. - czyżbyś się stęskniła? - zaśmiałem się.
Wilczyca prychnęła coś pod nosem.
- Uznam to za potwierdzenie - powiedziałem.
- Trwaj w tej wierze. Poszłam za tobą tylko dlatego, że potrzebuję kogoś kto oprowadziłby mnie po terenach watahy - odpowiedziała.
- I tyle? Przykre. Niech będzie. Co chcesz zobaczyć? - spytałem?
<Eliza?>
- Widzisz? Mówiłem, że prędzej czy później poznam twoje imię - rzuciłem do niej i uśmiechnąłem się dumny z siebie.
Wadera prychnęła i przewróciła oczami. Ja nadal się uśmiechałem.
- Wielki mi powód do dumy - prychnęła.
- A żebyś wiedziała - zaśmiałem się.
Eliza zajęła się rozmową z Ruki, a ja poszedłem szukać czegoś ciekawego do roboty. Wyszedłem z jaskini alf i ruszyłem wolnym krokiem przed siebie. Po jakimś czasie obok mnie pojawiła się Eliza.
- No cześć - rzuciłem. - czyżbyś się stęskniła? - zaśmiałem się.
Wilczyca prychnęła coś pod nosem.
- Uznam to za potwierdzenie - powiedziałem.
- Trwaj w tej wierze. Poszłam za tobą tylko dlatego, że potrzebuję kogoś kto oprowadziłby mnie po terenach watahy - odpowiedziała.
- I tyle? Przykre. Niech będzie. Co chcesz zobaczyć? - spytałem?
<Eliza?>
Od Fabiana
Minęło kilka dni od
momentu jak Azuri odeszła ze swoją mamą. Nie ukrywam trochę mnie to
przygnębiło, bo była mają przyjaciółką. Mówiła, że jeszcze kiedyś wróci, ale
moja siostra uważa, że to niekoniecznie prawda. Ogólnie dużo się niedawno
wydarzyło, np. śmierć Nanji. Co prawda dokuczała Abby, ale w środku była miękka
jak owca. Niestety złapali ją ludzie i zrobili straszne rzeczy przez co jej
serce przestało bić. Postanowiłem w końcu się ogarnąć i znaleźć nowych
przyjaciół. Pod nieobecność Abby, która coraz mniej mnie pilnuje, wyszedłem na
polanę. Zastałem tam małą waderę bawiącą się pośród kwiatów. Uśmiechnąłem się
mimowolnie. Podbiegłem do niej.
-Hej- przywitałem się.
Ona spojrzała na
mnie i obdarzyła uśmiechem pełnym radości. Jej oczy były jasnoniebieskie
otoczone ciemnoszarymi plamkami. Większość ciała wadery pokrywała szara sierść.
A na przedpiersiu miała złote gwiazdki, które przypominały mi układ gwiazd na
niebie. Dokładniej wielką niedźwiedzicę.
-Hej- powiedziała.- Jak się nazywasz?
-Jestem Fabian, a ty?
-Nicole- odparła lekko zarumieniona
-Masz rodzeństwo?- spytałem chociaż doskonale znałem
odpowiedź.
-Tak, dwóch braci, Leo i Diego, oraz siostrę, Lily, a ty?
-Mam siostrę Abby- rzekłem.
Nicole chwilę się
nad czymś zastanawiała, ale potem powiedziała:
- Znam ją. Czasami przychodzi do mojej mamy.
Między nami zapada
dość niezręczna cisza. Patrzymy sobie w oczy, a na naszych mordkach są uśmiechy.
-Co robisz tutaj całkiem sama?- spytałem w końcu
<Nicole?>
Od Spirita Cd Abby
Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej, by po chwili ją objąć.
- Tak to wyglądało? - spytałem.
- Mniej więcej - odparła i zachichotała.
Uśmiechnąłem się. To uczucie było dość... Przyjemne. Meh, nie znam się na uczuciach. Ale to chyba nie jest teraz ważne. Ważne, że jestem tu z Abby. Teraz tylko to się liczy. W końcu puściłem waderę.
- Chodźmy już zjeść - zaproponowałem.
- Ty to potrafisz zepsuć każdą chwilę - powiedziała z lekkim wyrzutem.
- No co? Taki już jestem - zaśmiałem się.- Ale serio, chodźmy jeść.
Abby znów zaczęła się śmiać.
- Żarłok - powiedziała jak się uspokoiła.
- Wcale nie! - postanowiłem bronić swego honoru, jednak zamiast tego dostałem napadu śmiechu. Z resztą, nie tylko ja.
<Abby?>
Od Elizabeth Cd Jack'a
Ruszyłam za Jackiem. Okazało się, że poszłam w ogóle w przeciwną
stronę niż jest jaskinia alf. No cóż. Zdarza się, a zwłaszcza mnie. Ale na
swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem tu od niedawna. Ugh ten grobowiec..
Ciągle czuję jego moc. Muszę tam wrócić. Nie wiem do końca dlaczego mnie tam aż
tak ciągnie, ale nic nie poradzę. Po jakiś dwudziestu minutach jesteśmy na
miejscu.
-Jaskinia jak każda inna- myślę na głos.
-W sumie.. racja. Tylko, że tutaj mieszkają alfy, więc jest
w pewnym sensie różniąca się.
-Mhm- potwierdzam i podchodzę bliżej.
-Witam. Czy ktoś tu jest?- mówię szybko.
-Hej. Jesteś Eliza, tak?- pyta starsza wadera, która
najwyraźniej jest samicą alfa.
-Bardzo prawdopodobne..
<Jack?>
piątek, 16 czerwca 2017
Od Abby Cd Spirita
Nie mogę przestać się śmiać. Spirit patrzy na mnie pytającym wzorkiem, lecz ja nie mogę powstrzymać ataków śmiechu. Po kilku minutach, gdy zdołałam się uspokoić spojrzałam na basiora z uśmiechem na twarzy.
- No, o co chodzi- pyta
-Wiesz, kiedy się obudziłam to napierałeś na mnie całym
ciałem- prychnęłam jakby od niechcenia.
-Co?
-Inaczej mówiąc obudziłam się w twoich objęciach
Uśmiechnął się i
podszedł do mnie, by po chwili mnie objąć.
-Tak to wyglądało?
-Mniej więcej- odparłam i zachichotałam na myśl o porannej
pobudce. Różniła się od tego przytulasa. Ale była równie przyjemnie ciepła. I
na dodatek w pełni świadoma.
<Spirit? Znowu zawalenie czasoprzestrzeni, przepraszam>
Od Spirita Cd Abby
Kiedy wstałem Abby nie było w jaskini. Byłem strasznie ciekaw dokąd poszła. Nie poszedłem jednak jej szukać. To zajęłoby dość sporo czasu, a pewnie sama się odnajdzie. Poza tym, gdybym poszedł jej szukać, a ona przyszłaby wtedy tutaj musielibyśmy szukać się po całym lesie albo i dalej. Wstałem aby rozprostować nogi. Przeszedłem się przez parę minut i wróciłem do jaskini. Usiadłem na wylocie i oczekiwałem przyjścia wadery. Po jakimś kwadransie zjawiła się. W zębach niosła siatę z królikami.
- A ciebie gdzie wyniosło? - spytałem żartobliwie kiedy odłożyła siatę.
- A wiesz, tu i tam - odpowiedziała. - a panu jak się spało, panie przytulaśny? - spytała po czym zaczęła się śmiać.
- Co...? O co ci chodzi?
Abby nie przestawała się śmiać, a ja nadal nie wiem o co jej chodzi.
<Abby?>
Od Abby Cd Spirita
~~20 min później~~
Gdy docieram na
miejsce od razu czuję chłodny powiew porannego wiatru, a razem z nim do mojego
nosa trafia zapach królika. Przykładam nos do ziemi by wyczuć dokładniejsze
położenie mojej ofiary. Następnie biegnę w wyczutą stronę. Poruszam się nie
wydając żadnego dźwięku. Po chwili widzę królika. Szybko rzucam się w jego
stronę, zagryzam i kładę do wcześniej przygotowanej siatki/siaty. Kiedy
wyczuwam drugiego królika robię z nim to samo.
Potem biorę siatę w zęby i biegnę do jaskini. Po drodze nie spotykam
żadnych nieoczekiwanych przeszkód, czy gości. Gdy docieram do jaskini Spirit
już nie śpi. Siedzi i wpatruje się we mnie.
<Spirit? Przepraszam za zmianę czasu. To przez Igrzyska
Śmierci!>
czwartek, 15 czerwca 2017
Od Spirita Cd Abby
- Jasne - odpowiedziałem niemal od razu. - znaczy... Jeśli tego chcesz.
Abby zaśmiała się. Na moim pysku również pojawił się uśmiech. Wilczyca weszła do jaskini i położyła się. Położyłem się niedaleko niej. Słońce zaszło już za horyzont.
- Zdrzemnij się - powiedziałem do Abby. - dobrze ci to zrobi.
Wadera położyła głowę na łapach i zamknęła oczy. Ja również zamknąłem oczy, nie szedłem jednak spać. Po prostu tak leżałem. Po jakimś czasie oddech Abby uspokoił się. Wstałem po cichu, żeby jej nie obudzić. Skierowałem się do wyjścia.
- Spirit? - usłyszałem głos Abby.
Odwróciłem się.
- Zostań ze mną - powiedziała.
- Dobrze - odpowiedziałem i ponownie położyłem się obok niej.
Po chwili znów zasnęła. Tym razem również położyłem się spać.
<Abby?>
środa, 14 czerwca 2017
Od Abby Cd Spirita
- I to jakie!
-To jak? Ruszamy do alf?- zapytałam na co on zmarszczył
brwi.
- Ciebie odprowadzę do jaskini. Odpocznij po dzisiejszych
wydarzeniach- odpowiada Spirit.
- Nie chcę zostać sama. Jestem na tyle silna, że mogę iść z
tobą.
-Abby, nie. Jeśli ci się coś jeszcze stanie. To wtedy będę
się czuł winny. W sumie za to też się tak czuję. W końcu gdybym szedł chociażby
przy tobie to bym przynajmniej szybciej zareagował.
-Ja ciebie za nic nie winię- rzekłam
~~
Spirit odprowadził
mnie do jaskini.
-Już się robi ciemno- zauważyłam.- Mam prośbę.
-Jaką?
- Zostaniesz tutaj aż zasnę? Będę się czuła bezpieczniej.
<Spirit?>
Od Jack'a Cd Elizabeth
Od jakiegoś czasu zwiedzałem różne miejsca. Mniej więcej ogarniałem co gdzie się znajduje i jak tam dojść. Teraz zmierzałem w kierunku polany Golgotha. Mimo tego, że preferuję cieplejsze miejsca wybrałem się tam. Dlaczego? Z czystej ciekawości. W końcu nie wszędzie znajduje się grobowiec boga zimy, nie? W końcu dotarłem na pokryte śniegiem pustkowia. Niemal od razu poczułem zimno i śnieg kłujący w łapy. Mniej więcej na środku znajdowało się wzgórze, które podobno było grobowcem, do którego lepiej nie wchodzić. Zobaczyłem przy nim jakąś waderę, która chyba właśnie zamierzała tam wejść. Podszedłem do niej szybkim krokiem i potrząsnąłem jej ramieniem.
- Ej, nie wiem czy ogarniasz, ale lepiej tam nie wchodzić - powiedziałem.
Wilczyca odwróciła się.
- Niby dlaczego? - spytała.
- Podobno śpi tam jakiś bóg zimy, który chciał zaśnieżyć cały świat, czy coś w tym guście - odpowiedziałem.
- Tak właściwie kim jesteś? - zapytała.
- Jack - przedstawiłem się. - a ty?
- Moje imię niech pozostanie narazie tajemnicą - powiedziała z uśmieszkiem.
Prychnąłem pod nosem.
- Nieważne. Prędzej czy później i tak się dowiem. Poza tym, chyba jesteś tu nowa, nie? - spytałem.
- Tak, a co?
- A to, że skoro jesteś nowa to powinnaś iść do jaskini alf, nie do grobowca zimowego boga - odpowiedziałem z głupkowatym uśmieszkiem.
- Wiesz w którą to stronę? - zapytała.
- Jasne. Chodź - i ruszyłem w kierunku jaskini alf.
<Elizabeth?>
- Ej, nie wiem czy ogarniasz, ale lepiej tam nie wchodzić - powiedziałem.
Wilczyca odwróciła się.
- Niby dlaczego? - spytała.
- Podobno śpi tam jakiś bóg zimy, który chciał zaśnieżyć cały świat, czy coś w tym guście - odpowiedziałem.
- Tak właściwie kim jesteś? - zapytała.
- Jack - przedstawiłem się. - a ty?
- Moje imię niech pozostanie narazie tajemnicą - powiedziała z uśmieszkiem.
Prychnąłem pod nosem.
- Nieważne. Prędzej czy później i tak się dowiem. Poza tym, chyba jesteś tu nowa, nie? - spytałem.
- Tak, a co?
- A to, że skoro jesteś nowa to powinnaś iść do jaskini alf, nie do grobowca zimowego boga - odpowiedziałem z głupkowatym uśmieszkiem.
- Wiesz w którą to stronę? - zapytała.
- Jasne. Chodź - i ruszyłem w kierunku jaskini alf.
<Elizabeth?>
Od Elizabeth
Po kłótni z
rodzicami tak się wkurzyłam, że ich spaliłam. Przez co wywalili mnie z watahy.
Ale tak serio to nie zrobiłam tego specjalnie. Chciałam ich tylko silnie
poparzyć, ale nie od razu zabić. Ale cóż. Umarli na miejscu. Nie płakałam. Nie
kochałam ich. Nigdy. Cały czas ograniczali mnie do małej jaskini nie dając
poznawać świata. A ja tego pragnęłam. Chcieli mnie chronić przed mrokiem. Ale
co ja poradzę, że taki objawił się mój żywioł. Na szczęście już jestem wolna i
mogę odkrywać tajniki mej mocy. I nikt mnie już nie powstrzyma. Jednak najpierw
powinnam znaleźć miejsce gdzie będę mogła spokojnie żyć.
~~
Jak na me życzenie,
po dwóch życzeniach znalazłam się na terenie watahy. Skąd to wiem? Bo spotkałam
jakiegoś wilka, który strzegł jej terenów. Zgodził się mnie wpuścić, ale zanim
cokolwiek zrobię mam iść do alf. Niestety nie dostałam żadnych wskazówek gdzie
owe wilki się znajdują. No cóż. Trzeba w takich sytuacjach prowadzić się
instynktem. Ruszyłam w stronę jakiejś dziwnej polany. Dlaczego dziwnej? Gdyż
nie była jak każda inna. Była skuta.. lodem. Ale nie tylko to ją wyróżniało.
Znajduje się tutaj jakaś nienaturalna górka, która dosyć mocno emanuje czarną
magią. Od razu zapominam o swoim dotychczasowym celu drogi. Szybko pomknęłam w
stronę wzgórza. Czułam coraz więcej
mrocznej esencji. Ciągnęła mnie jak metal do magnesu. Nagle zaczęłam słyszeć
głosy. Śnieg… Wszędzie lód.. Nowa epoka.. Wszystko należy do mnie! Głos
brzmiał bardzo potężnie. Nie wiedziałam skąd pochodził ani nic. Nagle ktoś
wstrząsnął mym ramieniem.
<ktoś?>
ZMIANA REGULAMINU
Nowy regulamin:
REGULAMIN
1.
Ogólne
ð
Nieznanie regulaminu nie zwalnia z jego
przestrzegania
ð
Administracja zastrzega sobie prawo do zmiany
regulaminu. Jeżeli zajdzie zmiana, członkowie zostaną poinformowani.
ð
Nieobecności należy zgłaszać Alfom.
ð
Ilość posiadanych wilków jest nieograniczona,
jednak trzeba każdym z nich pisać opowiadania.
ð
Wysyłając formularz akceptujesz regulamin.
ð
Jeśli piszesz opowiadania zawierające
przekleństwa proszę o napisanie tego na górze opowiadania. Jednak najlepiej
nich nie pisać.
ð
Żaden wilk nie jest nieśmiertelny.
ð
Każdy może wrócić do watahy.
2.
Opowiadania
ð
Należy pisać min. 2 opowiadania na miesiąc
ð
Pierwsze opowiadanie należy wysłać w ciągu
tygodnia od dnia dołączenia.
ð
Opowiadanie powinno zawierać min. 100 słów
ð
Nie wolno podejmować ważnej decyzji za inne
wilki bez ich wiedzy i zgody.
ð
Proszę nie poruszać tematów politycznych i
religijnych w opowiadaniach.
ð
Wypowiedzi pisz od myślników.
ð
Staraj się przestrzegać zasad orografii i
interpunkcji.
ð Osoby, które są na okresie próbnym muszą pisać min. 3 opowiadania na miesiąc
ð Osoby, które są na okresie próbnym muszą pisać min. 3 opowiadania na miesiąc
3.
Partnerstwo, Potomstwo, Ciąża
ð
Partnera można posiadać dopiero w wieku 3 lat. (W
młodszych latach jest to nasz/a chłopak/ dziewczyna)
ð
W jednej jaskini mogą mieszkać pary i ich szczeniaki.
ð
Wadera może zajść w ciążę raz na miesiąc
(naszego czasu).
ð
By mieć partnera należy mieć napisane z nim min.
10 opowiadań.
ð
By wadera zaszła w ciążę należy mieć napisane
min. 15 opowiadań z partnerem i napisać o tym opowiadanie.
ð
W miocie może być do 7 szczeniąt.
ð
Ciąża trwa 3 dni (naszego czasu).
ð
Przed urodzeniem maluchów należy wysłać ich
formularze oraz dogadać się z partnerem kto jakim będzie kierować.
ð
Należy napisać opowiadanie porodowe.
4.
Upomnienia
ð
Maksymalnie można dostać 5 upomnień.
ð
Upomnienie dostaje się za łamanie powyższych
zasad.
ð
Po 5 upomnieniu zostaje się wyrzuconym z watahy
niestety w tym wypadku bez możliwości powrotu.
ð
Upomnienie może zostać cofnięte poprzez kupienie
„cofnij upomnienie” za walutę lub punkty z rankingu.
Od Spirita Cd Abby
Usłyszałem krzyk Abby dochodzący z tyłu. Odwróciłem się. Zobaczyłem, że w oczach miała łzy. Podbiegłem do niej.
- Co się stało? - spytałem.
- Moja łapa - powiedziała przez łzy. - wbiły się w nią kolce
Jej łapa faktycznie była w jakimś dołku, z którego wystawały kolczaste pnącza.
- Pomogę ci - powiedziałem. - teraz spokojnie, spróbuję wyjąć twoją łapę z tego dołka, okej?
Pokiwała głową. Delikatnie pociągnąłem za jej łapę. Po chwili udało mi się ją wyjąć.
- To nie wygląda zbyt dobrze. Dasz radę iść? - spytałem.
- Chyba tak - odpowiedziała.
- Trzeba ci to opatrzyć - powiedziałem. - chodź
Po czym skierowaliśmy się do jaskini Yin i Yanga. Na szczęście basior jest medykiem. W końcu dotarliśmy do jaskini bliźniąt. Szybko wyjaśniłem Yangowi co się stało, a ten opatrzył Abby. Po tym wyszliśmy z jaskini.
<Abby?>
Odchodzą..
Niniejsze wilki odchodzą z naszej watahy w poszukiwaniu nowych przygód. Życzmy im jak najlepiej!
Imię: Azuri
Pseudonim: Azi, Zuri
Płeć: Wadera
Wiek: 4 miesiące
Wygląd: Brązowy szczeniak, biała grzywka i zielone oczy
Data urodzin: 05.08
Cechy Charakterystyczne: Skrzydła
Boi się: Ludzi, pająków i węży
Rodzina: Matka nie żyje, tak samo brat. Ojciec: Demon
Żywioł: Elektryczność, natura i mrok
Hierarchia: Samica Omega
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Imię: Lisa
Pseudonim: Lola
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Wygląd: białe futro, na grzbiecie ma szarą plamę w kształcie siodła i zielone oczy
Data urodzenia: 6.05
Cechy Charakterystyczne: Niebieski symbol w kształcie serca na ogonie.
Cechy Charakteru: spokojna, poważna, cicha, szybka, odważna
Partner: Demom
Potomstwo: córka- Azuri, Syn- Kseno
O Rodzinie: Miesiąc po narodzinach Azuri, rodzina się rozłączyła przez ludzi.
Zainteresowania: Uwielbia słuchać szumu wody.
Słabe punkty: Gdy ktoś dotknie jej symbolu, paraliżuje ją
Żywioł: Woda, Lód i Światło.
Moce:
-zamraża przeciwnika
-włada wodą
-potrafi zmienić pogodę, ale ma ograniczenia (3 razy na miesiąc może tego użyć)
Hierarchia: Samica Omega
Stanowisko: Szpieg
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Ps Dziękuję za tak miłą współpracę. Pamiętajcie, że zawsze możecie wrócić.
~~Ruki
Imię: Azuri
Pseudonim: Azi, Zuri
Płeć: Wadera
Wiek: 4 miesiące
Wygląd: Brązowy szczeniak, biała grzywka i zielone oczy
Data urodzin: 05.08
Cechy Charakterystyczne: Skrzydła
Boi się: Ludzi, pająków i węży
Rodzina: Matka nie żyje, tak samo brat. Ojciec: Demon
Żywioł: Elektryczność, natura i mrok
Hierarchia: Samica Omega
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Imię: Lisa
Pseudonim: Lola
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Wygląd: białe futro, na grzbiecie ma szarą plamę w kształcie siodła i zielone oczy
Data urodzenia: 6.05
Cechy Charakterystyczne: Niebieski symbol w kształcie serca na ogonie.
Cechy Charakteru: spokojna, poważna, cicha, szybka, odważna
Partner: Demom
Potomstwo: córka- Azuri, Syn- Kseno
O Rodzinie: Miesiąc po narodzinach Azuri, rodzina się rozłączyła przez ludzi.
Zainteresowania: Uwielbia słuchać szumu wody.
Słabe punkty: Gdy ktoś dotknie jej symbolu, paraliżuje ją
Żywioł: Woda, Lód i Światło.
Moce:
-zamraża przeciwnika
-włada wodą
-potrafi zmienić pogodę, ale ma ograniczenia (3 razy na miesiąc może tego użyć)
Hierarchia: Samica Omega
Stanowisko: Szpieg
Właściciel: dzikimustang388@wp.pl
Ps Dziękuję za tak miłą współpracę. Pamiętajcie, że zawsze możecie wrócić.
~~Ruki
niedziela, 11 czerwca 2017
Od Spirita "Mity, legendy i inne takie - czyli o komnacie pełnej ksiąg"
Od paru godzin zmierzałem w stronę Gór Szarych. Parę dni temu odkryłem kolejny korytarz w labiryncie. Byłem strasznie ciekawy dokąd prowadzi.
Równie mocno ciekawiło mnie to, co mogło znajdować się na końcu tego korytarza. Bo prawdę mówiąc mogło być tam dosłownie wszystko. Kiedy wreszcie znalazłem się pod górami zacząłem kierować się do wejścia labiryntu. Dla mnie nie był to trudny labirynt. Drogę od wejścia do centrum było łatwo zapamiętać. A ze środka można było dojść wszędzie. I zdaję sobie sprawę z tego, że labirynt ma przede mną jeszcze wiele sekretów podobnych do niedawno odkrytego tunelu. Zanim się spostrzegłem znajdowałem się w samym środku labiryntu. Tym razem poszedłem prosto. Z tego co pamiętam szło się tam mniej więcej kwadrans.
~~~~~~~
Wreszcie dotarłem do niezbadanego korytarza. Po małym zastanowieniu wszedłem do niego. Już na samym początku zastałem przeszkodę w postaci dość dużej ilości stalagmitów i stalaktytów. Korytarz miał dość niski sufit, przez co szło się jeszcze ciężej. Mimo tego dalej szedłem do przodu. Przez pewien czas nie mogłem znaleźć drogi między skałami. W końcu straciłem cierpliwość i wspiąłem się na jeden ze stalagmitów i przeszedłem po nim. Nie było to zbyt łatwe, ale jakoś dałem radę. Ta, jakoś... Parę razy ześlizgnąłem się z kamienia. Ale po paru próbach udało się. Ruszyłem dalej. Po pewnym czasie formacji skalnych było coraz mniej, aż w końcu skończyły się. Dalej korytarz biegł prosto. Przyśpieszyłem kroku. Jak się okazało, nie na długo. Przede mną znajdowała się spora dziura w drodze. Spojrzałem w dół. Dna nie było widać. W sumie ledwo co tu widziałem. Ale jeśli chcę przejść dalej muszę to przeskoczyć. Ale jak się nie uda... Lądowanie nie będzie zbyt miękkie. Cóż, raz mi śmierć. Cofnąłem się parę kroków. Zaraz po tym wystartowałem biegiem i na krawędzi skarpy odbiłem się. Na moje szczęście sufit tutaj był wyższy. Jakby ktoś to doskonale przemyślał robiąc ten tunel. Udało mi się przeskoczyć. Po małej przerwie ruszyłem dalej przed siebie. Wciąż zastanawiałem się co może być na końcu tego tunelu. Kolejne korytarze? Jaskinia pełna złota? Ślepa uliczka? A może coś jeszcze innego... Szedłem tak dalej aż nie dotarłem do rozwidlenia. Którą drogą iść? Prawo? Lewo? Chwila, pierwsza zasada labiryntów - zawsze trzymać się prawej strony. Poszedłem więc w prawo. Sufit korytarza znów zaczął się obniżać. Po pewnym czasie musiałem iść na ugiętych łapach, a jeszcze później niemal czołgając się. W końcu było za nisko aby iść dalej. Musiałem teraz jakoś zawrócić. Jest tu zbyt wąsko. Zacząłem iść tyłem. A raczej próbować. Po dość długiej chwili w końcu zrobiło się trochę szerzej i wyżej. Wreszcie dałem radę się obrócić. Teraz było znacznie prościej. Czyli z prawej strony nie ma nic. To teraz w lewo. Po bliżej nieokreślonym czasie wreszcie dotarłem do rozwidlenia. Tym razem poszedłem w lewo. Jeśli tu nic nie będzie to się wkurzę. Tu na szczęście w tym korytarzu sufit był na w miarę równym poziomie. Ten tunel, jak kilkanaście innych chyba powstał naturalnie. A ten z prawej strony... Czyżby robota człowieka? Nie mam pojęcia. Szedłem dalej zamyślony. W końcu, po jakiejś może pół godzinie drogi dotarłem do dziwnej ściany z jakimiś znakami. Podszedłem do niej bliżej. Co to ma niby znaczyć? Zacząłem oglądać znaki z bliska. Te symbole... Cztery z nich chyba oznaczają żywioły... Ogień, woda, ziemia, powietrze, cztery podstawowe żywioły. A ten? Zbliżyłem się do znaku przedstawiającego drzewo. Dookoła niego było kilka podobnych. Las? Możliwe. Niedaleko chyba-lasu było coś w stylu gór. A pod nimi... Labirynt... To jakaś mapa! Odszedłem parę kroków w tył. Tak, to mapa terenów watahy. Ale skąd się tu wzięła? I co mogą oznaczać te symbole żywiołów? Nagle dostrzegłem coś jeszcze. Dwa inne symbole. Słońce i księżyc... Noc i dzień, światło i ciemność! Dwa kolejne żywioły. Znajdowały się zaraz nad pozostałą czwórką. Między nimi były jakieś linie. No jasne! To przedstawia dwa żywioły pierwotne oraz powstałe z nich cztery podstawowe, teraz rozumiem! Nagle wpadłem na szalony pomysł. Może gdybym użył swojej mocy coś by się stało i otworzyło się jakieś przejście, czy coś. Zacząłem kontrolować cienie. Znak księżyca na skale zaczął świecić. Mam nadzieję, że to zadziała. Moje oczekiwania się spełniły i niedaleko mnie otworzyło się jakieś przejście. Dopiero teraz zauważyłem, że na ścianie obok znajduje się sześć wgłębień. Po jednym na każdy żywioł ukazany na ścianie. Mam rację, obok każdych kamiennych drzwi znajdował się symbol danego żywiołu. Księżyc, tak samo jak na ścianie świecił się. Po chwili namysłu wszedłem do "swojego" przejścia. Byłem ciekaw co znajduje się w środku. I co jest za drzwiami innych żywiołów. Może prowadzą do tego samego miejsca? Nie wiem. Szedłem krótkim tunelem aż trafiłem do jakiejś komnaty. Rozejrzałem się. Jak narazie żadnych skarbów, same książki i zwoje. Myliłem się, nie było żadnego innego wejścia. Czyli każde drzwi prowadzą gdzieś indziej. Będę musiał zebrać grupę wilków z danymi żywiołami i przyjść tutaj z nimi. Może razem uda nam się rozwiązać zagadkę tego miejsca? Oby. Pomyślę nad tym później. Teraz mam do ogarnięcia ten pseudo-pokój. Podszedłem do pierwszej lepszej księgi leżącej na ziemi i otworzyłem na losowej stronie. Spojrzałem na tytuł.
"Smoki z Gór Szarych to bardzo agresywne stworzenia. Są ogromnymi ognioziejnymi gadami z równie wielkimi skrzydłami. Smoki są niezwykle inteligentne. Potrafią mówić i władać żywiołami, w szczególności ogniem i powietrzem. Pod żadnym pozorem nie atakować. Kiedy już cię znajdzie schowaj się i módl aby cię nie znalazł. Kiedy już cię odnajdzie - po tobie.
Główne środowisko życia: Góry Szare
Rozmiar: nieznany
Prędkość: nieznana
Wygląd: głównie czarne lub szare łuski, rzadziej inny kolor. Łeb z wieloma kolcami. Pysk uzbrojony w ostre kły, zdolne przegryźć niemal wszystko. Budowa ciała smukła. Duże skrzydła, długi ogon. Najczęściej poruszają się na czterech, silnie umięśnionych nogach, rzadziej na dwóch.
Słabe punkty: brak danych
Dieta: nieznana"
Tutaj tekst o smokach się kończył. Postanowiłem zabrać tę księgę ze sobą. Może mi się bardzo przydać. Ostrożnie wziąłem książkę w pysk i ruszyłem w drogę powrotną. Będę musiał tu wrócić, aby sprawdzić pozostałe księgi oraz zwoje. Ale to nie dziś. Może następnym razem przyjdę tu z kimś? Zobaczy się. Teraz czas do domu
KONIEC
Równie mocno ciekawiło mnie to, co mogło znajdować się na końcu tego korytarza. Bo prawdę mówiąc mogło być tam dosłownie wszystko. Kiedy wreszcie znalazłem się pod górami zacząłem kierować się do wejścia labiryntu. Dla mnie nie był to trudny labirynt. Drogę od wejścia do centrum było łatwo zapamiętać. A ze środka można było dojść wszędzie. I zdaję sobie sprawę z tego, że labirynt ma przede mną jeszcze wiele sekretów podobnych do niedawno odkrytego tunelu. Zanim się spostrzegłem znajdowałem się w samym środku labiryntu. Tym razem poszedłem prosto. Z tego co pamiętam szło się tam mniej więcej kwadrans.
~~~~~~~
Wreszcie dotarłem do niezbadanego korytarza. Po małym zastanowieniu wszedłem do niego. Już na samym początku zastałem przeszkodę w postaci dość dużej ilości stalagmitów i stalaktytów. Korytarz miał dość niski sufit, przez co szło się jeszcze ciężej. Mimo tego dalej szedłem do przodu. Przez pewien czas nie mogłem znaleźć drogi między skałami. W końcu straciłem cierpliwość i wspiąłem się na jeden ze stalagmitów i przeszedłem po nim. Nie było to zbyt łatwe, ale jakoś dałem radę. Ta, jakoś... Parę razy ześlizgnąłem się z kamienia. Ale po paru próbach udało się. Ruszyłem dalej. Po pewnym czasie formacji skalnych było coraz mniej, aż w końcu skończyły się. Dalej korytarz biegł prosto. Przyśpieszyłem kroku. Jak się okazało, nie na długo. Przede mną znajdowała się spora dziura w drodze. Spojrzałem w dół. Dna nie było widać. W sumie ledwo co tu widziałem. Ale jeśli chcę przejść dalej muszę to przeskoczyć. Ale jak się nie uda... Lądowanie nie będzie zbyt miękkie. Cóż, raz mi śmierć. Cofnąłem się parę kroków. Zaraz po tym wystartowałem biegiem i na krawędzi skarpy odbiłem się. Na moje szczęście sufit tutaj był wyższy. Jakby ktoś to doskonale przemyślał robiąc ten tunel. Udało mi się przeskoczyć. Po małej przerwie ruszyłem dalej przed siebie. Wciąż zastanawiałem się co może być na końcu tego tunelu. Kolejne korytarze? Jaskinia pełna złota? Ślepa uliczka? A może coś jeszcze innego... Szedłem tak dalej aż nie dotarłem do rozwidlenia. Którą drogą iść? Prawo? Lewo? Chwila, pierwsza zasada labiryntów - zawsze trzymać się prawej strony. Poszedłem więc w prawo. Sufit korytarza znów zaczął się obniżać. Po pewnym czasie musiałem iść na ugiętych łapach, a jeszcze później niemal czołgając się. W końcu było za nisko aby iść dalej. Musiałem teraz jakoś zawrócić. Jest tu zbyt wąsko. Zacząłem iść tyłem. A raczej próbować. Po dość długiej chwili w końcu zrobiło się trochę szerzej i wyżej. Wreszcie dałem radę się obrócić. Teraz było znacznie prościej. Czyli z prawej strony nie ma nic. To teraz w lewo. Po bliżej nieokreślonym czasie wreszcie dotarłem do rozwidlenia. Tym razem poszedłem w lewo. Jeśli tu nic nie będzie to się wkurzę. Tu na szczęście w tym korytarzu sufit był na w miarę równym poziomie. Ten tunel, jak kilkanaście innych chyba powstał naturalnie. A ten z prawej strony... Czyżby robota człowieka? Nie mam pojęcia. Szedłem dalej zamyślony. W końcu, po jakiejś może pół godzinie drogi dotarłem do dziwnej ściany z jakimiś znakami. Podszedłem do niej bliżej. Co to ma niby znaczyć? Zacząłem oglądać znaki z bliska. Te symbole... Cztery z nich chyba oznaczają żywioły... Ogień, woda, ziemia, powietrze, cztery podstawowe żywioły. A ten? Zbliżyłem się do znaku przedstawiającego drzewo. Dookoła niego było kilka podobnych. Las? Możliwe. Niedaleko chyba-lasu było coś w stylu gór. A pod nimi... Labirynt... To jakaś mapa! Odszedłem parę kroków w tył. Tak, to mapa terenów watahy. Ale skąd się tu wzięła? I co mogą oznaczać te symbole żywiołów? Nagle dostrzegłem coś jeszcze. Dwa inne symbole. Słońce i księżyc... Noc i dzień, światło i ciemność! Dwa kolejne żywioły. Znajdowały się zaraz nad pozostałą czwórką. Między nimi były jakieś linie. No jasne! To przedstawia dwa żywioły pierwotne oraz powstałe z nich cztery podstawowe, teraz rozumiem! Nagle wpadłem na szalony pomysł. Może gdybym użył swojej mocy coś by się stało i otworzyło się jakieś przejście, czy coś. Zacząłem kontrolować cienie. Znak księżyca na skale zaczął świecić. Mam nadzieję, że to zadziała. Moje oczekiwania się spełniły i niedaleko mnie otworzyło się jakieś przejście. Dopiero teraz zauważyłem, że na ścianie obok znajduje się sześć wgłębień. Po jednym na każdy żywioł ukazany na ścianie. Mam rację, obok każdych kamiennych drzwi znajdował się symbol danego żywiołu. Księżyc, tak samo jak na ścianie świecił się. Po chwili namysłu wszedłem do "swojego" przejścia. Byłem ciekaw co znajduje się w środku. I co jest za drzwiami innych żywiołów. Może prowadzą do tego samego miejsca? Nie wiem. Szedłem krótkim tunelem aż trafiłem do jakiejś komnaty. Rozejrzałem się. Jak narazie żadnych skarbów, same książki i zwoje. Myliłem się, nie było żadnego innego wejścia. Czyli każde drzwi prowadzą gdzieś indziej. Będę musiał zebrać grupę wilków z danymi żywiołami i przyjść tutaj z nimi. Może razem uda nam się rozwiązać zagadkę tego miejsca? Oby. Pomyślę nad tym później. Teraz mam do ogarnięcia ten pseudo-pokój. Podszedłem do pierwszej lepszej księgi leżącej na ziemi i otworzyłem na losowej stronie. Spojrzałem na tytuł.
"O smokach z Gór Szarych"
Smoki? Ciekawie. Wczytałem się w... To chyba można nazwać legendą, albo mitem. Nie znam się na tym."Smoki z Gór Szarych to bardzo agresywne stworzenia. Są ogromnymi ognioziejnymi gadami z równie wielkimi skrzydłami. Smoki są niezwykle inteligentne. Potrafią mówić i władać żywiołami, w szczególności ogniem i powietrzem. Pod żadnym pozorem nie atakować. Kiedy już cię znajdzie schowaj się i módl aby cię nie znalazł. Kiedy już cię odnajdzie - po tobie.
Główne środowisko życia: Góry Szare
Rozmiar: nieznany
Prędkość: nieznana
Wygląd: głównie czarne lub szare łuski, rzadziej inny kolor. Łeb z wieloma kolcami. Pysk uzbrojony w ostre kły, zdolne przegryźć niemal wszystko. Budowa ciała smukła. Duże skrzydła, długi ogon. Najczęściej poruszają się na czterech, silnie umięśnionych nogach, rzadziej na dwóch.
Słabe punkty: brak danych
Dieta: nieznana"
Tutaj tekst o smokach się kończył. Postanowiłem zabrać tę księgę ze sobą. Może mi się bardzo przydać. Ostrożnie wziąłem książkę w pysk i ruszyłem w drogę powrotną. Będę musiał tu wrócić, aby sprawdzić pozostałe księgi oraz zwoje. Ale to nie dziś. Może następnym razem przyjdę tu z kimś? Zobaczy się. Teraz czas do domu
KONIEC
Od Nanji "Nie ma już nic"
Postanowiłam zrobić
sobie wycieczkę poza tereny watahy. Wiem, że zagrażają mi ludzie, ale wątpię
żebym ich spotkała. Przemierzałam przez różne ciekawe miejsca, np. polanę
Golgotha, brunatne pola. Wszystko byłoby dobrze gdybym nie zahaczyła o jakąś
linkę. Wtedy uruchomiłam jakiś system kombinacji i po chwili spadła na mnie
siatka. Nieźle się w nią wplątałam. Po kilku minutach poddałam się. Cóż, trzeba
czekać aż ktoś się pojawi.
Minęła dobra godzina
nim ktokolwiek się zjawił. Był to człowiek. Miał ze sobą kusze. Ugh nie brzmi
to dobrze, co? I dobrze nie było. Strzelił wprost we mnie. I skończyło się na
tym, że pogrążyłam się w głębokim śnie.
~~
Gdy się
przebudziłam, byłam w jakimś małym pomieszczeniu. Wokół mnie latali ludzie
ubrani w białe fartuszki i maski. Podniosłam się. To, co wtedy poczułam to nie
zapomnę do końca życia. Poczułam ostry ból w tylnych sferach mego ciała.
Odwróciłam głowę najmocniej jak tylko mogłam. I wtedy zrozumiałam, dlaczego.
Nie miałam ogona. Nagle spojrzał na mnie jeden z ludzkiej rasy i zmarszczył
brwi.
-Myślałem, że ta suczka nie żyje- powiedział.
-Też tak myślałem- odparł inny.
- No cóż. To musimy ją uśmiercić tu i teraz..
-Dobranoc piesku..
Chwila jak oni mnie
nazwali? Psem? Suczką? Przecież widać, że jestem waderą, wilkiem. Miałam ochotę
ich zagryźć, ale oni byli szybsi. Przepołowili mnie na pół. Czułam ostry ból.
Był nie do zniesienia. Z rozdartego ciała tryskała krew. Moje wnętrzności
wypłynęły na stół. To już jest koniec. Nie ma już nic. Moje ziemne życie
właśnie się zakończyło.
<Niech ci ziemia lekką będzie>
[*]
Od Azuri Cd Fabiana
-Fabian, oni chyba poszli powiedzieć to Alfom –rzekłam.
-Jak to prawda to
będziemy mieć ochrzan.
Poczułam dziwny zapach, szłam za nim i nagle Fabian pociągną
mnie za ucho i powiedział
-Azuri to może być pułapka! –warknął i zaciągnął mnie do
jaskini.
Wtedy mieliśmy czas wolny. Chciałam pokazać mu moje
skrzydła, ale znów zjawił się jakiś wilk. To był podobno Spirit.
-Maluchy, chodźcie musimy was schować -powiedział i popchnął
Fabiana po czym dodał -Yin i Yang byli na zwiadzie.
Zabrał nas do lasku i zostawił. Myślał, że będziemy tu bezpieczni,
ale bardzo się mylił. Po dziesięciu minutach mój towarzysz zauważył człowieka.
-Fabian szybko! Znajdźmy jakąś linę! –krzyknęłam.
-Mam! – powiedział.
Dał mi ją.
-Złap się liny –rzekłam.
Zrobił to. Po chwili
dołączyłam do niego.
-Uważaj i trzymaj się mocno –powiedziałam.
Wysunęłam moje skrzydła i odleciałam razem z Fabianem.
~~
Mieliśmy już lądować. Lecz nagle zabrakło mi sił i spadliśmy.
Byłam ogłuszona i ranna. Po chwili zemdlałam.
<Fabian?>
<Wątek przerwany>
<Wątek przerwany>
sobota, 10 czerwca 2017
Od Jack'a Cd Nanji
Z uśmiechem na mordce patrzyłem jak wadera odchodzi. Również wyruszyłem w swoim kierunku. W sumie sam nie wiem dokąd szedłem. Ale szedłem. To już coś, nie? No ale kiedy tak szedłem to... W sumie nic się nie działo. Ptaszki śpiewają, wiatr wieje, słychać szum wody, słoneczko świeci... Szum wody? Coś dla mnie. Ruszyłem w kierunku, z którego, jak mi się wydaje, dobiegał szum. Po jakimś czasie trafiłem nad jakąś zatoczkę. Postanowiłem trochę popływać. Z rozbiegu wskoczyłem do wody. Miała idealną temperaturę. Nie za ciepła, nie za zimna. Płynąłem coraz głębiej aż dotarłem do dna. No, z pięć metrów to ma. Z poziomu dna obserwowałem ryby i inne podwodne stworzenia. Zdałem sobie sprawę, że jestem głodny. Kiedy jakaś ryba przepływała obok mnie uderzyłem ją łapą. Kiedy padła wziąłem ją w pysk i popłynąłem ku górze. W końcu jedzenie z wodą nie jest zbyt smaczne. Kiedy wypłynąłem na powierzchnię wyszedłem na brzeg i zabrałem się za jedzenie. Po posiłku otrzepałem się z wody i zacząłem nasłuchiwać. Właściwie to nie słyszałem nic nowego. Po jakimś czasie ruszyłem w dalszą drogę. Po około pół godziny marszu dotarłem wreszcie do swojej jaskini. Po drodze ponownie wpadłem na dzika, jednak obyło się bez żadnych wader. Ani walki... Nie ważne. Kiedy tylko wszedłem do jaskini położyłem się i po jakimś czasie zasnąłem.
<Koniec wątku>
<Koniec wątku>
Od Yin i Yanga Cd Abby
/Perspektywa Yanga/
- Trudno się nie zgodzić. No cóż. Wyznaczam was, żebyście przynajmniej raz w tygodniu sprawdzali, czy w pobliżu watahy nie kręcą się niechciani goście, dobrze?- zapytał alfa.
- Dobrze - zgodziłem się.
Yin tylko pokiwała głową.
Zaraz po tym wyszliśmy z jaskini alf. Zaczynało się ściemniać.
- Skoro mamy conajmniej raz w tygodniu sprawdzać czy na terenach nie ma ludzi to może wyznaczymy sobie jakieś zmiany, czy coś? - zapytałem.
- Ja patroluję nocą. Ty za dnia - odpowiedziała mi siostra. - zaczynamy od dzisiaj? - zaproponowała.
- Dobra.
- Wyruszę już teraz, idź się zdrzemnąć, czy coś - powiedziała i skierowała się na wschód.
Ja poszedłem do naszej jaskini, aby się przespać.
/Persektywa Yin/
Na wschodzie jak narazie czysto. Moim następnym celem jest północ. Jeśli mam być szczera, mam nadzieję, że spotkam jakiegoś człowieka. Co prawda mamy nie zabijać ich bez powodu, ale z chęcią bym jednego pogoniła. Ale w sumie, skąd ludzie na terenach watahy? I po co? Co planują? Muszę się tego dowiedzieć. Z większym zapałem i determinacją zmierzałam na północ. Niestety, lub może i stety, przy granicy północnej nie było śladów człowieka. Mam pewną teorię. Mianowicie - jak narazie jedynych ludzi widzieliśmy na zachodzie, może planują zaatakować nas od tej strony? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że muszę powiedzieć o tym alfie. Ale po patrolu. Tym razem poszłam na zachód, czyli tam, gdzie byli ludzie. Jak narazie nigdzie ich nie było. Sprawdziłam dokładnie ich obóz. Nic. Kiedy obeszłam całe obozowisko ludzi ruszyłam na południe. Jednak po chwili marszu zrobiłam sobie przerwę. Spojrzałam w górę. Sądząc po pozycji księżyca jest koło drugiej w nocy. Czyli jeszcze zdążę obejść południe. Kiedy miałam ruszać w krzakach za mną coś się poruszyło. Podeszłam tam, co było błędem. Za krzakiem znajdował się człowiek ze strzelbą wycelowaną we mnie. Był gotowy do strzału. Nie dam się tak łatwo, Rzuciłam się na myśliwego. Jednak zanim zdążyłam go zabić ten wystrzelił ze swojej broni. Kula trafiła mnie w okolice prawej łopatki. Wkurzona zagryzłam człowieka. Pomimo bólu wyruszyłam w kierunku jaskiń. Tym jednym razem odpuściłam sobie patrolowanie południa. Kiedy tylko dotarłam do naszej jaskini zrobiłam sobie jakiś prowizoryczny opatrunek i położyłam się niedaleko brata. To był ciężki dzień. Teraz muszę się wyspać.
<Koniec wątku>
- Trudno się nie zgodzić. No cóż. Wyznaczam was, żebyście przynajmniej raz w tygodniu sprawdzali, czy w pobliżu watahy nie kręcą się niechciani goście, dobrze?- zapytał alfa.
- Dobrze - zgodziłem się.
Yin tylko pokiwała głową.
Zaraz po tym wyszliśmy z jaskini alf. Zaczynało się ściemniać.
- Skoro mamy conajmniej raz w tygodniu sprawdzać czy na terenach nie ma ludzi to może wyznaczymy sobie jakieś zmiany, czy coś? - zapytałem.
- Ja patroluję nocą. Ty za dnia - odpowiedziała mi siostra. - zaczynamy od dzisiaj? - zaproponowała.
- Dobra.
- Wyruszę już teraz, idź się zdrzemnąć, czy coś - powiedziała i skierowała się na wschód.
Ja poszedłem do naszej jaskini, aby się przespać.
/Persektywa Yin/
Na wschodzie jak narazie czysto. Moim następnym celem jest północ. Jeśli mam być szczera, mam nadzieję, że spotkam jakiegoś człowieka. Co prawda mamy nie zabijać ich bez powodu, ale z chęcią bym jednego pogoniła. Ale w sumie, skąd ludzie na terenach watahy? I po co? Co planują? Muszę się tego dowiedzieć. Z większym zapałem i determinacją zmierzałam na północ. Niestety, lub może i stety, przy granicy północnej nie było śladów człowieka. Mam pewną teorię. Mianowicie - jak narazie jedynych ludzi widzieliśmy na zachodzie, może planują zaatakować nas od tej strony? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że muszę powiedzieć o tym alfie. Ale po patrolu. Tym razem poszłam na zachód, czyli tam, gdzie byli ludzie. Jak narazie nigdzie ich nie było. Sprawdziłam dokładnie ich obóz. Nic. Kiedy obeszłam całe obozowisko ludzi ruszyłam na południe. Jednak po chwili marszu zrobiłam sobie przerwę. Spojrzałam w górę. Sądząc po pozycji księżyca jest koło drugiej w nocy. Czyli jeszcze zdążę obejść południe. Kiedy miałam ruszać w krzakach za mną coś się poruszyło. Podeszłam tam, co było błędem. Za krzakiem znajdował się człowiek ze strzelbą wycelowaną we mnie. Był gotowy do strzału. Nie dam się tak łatwo, Rzuciłam się na myśliwego. Jednak zanim zdążyłam go zabić ten wystrzelił ze swojej broni. Kula trafiła mnie w okolice prawej łopatki. Wkurzona zagryzłam człowieka. Pomimo bólu wyruszyłam w kierunku jaskiń. Tym jednym razem odpuściłam sobie patrolowanie południa. Kiedy tylko dotarłam do naszej jaskini zrobiłam sobie jakiś prowizoryczny opatrunek i położyłam się niedaleko brata. To był ciężki dzień. Teraz muszę się wyspać.
<Koniec wątku>
Wszystkiego Najlepszego!
Hej
Pragnę was poinformować, że dzisiaj są urodziny Jack'a. Sto lat, sto lat!
Jack- życzymy ci dużo weny, niezapomnianych przygód, wielu przyjaciół, ukończenia okresu próbnego i ogólnie rozwijania się, samodoskonalenia etc.
~cała wataha
Ps. Może jakieś urodzinowe opowiadanie? Wataha? Do dzieła!
Pragnę was poinformować, że dzisiaj są urodziny Jack'a. Sto lat, sto lat!
Jack- życzymy ci dużo weny, niezapomnianych przygód, wielu przyjaciół, ukończenia okresu próbnego i ogólnie rozwijania się, samodoskonalenia etc.
~cała wataha
Ps. Może jakieś urodzinowe opowiadanie? Wataha? Do dzieła!
piątek, 9 czerwca 2017
Nowa wadera w watasze!
Poznajmy Elizabeth! Nową członkinię naszej watahy.
Imię: Elizabeth
Pseudonim: Eliza, Elissa
Płeć: Wadera
Wiek: 1 rok
Wygląd: Ma brązową sierść. Blond grzywkę, która całkowicie zasłania jedno oko. Posiada krótki ogon.
Data urodzenia: 18.07
Cechy Charakterystyczne: Na szyi ma żółtą plamkę w kształcie przypominającą krzyżyk
Cechy Charakteru: Sprytna, bywa okrutna, dzika, tajemnicza, szczera, śmiała, intuicyjna.
Partner: -
Potomstwo: -
O Rodzinie: Mama miała na imię Kalaris, a tata Bogan. Oboje zmarli przez swoją córkę Elize, gdyż ich spaliła.
Zainteresowania: Lubi patrzeć w nocne niebo oraz nucić dziwne niezrozumiałe słowa
Słabe punkty: Jej brzuch jest bardzo czuły na dotyk.
Żywioł: Mrok
Moce: Niech lepiej pozostaną nieznane. W opowiadaniach będą się ujawniać. Nie wszystko jest na tacy.
Hierarchia: Samica Omega
Stanowisko: Mag
Właściciel: julia.junoki@gmail.com
Okres próbny do 9.08.2017
Życzymy mnóstwa weny i pomysłów oraz przejścia próby.
Imię: Elizabeth
Pseudonim: Eliza, Elissa
Płeć: Wadera
Wiek: 1 rok
Wygląd: Ma brązową sierść. Blond grzywkę, która całkowicie zasłania jedno oko. Posiada krótki ogon.
Data urodzenia: 18.07
Cechy Charakterystyczne: Na szyi ma żółtą plamkę w kształcie przypominającą krzyżyk
Cechy Charakteru: Sprytna, bywa okrutna, dzika, tajemnicza, szczera, śmiała, intuicyjna.
Partner: -
Potomstwo: -
O Rodzinie: Mama miała na imię Kalaris, a tata Bogan. Oboje zmarli przez swoją córkę Elize, gdyż ich spaliła.
Zainteresowania: Lubi patrzeć w nocne niebo oraz nucić dziwne niezrozumiałe słowa
Słabe punkty: Jej brzuch jest bardzo czuły na dotyk.
Żywioł: Mrok
Moce: Niech lepiej pozostaną nieznane. W opowiadaniach będą się ujawniać. Nie wszystko jest na tacy.
Hierarchia: Samica Omega
Stanowisko: Mag
Właściciel: julia.junoki@gmail.com
Okres próbny do 9.08.2017
Życzymy mnóstwa weny i pomysłów oraz przejścia próby.
Od Fabiana Cd Azuri
- Zgadzam się z tobą. Lepiej czym prędzej uciekajmy.
Wyczuwam jeszcze większe niebezpieczeństwo!- powiedziałem szybko
Wygramoliłem się z
nory i pomknąłem w las. Azuri biegła za mną. Celem naszym było dotarcie z
powrotem w bezpieczne miejsce przy Abby i Spiricie. Oni by nas obronili. Ugh
jestem na siebie zły, że wpadłem na aż tak głupi pomysł. Siostra wspominała mi,
że ostatnio kręcą się tu ludzie. Mogłem być bardziej rozsądny…
Biegłem w miejsce
gdzie ostatnio widziałem waderę. Nie zważałem już czy Azuri za mną biegnie.
Musiałem jak najszybciej powiedzieć o zaistniałych wydarzeniach siostrze. Ona
będzie wiedziała co zrobić.
~~~
~~~
Po pół godziny
szukania w końcu ją znalazłem. Siedziała w swojej jaskini, a koło niej Spirit.
Nadal prowadzili ożywioną rozmowę.
-Abby?- próbowałem się wtrącić.
-Halo! Abby!- krzyknąłem. Tym razem poskutkowało.
-Co jest?- spytała
-Ludzie! Są na terenach watahy!- rzekłem szybko.
Wadera wymieniła
spojrzenia z basiorem. On kiwnął głową. Nic nie mówiąc wybiegli z jaskini. To
chyba na tyle. Nie ma sensu się wtrącać. Tyle ile mogłem to zrobiłem.
Wiedziałem, że ludzie są dla nas wielkim niebezpieczeństwem. Zwłaszcza, że
niedawno zaczęli na nas z niewiadomych przyczyn polować. Jaki jest ich cel?
Tego chyba nikt się nie dowie. Ale możliwe, że zbliża się wojna. Jest bliżej niżby
przypuszczał ktokolwiek.
<Azuri? Spirit? Abby?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)