Obserwowałem poczynania wadery. To był dość ciekawy widok, kiedy wilczyca zabijała tego dzika. Ale czemu ona mi pomaga?
- Sam dałbym sobie radę - powiedziałem podchodząc do niej.
- Nie, nie dałbyś. Dobrze widziałam, że sobie nie radziłeś, młody - odpowiedziała.
Prychnąłem na jej słowa.
- Jestem piratem, to ryzyko zawodowe - powiedziałem.
- Ty? Piratem? - spytała niedowierzając.
- Jestem Kapitan Jack...
- Sparrow? - przerwała mi ze śmiechem.
- Nawet tutaj o mnie słyszeli - rzekłem dumnie.
Wilczyca zaśmiała się tylko. Przewróciłem oczami, ale również się uśmiechnąłem.
- A ciebie jak zwą? - zapytałem.
- Nanja - przedstawiła się.
- Cóż, miło było poznać, ale muszę wyruszać dalej - powiedziałem i ruszyłem przed siebie. - żegnam! - rzuciłem jeszcze.
- A dokąd idziesz? - spytała ruszając za mną.
- Eee... Sam nie wiem - odpowiedziałem po chwili.
<Nanja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz