Po pewnym czasie
dotarliśmy nad zatokę.
-Czujesz to?- zapytałam
-Co?
- No tą emanującą energię- rzekłam i patrzyłam się przez ten
czas w zatokę.
-O czym ty gadasz?
Przewróciłam oczami
i podeszłam bliżej zatoki Księżycowej.
-Nie ważne- mruknęłam.
Z tego miejsca też
docierała do mnie magia. Ale inna niż przy grobowcu. Bardziej taka.. świetlna.
Jej sposób emitowania była całkowicie inna niż tam. Nagle zaczęłam tracić siły.
No tak! Przecież moim żywiołem jest mrok, a światło jest jego przeciwieństwem.
Czyli to źródło może mnie porządnie osłabić. Znalazłam się w dość nieciekawej
sytuacji. Jack nie wie kompletnie o co chodzi, nie wie jaki mam żywioł ani nic.
W jego oczach pewnie po prostu zaraz zemdleje. A to miejsce może nawet
doprowadzić do mojej śmierci. Tego akurat jestem pewna. Zaczęłam się robić
coraz bledsza. Najszybciej jak umiałam szłam jak najdalej od zatoki.
-Zabierz mnie stąd- powiedziałam cicho przed tym jak
zemdlałam.. albo umarłam?
<Jack?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz