środa, 14 czerwca 2017

Od Elizabeth

  Po kłótni z rodzicami tak się wkurzyłam, że ich spaliłam. Przez co wywalili mnie z watahy. Ale tak serio to nie zrobiłam tego specjalnie. Chciałam ich tylko silnie poparzyć, ale nie od razu zabić. Ale cóż. Umarli na miejscu. Nie płakałam. Nie kochałam ich. Nigdy. Cały czas ograniczali mnie do małej jaskini nie dając poznawać świata. A ja tego pragnęłam. Chcieli mnie chronić przed mrokiem. Ale co ja poradzę, że taki objawił się mój żywioł. Na szczęście już jestem wolna i mogę odkrywać tajniki mej mocy. I nikt mnie już nie powstrzyma. Jednak najpierw powinnam znaleźć miejsce gdzie będę mogła spokojnie żyć.

~~

  Jak na me życzenie, po dwóch życzeniach znalazłam się na terenie watahy. Skąd to wiem? Bo spotkałam jakiegoś wilka, który strzegł jej terenów. Zgodził się mnie wpuścić, ale zanim cokolwiek zrobię mam iść do alf. Niestety nie dostałam żadnych wskazówek gdzie owe wilki się znajdują. No cóż. Trzeba w takich sytuacjach prowadzić się instynktem. Ruszyłam w stronę jakiejś dziwnej polany. Dlaczego dziwnej? Gdyż nie była jak każda inna. Była skuta.. lodem. Ale nie tylko to ją wyróżniało. Znajduje się tutaj jakaś nienaturalna górka, która dosyć mocno emanuje czarną magią. Od razu zapominam o swoim dotychczasowym celu drogi. Szybko pomknęłam w stronę wzgórza. Czułam coraz więcej mrocznej esencji. Ciągnęła mnie jak metal do magnesu. Nagle zaczęłam słyszeć głosy. Śnieg… Wszędzie lód.. Nowa epoka.. Wszystko należy do mnie! Głos brzmiał bardzo potężnie. Nie wiedziałam skąd pochodził ani nic. Nagle ktoś wstrząsnął mym ramieniem.


<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz