/Perspektywa Yanga/
- Trudno się nie zgodzić. No cóż. Wyznaczam was, żebyście przynajmniej raz w tygodniu sprawdzali, czy w pobliżu watahy nie kręcą się niechciani goście, dobrze?- zapytał alfa.
- Dobrze - zgodziłem się.
Yin tylko pokiwała głową.
Zaraz po tym wyszliśmy z jaskini alf. Zaczynało się ściemniać.
- Skoro mamy conajmniej raz w tygodniu sprawdzać czy na terenach nie ma ludzi to może wyznaczymy sobie jakieś zmiany, czy coś? - zapytałem.
- Ja patroluję nocą. Ty za dnia - odpowiedziała mi siostra. - zaczynamy od dzisiaj? - zaproponowała.
- Dobra.
- Wyruszę już teraz, idź się zdrzemnąć, czy coś - powiedziała i skierowała się na wschód.
Ja poszedłem do naszej jaskini, aby się przespać.
/Persektywa Yin/
Na wschodzie jak narazie czysto. Moim następnym celem jest północ. Jeśli mam być szczera, mam nadzieję, że spotkam jakiegoś człowieka. Co prawda mamy nie zabijać ich bez powodu, ale z chęcią bym jednego pogoniła. Ale w sumie, skąd ludzie na terenach watahy? I po co? Co planują? Muszę się tego dowiedzieć. Z większym zapałem i determinacją zmierzałam na północ. Niestety, lub może i stety, przy granicy północnej nie było śladów człowieka. Mam pewną teorię. Mianowicie - jak narazie jedynych ludzi widzieliśmy na zachodzie, może planują zaatakować nas od tej strony? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że muszę powiedzieć o tym alfie. Ale po patrolu. Tym razem poszłam na zachód, czyli tam, gdzie byli ludzie. Jak narazie nigdzie ich nie było. Sprawdziłam dokładnie ich obóz. Nic. Kiedy obeszłam całe obozowisko ludzi ruszyłam na południe. Jednak po chwili marszu zrobiłam sobie przerwę. Spojrzałam w górę. Sądząc po pozycji księżyca jest koło drugiej w nocy. Czyli jeszcze zdążę obejść południe. Kiedy miałam ruszać w krzakach za mną coś się poruszyło. Podeszłam tam, co było błędem. Za krzakiem znajdował się człowiek ze strzelbą wycelowaną we mnie. Był gotowy do strzału. Nie dam się tak łatwo, Rzuciłam się na myśliwego. Jednak zanim zdążyłam go zabić ten wystrzelił ze swojej broni. Kula trafiła mnie w okolice prawej łopatki. Wkurzona zagryzłam człowieka. Pomimo bólu wyruszyłam w kierunku jaskiń. Tym jednym razem odpuściłam sobie patrolowanie południa. Kiedy tylko dotarłam do naszej jaskini zrobiłam sobie jakiś prowizoryczny opatrunek i położyłam się niedaleko brata. To był ciężki dzień. Teraz muszę się wyspać.
<Koniec wątku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz