Równie mocno ciekawiło mnie to, co mogło znajdować się na końcu tego korytarza. Bo prawdę mówiąc mogło być tam dosłownie wszystko. Kiedy wreszcie znalazłem się pod górami zacząłem kierować się do wejścia labiryntu. Dla mnie nie był to trudny labirynt. Drogę od wejścia do centrum było łatwo zapamiętać. A ze środka można było dojść wszędzie. I zdaję sobie sprawę z tego, że labirynt ma przede mną jeszcze wiele sekretów podobnych do niedawno odkrytego tunelu. Zanim się spostrzegłem znajdowałem się w samym środku labiryntu. Tym razem poszedłem prosto. Z tego co pamiętam szło się tam mniej więcej kwadrans.
~~~~~~~
Wreszcie dotarłem do niezbadanego korytarza. Po małym zastanowieniu wszedłem do niego. Już na samym początku zastałem przeszkodę w postaci dość dużej ilości stalagmitów i stalaktytów. Korytarz miał dość niski sufit, przez co szło się jeszcze ciężej. Mimo tego dalej szedłem do przodu. Przez pewien czas nie mogłem znaleźć drogi między skałami. W końcu straciłem cierpliwość i wspiąłem się na jeden ze stalagmitów i przeszedłem po nim. Nie było to zbyt łatwe, ale jakoś dałem radę. Ta, jakoś... Parę razy ześlizgnąłem się z kamienia. Ale po paru próbach udało się. Ruszyłem dalej. Po pewnym czasie formacji skalnych było coraz mniej, aż w końcu skończyły się. Dalej korytarz biegł prosto. Przyśpieszyłem kroku. Jak się okazało, nie na długo. Przede mną znajdowała się spora dziura w drodze. Spojrzałem w dół. Dna nie było widać. W sumie ledwo co tu widziałem. Ale jeśli chcę przejść dalej muszę to przeskoczyć. Ale jak się nie uda... Lądowanie nie będzie zbyt miękkie. Cóż, raz mi śmierć. Cofnąłem się parę kroków. Zaraz po tym wystartowałem biegiem i na krawędzi skarpy odbiłem się. Na moje szczęście sufit tutaj był wyższy. Jakby ktoś to doskonale przemyślał robiąc ten tunel. Udało mi się przeskoczyć. Po małej przerwie ruszyłem dalej przed siebie. Wciąż zastanawiałem się co może być na końcu tego tunelu. Kolejne korytarze? Jaskinia pełna złota? Ślepa uliczka? A może coś jeszcze innego... Szedłem tak dalej aż nie dotarłem do rozwidlenia. Którą drogą iść? Prawo? Lewo? Chwila, pierwsza zasada labiryntów - zawsze trzymać się prawej strony. Poszedłem więc w prawo. Sufit korytarza znów zaczął się obniżać. Po pewnym czasie musiałem iść na ugiętych łapach, a jeszcze później niemal czołgając się. W końcu było za nisko aby iść dalej. Musiałem teraz jakoś zawrócić. Jest tu zbyt wąsko. Zacząłem iść tyłem. A raczej próbować. Po dość długiej chwili w końcu zrobiło się trochę szerzej i wyżej. Wreszcie dałem radę się obrócić. Teraz było znacznie prościej. Czyli z prawej strony nie ma nic. To teraz w lewo. Po bliżej nieokreślonym czasie wreszcie dotarłem do rozwidlenia. Tym razem poszedłem w lewo. Jeśli tu nic nie będzie to się wkurzę. Tu na szczęście w tym korytarzu sufit był na w miarę równym poziomie. Ten tunel, jak kilkanaście innych chyba powstał naturalnie. A ten z prawej strony... Czyżby robota człowieka? Nie mam pojęcia. Szedłem dalej zamyślony. W końcu, po jakiejś może pół godzinie drogi dotarłem do dziwnej ściany z jakimiś znakami. Podszedłem do niej bliżej. Co to ma niby znaczyć? Zacząłem oglądać znaki z bliska. Te symbole... Cztery z nich chyba oznaczają żywioły... Ogień, woda, ziemia, powietrze, cztery podstawowe żywioły. A ten? Zbliżyłem się do znaku przedstawiającego drzewo. Dookoła niego było kilka podobnych. Las? Możliwe. Niedaleko chyba-lasu było coś w stylu gór. A pod nimi... Labirynt... To jakaś mapa! Odszedłem parę kroków w tył. Tak, to mapa terenów watahy. Ale skąd się tu wzięła? I co mogą oznaczać te symbole żywiołów? Nagle dostrzegłem coś jeszcze. Dwa inne symbole. Słońce i księżyc... Noc i dzień, światło i ciemność! Dwa kolejne żywioły. Znajdowały się zaraz nad pozostałą czwórką. Między nimi były jakieś linie. No jasne! To przedstawia dwa żywioły pierwotne oraz powstałe z nich cztery podstawowe, teraz rozumiem! Nagle wpadłem na szalony pomysł. Może gdybym użył swojej mocy coś by się stało i otworzyło się jakieś przejście, czy coś. Zacząłem kontrolować cienie. Znak księżyca na skale zaczął świecić. Mam nadzieję, że to zadziała. Moje oczekiwania się spełniły i niedaleko mnie otworzyło się jakieś przejście. Dopiero teraz zauważyłem, że na ścianie obok znajduje się sześć wgłębień. Po jednym na każdy żywioł ukazany na ścianie. Mam rację, obok każdych kamiennych drzwi znajdował się symbol danego żywiołu. Księżyc, tak samo jak na ścianie świecił się. Po chwili namysłu wszedłem do "swojego" przejścia. Byłem ciekaw co znajduje się w środku. I co jest za drzwiami innych żywiołów. Może prowadzą do tego samego miejsca? Nie wiem. Szedłem krótkim tunelem aż trafiłem do jakiejś komnaty. Rozejrzałem się. Jak narazie żadnych skarbów, same książki i zwoje. Myliłem się, nie było żadnego innego wejścia. Czyli każde drzwi prowadzą gdzieś indziej. Będę musiał zebrać grupę wilków z danymi żywiołami i przyjść tutaj z nimi. Może razem uda nam się rozwiązać zagadkę tego miejsca? Oby. Pomyślę nad tym później. Teraz mam do ogarnięcia ten pseudo-pokój. Podszedłem do pierwszej lepszej księgi leżącej na ziemi i otworzyłem na losowej stronie. Spojrzałem na tytuł.
"O smokach z Gór Szarych"
Smoki? Ciekawie. Wczytałem się w... To chyba można nazwać legendą, albo mitem. Nie znam się na tym."Smoki z Gór Szarych to bardzo agresywne stworzenia. Są ogromnymi ognioziejnymi gadami z równie wielkimi skrzydłami. Smoki są niezwykle inteligentne. Potrafią mówić i władać żywiołami, w szczególności ogniem i powietrzem. Pod żadnym pozorem nie atakować. Kiedy już cię znajdzie schowaj się i módl aby cię nie znalazł. Kiedy już cię odnajdzie - po tobie.
Główne środowisko życia: Góry Szare
Rozmiar: nieznany
Prędkość: nieznana
Wygląd: głównie czarne lub szare łuski, rzadziej inny kolor. Łeb z wieloma kolcami. Pysk uzbrojony w ostre kły, zdolne przegryźć niemal wszystko. Budowa ciała smukła. Duże skrzydła, długi ogon. Najczęściej poruszają się na czterech, silnie umięśnionych nogach, rzadziej na dwóch.
Słabe punkty: brak danych
Dieta: nieznana"
Tutaj tekst o smokach się kończył. Postanowiłem zabrać tę księgę ze sobą. Może mi się bardzo przydać. Ostrożnie wziąłem książkę w pysk i ruszyłem w drogę powrotną. Będę musiał tu wrócić, aby sprawdzić pozostałe księgi oraz zwoje. Ale to nie dziś. Może następnym razem przyjdę tu z kimś? Zobaczy się. Teraz czas do domu
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz