czwartek, 27 lipca 2017

Wszystkiego Najlepszego!

Hej
Dzisiaj urodziny obchodzi Alex. Pamiętajcie o złożeniu jemu życzeń!

Alex- Życzymy Ci weny, pomysłów, przyjaciół takich od serca na których można liczyć etc.

~Cała Wataha

Ps. Może jakieś opowiadanie urodzinowe?

wtorek, 25 lipca 2017

Wszystkiego Najlepszego

Hej
Dzisiaj urodziny obchodzi nasza alfa- Ruki. Pamiętajcie o złożeniu jej życzeń!

Ruki- Życzymy Ci weny, pomysłów, przyjaciół takich od serca na których można liczyć etc.

~Cała Wataha

Ps. Może jakieś opowiadanie urodzinowe?

czwartek, 20 lipca 2017

Od Yin - Quest X

Przemierzałam samotnie las Caster. Zwykle podróżowałam razem z bratem, jednak dzisiaj każde z nas ruszyło w swoją stronę. Zapuściłam się głęboko w las. Znajdowałam się w okolicy granicy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę trafić na ludzi, jednak nic sobie z tego nie robiłam. Nawet jeśli zaatakowaliby grupą nie mieliby szans z moimi nieumarłymi. A zwłaszcza, że las jest tu dość gęsty, a cienie stoją po mojej stronie. Podsumowując, nie mają ze mną szans. Wtem usłyszałam kroki i tętent kopyt. Ludzie. Zanim pojawili się w zasięgu mojego wzroku zniknęłam w cieniu. Na chwilę po tym zobaczyłam ich. Conajmniej dziesięciu konnych jeźdźców i piętnastu piechurów. Byli uzbrojeni. Gotowi do walki. Jeździec znajdujący się z przodu był teraz około trzy metry ode mnie. Wyskoczyłam z cienia. Konie zaskoczone zaczęły stawać dęba. Piechurzy zaczęli celować do mnie z broni. Stanęłam na tylnich łapach. Ludzie cofnęli się trochę. Ich konie stały spokojnie. Jeźdźcy byli gotowi do ataku. Ja też. Rzuciłam siew ich stronę, a ci zaczęli strzelać. Pff, widać, że początkujący. Nawet trafić nie potrafią. Uskoczyłam przed szarżującym koniem. Jedna z kul trafiła mnie w bok. No dobra. Teraz się wkurzyłam. Skoczyłam na najbliższego człowieka i przegryzłam mu gardło. Zaczęłam atakować pozostałych. Po jakimś czasie znudziło mi się to. Zaczęłam tworzyć nieumarłych. Cienie zaczęły atakować ludzi. Choć dzielnie walczyli wkrótce zostało ich tylko trzech. Legion cieni zniknął, a ja stałam naprzeciw trójki ocalałych z mordem w oczach. Zaczęłam do nich podchodzić, a ci z każdym moim krokiem cofali się. W końcu skoczyłam na jednego z nich. Pozostała dwójka uciekła, a ja dobiłam ostatniego. Rozejrzałam się. No, niezła masakra. Skierowałam się w stronę domu. Starczy na dziś.

Od Fabiana

  Zawsze chciałem mieć przyjaciela, który byłby w moim wieku. Od Abby wiem, że do watahy dołączył jakiś basior w moim wieku. Postanowiłem go znaleźć.
 Okazało to się prostsze niż myślałem. Zastałem go w jednej z jaskiń. Jego ciało pokrywała jasnoszara sierść. Ciemnoszara grzywka zasłaniała mu kawałek prawego oka. Na głowie miał ciemnoniebieski róg. Nie widziałem nigdy wilka z rogiem.
-Hej- przywitałem się.
  Odwrócił się w moją stronę zaskoczony.
-Hej- odpowiedział- Ładna okolica, co?
-Może być- odparłem- Jak się nazywasz?
-Jestem Alex- rzekł ten.
-Miło mi. Ja jestem Fabian.
-Mi również. Widziałeś kiedyś wodospady w blasku zachodzącego słońca? Wygląda to nadzwyczajnie!
-A co w tym nadzwyczajnego? Przecież to jest zjawisko powtarzające się.


<Alex?>

środa, 19 lipca 2017

Szykuje się wojna!

Dosyć stania w cieniu! Musimy walczyć o swoje i pozbyć się tych ludzi raz na zawsze! Chcesz nam pomóc?

Dotychczasowi ochotnicy:
- Bucky
- Spirit
- Wind
- Yin


~~Alfy

Ps. Przygotujcie się na walkę.

wtorek, 18 lipca 2017

Od Nicole- Quest IX

  Pewnego pięknego poranka postanowiłam pójść do lasu mimo stanowczego zakazu mamy. Nie bałam się spotkać ludzi. W razie, czego wejdę na drzewo, gdzie mnie nie dosięgną. Wśród drzew mogłam pobyć sobą. Skakać sobie po drzewach. Mama porównuje mnie do małych małpek, w których też nie brak życia. Z racji tego, że moje rodzeństwo niezbyt umiało się wspinać na drzewa, zostałam z tą rozrywką całkiem sama. Ale co poradzić.. Wdrapałam się szybko na drzewo, które było niedaleko mnie. Poczułam dotyk kory, który całkowicie mnie rozbudził i naładował niesamowitą energią. Rozhuśtałam się na gałęzi i skoczyłam na inną gałąź. Wszystko poszło po mojej myśli. Czułam przyjemny wietrzyk we włosach. Przeszłam tak jeszcze kilkanaście razy, gdy nagle usłyszałam płacz z prawej. Ostrożnie zeszłam z drzewa zsuwając się na pazurkach i skacząc na zimną ziemię. Co tego dźwięku dzieliły mnie tylko dość wysokie krzaki. Weszłam w nie szybko i wyjrzałam zobaczyć, co się dzieje po ich drugiej stronie. Moim oczom ukazał się mały lis. Nie wyglądał groźnie, a z oczu płynęły mu łzy. Podeszłam do niego nadal zachowując ostrożność. Nigdy nic nie wiadomo. Zwierzątko nawet się na mnie nie spojrzało, co uznałam za dziwne.
-Hej- zaczęłam, a lisek odwrócił się w moją stronę. Jego oczy były całe czerwone od płaczu- Co się stało?
-Mama.. Ona.. Nie ma już jej- wymamrotał maluch zająkując się przy każdym ze słów.
-W jakim sensie?- spytałam- Zmarła czy poszła sobie.
  Lisek pokazał na łapie jedynkę i znów zaczął płakać. Biedny. Musiałam go albo ją zająć. I znaleźć jakieś zajęcie, by nie myślało o takiej stracie.
-Jak masz na imię?
-Carly.
-Miło mi cię poznać Carly. Ja jestem Nicole.
-Jesteś wilkiem?
-Tak.
-A jesteś w jakiejś watasze?
-Jestem w Watasze Srebrnego Kła, a ty?
-Razem z mamą nie byliśmy nigdy w żadnej, ale opowiadała mi, że takie coś istnieje. Mogłabym dołączyć do niej?
-Musiałabym spytać się mamy. W końcu jest to wilcza wataha. Nie ma tam żadnego lisa.
-Szkoda- powiedziała zawiedziona.
-Zrobię, co się da- obiecałam- Może zrobi wyjątek, albo otworzy ramiona do tego, by mogły do nas dołączać też lisy.
-Dziękuję- rzekła i przytuliła się.
-Nie ma, za co- odparłam.
  Oj, nie wiem jak ta sytuacja się skończy, ale oby dobrze.
- W jakim jesteś wieku- spytałam.
-Mam dwa miesiące- odpowiedziała.
-Ja mam sześć miesięcy.
-To nie duża różnica.
-Zgadzam się. To, co ruszamy?
-Okej.
  Poszłyśmy do mojej mamy. Ona zgodziła się, by Carly została, ale będzie po prostu jednorazowym wyjątkiem. Przynajmniej na razie. Kto wie, co może być później.

Od Alexa "Zanim tu przybyłem IV"


  Kogo spotkałem? No cóż jakby to powiedzieć.. To była małpa. Zeszła z drzewa przy którym stałem i popatrzyła na mnie podejrzliwie. Po chwili wyraz jej twarzy zmienił się i wyciągnęła banana zza pleców, napoczęła go, ułamała na pół i dała mi jedną część tego owocu. Uśmiechnąłem się wdzięcznie i zjadłem banana. Nie było to może najlepsze w smaku, ale chociaż częściowo wyeliminowało głód, który mi doskwierał od tych kilku dni. Później okazało się, że małpa nazywa się Koper.  Zaprzyjaźniliśmy się i dbaliśmy o siebie nawzajem. On dawał mi jeść, a ja pomagałem mu z niektórymi niechcianymi intruzami w jego domu.


CDN

Od Alexa "Zanim tu przybyłem III"


  Na sam początek spróbowałem znaleźć jakieś jagody. Zawsze coś. Jednak i to nie było zbyt proste. Las do którego trafiłem nie był zbyt owocodajny. Zostało mi więc nauczyć się polować. Udało mi się wywęszyć małego zająca, więc ruszyłem jego tropem. Gdy go zobaczyłem siedział razem ze swoją rodziną, przynajmniej tak to ja widziałem. Były tam dwa duże zające i gromadka małych. Nie miałbym serca, gdybym zabił któregokolwiek z nich. I tak się skończyła moja historia z polowaniem. Miałem zbyt miękkie serce, więc chodziłem głodny. Wiedziałem, że jeśli tak dalej pójdzie to nie pożyję długo. Następnego dnia jednak spotkałem w sumie najlepsze co mógłbym spotkać.


CDN

Od Alexa "Zanim tu przybyłem II"


 W koszyku podróżowałem dobre kilka dni. Widziałem jak do rzeki przychodzą przeróżne zwierzęta, by skorzystać z wodopoju. W sumie to tak jakby się zwiedzało świat. Tylko, że się nie ruszasz i nie masz wpływu na to, gdzie się kierujesz. Znaczy ruszasz się, ale względem tego, że nurt cię niesie, a nie, że chodzisz. W końcu jakoś udało mi się wejść na ląd, gdyż moja „łódka” popłynęła w jedną z odnóg rzeki, która w pewnym momencie się skończyła i mogłem bezpiecznie z niej wysiąść. Po tak długiej podróży strasznie burczało mi w brzuchu. Jednak wtedy miałem te dwa, trzy miesiące i jeszcze nie zdążyłem się nauczyć podstaw polowania. No cóż. Trzeba było sobie zacząć jakoś radzić samemu.


CDN

Od Alexa "Zanim tu przybyłem I"

  Moja historia nie jest jakaś bardzo interesująca czy skomplikowana. Co prawda przedstawiłem się tak, że moja rodzina mnie porzuciła, ale miała ku temu powody. W tamtym czasie doskwierał głód, więc w tamtej watasze wprowadzono w obieg walutę, którą można było zdobyć za chodzenie na polowania. Jednak zarabiało się na tym bardzo mało, a zdobycz trafiała do alf, gdzie można było ją kupić. Kilogram mięsa kosztował tyle ile można było zarobić na pięciu albo sześciu polowaniach. Moja mama i tata byli zmuszeni, by mnie porzucić. Zrobili koszyk z liści i włożyli mnie do niego. Następnie położyli na powierzchnię wody i porwał mnie nurt rzeki.

CDN

Wszystkiego Najlepszego!

Hej
Dzisiaj urodziny obchodzi Elizabeth. Pamiętajcie o złożeniu jej życzeń!

Eliza- Życzymy Ci weny, pomysłów, przyjaciół takich od serca na których można liczyć etc.

~Cała Wataha

Ps. Może jakieś opowiadanie urodzinowe?

sobota, 15 lipca 2017

Od Lily Cd Fabiana


- Ja chcę! - zgłosiłam się na ochotniczkę.
- Więc chodź - powiedziała moja mama.
Ustawiłam się obok niej gotowa do biegu. Po chwili myszka ponownie rozpoczęła swój bieg. Ruszyłam za nią. W większości przypadków nie udawało mi się przewidzieć, w którą stronę skręci, jednak raz mi się udało. Kiedy skręciła w prawo ją również to zrobiłam. Myszka była teraz mały kawałek przede mną. Przyśpieszyłam i złapałam ją. Teraz trzymałam ją w pysku. Ruszyłam do reszty. Szłam wolniej, żeby unormować oddech. W końcu stanęłam obok mamy i wypuściłam myszkę z pyska.
- To kto teraz? - spytała.
Ja poszłam się położyć. Ułożyłam się koło reszty szczeniaków i obserwowałam poczynania innych.

<Ruki? Nicole? Leo? Diego? Fabian? Azuri?>

Nowy szczeniak w watasze!

Powitajmy ciepło nowego członka watahy, czyli Alexa!

Okres próbny do 15.09.2017
Imię: Alex
Pseudonim: Alek, Ali
Płeć: Basior
Wiek: 8 miesięcy
Wygląd: Jest to dobrze zbudowany basior. Ma jasnoszarą sierść oraz ciemnoszarą grzywkę zasłaniającą mały kawałek prawego oka. Posiada bardzo ładny uśmiech.
Data urodzin: 27.07
Cechy Charakterystyczne: Ma ciemnoniebieski róg na czole, który wilki zbyt często nie posiadają. Szansa urodzenia się z nim wynosi 0,000000001%.
Boi się: Ognia
Rodzina: Rodzina porzuciła go, gdy miał dwa miesiące. Dlatego też nie znał ich imion. Nie wiedział czy ma jakieś rodzeństwo etc.
Żywioł: Artystyczność
Hierarchia: Samiec Omega
Właściciel: Angies

Życzę Ci dużo pomysłów i oczywiście weny.

Od Fabiana Cd Azuri


  Bawiliśmy się w przeróżne zabawy pod okiem alfy. Najdłużej nam oczywiście zajęła bardzo dobrze znana zabawa, czyli Ziemia. Ale graliśmy też w chowanego, klasy. Jednak rozrywka nie może trwać wiecznie. Przyszedł czas na naukę. Ruki, czyli nauczycielka szczeniaków, miała za zadanie przeprowadzić kolejną lekcje. Dzisiaj była mowa o przetrwaniu, czyli polowaniu i obronie. W pierwszej części zajęliśmy się tym pierwszym. Wadera opowiedziała dość sporo o teorii tego zagadnienia. Potem nastąpiła chwila na część praktyczną, której nie mogliśmy się doczekać. Alfa wyjęła z krzaków myszkę, która była nakręcana i uniosła ją przed nami.
-Kto chce zacząć?- zapytała.
-Ja!- krzyknąłem.
-No więc, zapraszam- odparła Ruki- Chyba wiadomo, co musisz zrobić? Złapać tą myszkę. Ale ostrzegam nie będzie łatwo.
   Ja tylko stanąłem koło niej gotów na wszystko. Nagle alfa puściła moją ofiarę. Myszka bardzo szybko mknęła przed siebie. Ja jednak nie próżnowałem i starałem się biec tak szybko, by ją dogonić. Naprawdę to nie było prostym zadaniem. Ofiara, jak się po chwili okazało, umiała również zmieniać kierunki. Nagle nabrałem jeszcze większej prędkości i ją dogoniłem. Już miałem się na nią rzucić, gdy nagle skręciła w bok, a ja dość boleśnie uderzyłem się w skale przed sobą. Kompletnie zapomniałem o tym, że coś może mi przeszkodzić. Natychmiast podbiegła do mnie Ruki z zatroskaną twarzą. Za nią oglądali się inni. Na szczęście nikt się nie śmiał.
-Wszystko dobrze, Fabian?- zapytała
-Tak- jęknąłem- Tylko uderzyłem się w głowę. Nic wielkiego.
-Oj, nie wiem. Może lepiej poślę kogoś po twoją siostrę? W końcu jest zielarką.
-Nie trzeba. Zaraz mi przejdzie- skłamałem. Głowa łupiła mnie nieznośnie. Usiadłem koło innych szczeniaków.
   Ruki szybko pobiegła w stronę myszki. Po dwóch minutach wróciła do nas niosąc ją. Zaskoczyła mnie szybkość, w jakiej złapała to małe coś. Muszę chyba poćwiczyć polowanie z Abby, by następnym razem nie wyjść na takiego idiotę jak teraz.
-Kto następny?- zapytała


<Ruki? Leo? Diego? Lily? Azuri? Nicole?>

Od Bucky'ego- Quest XIV

Obudziłem się w jakimś dziwnym miejscu. W oczy raziło mnie jasne światło reflektorów. Co to? Jakaś scena? Jakieś dwieście metrów wyżej siedzieli ludzie. Obserwowali mnie. Podniosłem się z ziemi. Zza pleców usłyszałem warczenia. Odwróciłem się. Za mną znajdowała się wbudowana w ścianę klatka. Warczenie dochodziło właśnie stamtąd. Nagle drzwi klatki zostały otwarte. Ze środka wybiegł wściekły pies. Albo raczej wilk. Uskoczyłem przed jego atakiem. Zauważyłem, że na jego tylnej łapie znajduje się charakterystyczne znamię w kształcie strzałki.
- Tom? - spytałem.
On jednak nie odpowiadał. Odwrócił się w moją stronę. Spojrzałem w jego oczy. Był w jakimś szale. Był wściekły.
- Co oni ci zrobili?
Nadal nie odpowiadał. Musiałem go jakoś wybudzić z tego szału.
- Tom do cholery! Obudź się! Nie jesteś taki! - krzyczałem.
- Nie? Skąd możesz wiedzieć jaki jestem? Uciekłeś! A oni pokazali mi prawdę! - zaczął do mnie podchodzić.
- Oni? Ludzie? Te potwory?
- Potwory muszą trzymać się razem! - wykrzyczał.
- Nie pamiętasz co ci zrobili? Zabili twoją rodzinę!
- Za.. Zabili? Ale.. - przez chwilę miałem wrażenie, że zaczyna się budzić z szału. - Nie! Mówili, że odzyskam rodzinę! Że po tym wszystkim wszystko wróci do normy!
- Kłamali, Tom - powiedziałem spokojnie.
- Ale... - tym razem na serio wychodził z szału.
- Tom, zostaw ich i chodź ze mną. Pamiętasz swoje słowa? Potwory muszą trzymać się razem. No więc trzymajmy się razem. - powiedziałem.
Tom obudził się z szału. Ludzie zaczęli się denerwować. Niektórzy z nich zaczęli wychodzić, a jeszcze inni schodzić do nas.
- To co? Jak za starych, dobrych czasów, nie? - zaśmiał się Tom.
- No, bierzmy ich! - krzyknąłem i rzuciliśmy się na ludzi.
Nie spodziewali się tego i zaczęli się odsuwać. Razem wybiegliśmy z tej "areny".
- Ej Tom? - spytałem kiedy znaleźliśmy się niedaleko terenów watahy.
- No?
- Może dołączysz do watahy? - spytałem z nutką nadziei w głosie.
- Nie wiem, Buck... - zaczął. - ja.. Muszę to przemyśleć..
- W razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedziałem smutny i zacząłem odchodzić.
- No właśnie nie wiem! - zawołał Tom z tyłu.
- To poszukasz! - zaśmiałem się i odszedłem.

Od Abby Cd Spirita


-Wyjdziesz za mnie?- spytał klękając przede mną.
  Byłam zdziwiona, ale pozytywnie.
-Nie, nie, nie, nie- odezwałam się cicho z uśmiechem na twarzy.
-Co?- smutek zawitał na jego twarzy.
-Co, co? Takie echo- powiedziałam i się roześmiałam.
-Ej, ja poważnie pytam.
-Wiem.
-Jaki był cel obserwowania mnie?
-Co takiego?
-To co słyszysz.
-Taki, że cię obserwowałam. No, bo wiesz..
-Nie, nie wiem.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też. Zakochałem się w tobie w chwili, gdy mogłaś zginąć. W sumie to wtedy to sobie uświadomiłem. Z każdym dniem kochałem cię coraz mocniej i mocniej. Nie mogę żyć bez ciebie. Nie mogę zasnąć jak nie słyszę twojego głosu. Byłem innym wilkiem zanim cię poznałem. Ty mnie zmieniłaś. Chcę być tylko twój, nie chcę żadnej innej tylko ciebie. Wyjdziesz za mnie?
-Tak- powiedziałam z uśmiechem i łzami w oczach.



<Spirit?>

Choć lata młode szybko płyną..

Hej
Dziś 15 dzień miesiąca, a to oznacza, że postarzamy wilki!

Wiek:
Wind- 7 lat
Spirit- 4 lata
Yang- 4 lata
Jack- 2 lata
Ruki- 6 lat
Abby- 4 lata
Yin- 4 lata
Nicole- 6 miesięcy
Leo- 6 miesięcy
Lily- 6 miesięcy
Diego- 6 miesięcy
Fabian- 8 miesięcy
Azuri- 8 miesięcy
Elizabeth- 2 lata
Bucky- 3,5 roku
Xena- 3,5 roku

DO NAPISANIA:
Fabian- Przynajmniej 2 opowiadania. Jeszcze nic w ty miesiącu nie napisałeś ://
Yin i Yang- Wiem, że teoretycznie was nie ma, ale jak zerkacie na watahę to zróbcie chociaż jakiegoś Questa wspólnie. Chociaż nie ukrywam, że bym wolała gdybyście pisali osobno.
Wind- Jeszcze jedno opko (przynajmniej oczywiście)
Ruki- Jeszcze jedno opko (przynajmniej oczywiście)
Nicole- Jeszcze jedno opko (przynajmniej oczywiście)
Diego- Dajesz! Musisz coś napisać. Zero aktywności w tym miesiącu. No wiesz, co? Czy tak przystoi na przyszłą alfe?
Lily- To samo co u Diego.
Leo- Jeszcze jedno opko i będzie gites. (przynajmniej oczywiście)
Xena- Jeszcze jedno opko. (przynajmniej oczywiście)




Przypominam o głosowaniu na HYMN WATAHY! KLIK
Oraz o trwającym konkursie na banner watahy. Informacje w zakładce Konkursy KLIK
Pamiętajcie także, żeby przysyłać swoje pomysły na nowe rzeczy w watasze KLIK

Pozdrawiam was cieplutko z nad morza
~alfa Ruki

piątek, 14 lipca 2017

Od Spirita Cd Abby


Abby gdzieś pobiegła. Ciekawe dlaczego. W mojej głowie zaczęły pojawiać się różne teorie, jednak nie zwracałem na nie uwagi. Całkiem nieświadomie poszedłem w kierunku, w którym pobiegła. Ocknąłem się z tego jakby transu dopiero kiedy zobaczyłem ją przede mną.
- Co tu robisz? - spytała.
- Eee... Sam nie wiem. Musiałem nieświadomie pójść przed siebie - powiedziałem zgodnie z prawdą. - nieważne, idziemy dalej?
- Jasne - odparła.
I ponownie ruszyliśmy w kierunku pól Gladden. Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Jak zawsze wyglądało pięknie. Powoli zaczynało się ściemniać. Spojrzałem w niebo. Będzie burza.
- Tak właściwie to po co tu przyszliśmy? - spytała.
- Bo widzisz... Chciałem cię o coś zapytać - odpowiedziałem.
Abby spojrzała na mnie pytająco. Wziąłem głęboki oddech i mniej więcej ułożyłem sobie zdanie w głowie.
- Bo chciałem cię zapytać... Wyjdziesz za mnie? - spytałem klękając i wyciągając naszyjnik.

<Abby?>

Od Elizabeth Cd Jacka


  Spojrzałam na basiora. Próbował się podnieść z ziemi, ale niezbyt mu to się udawało. W końcu jakoś ustał w miejscu, jednak nie na długo.
-Powinieneś odpoczywać- powiedziała Abby- Z twojej rany nadal sączy się krew.
-Ile byłem nieobecny?- zapytał, po czym posłusznie położył się z powrotem w jaskini.
- Może dobę. Coś koło tego- odparła wadera szykując następny bandaż, w którym umieściła liście lecznicze.
  Potem zapadła cisza. W sumie ja tylko obserwowałam ich dwójkę. Patrzyłam jak Abby zdejmowała stary bandaż, który był cały we krwi. Ale rana wyglądała odrobinę lepiej niż poprzednim razem, ale ciemnoczerwony płyn nadal się z niej sączył. Obserwowałam jak wadera nakłada świeży opatrunek, który już po chwili zaczął nasiąkać się krwią. Co miałam zrobić? W końcu to przeze mnie cierpiał. To przeze mnie jest w takim stanie. Ja mu to zrobiłam.


<Jack? Abby?> 

Od Azuri Cd Abby

Gdy tylko Abby powiedziała, że mam pójść na pola, od razu tam pobiegłam.
~~~~~
Byłam już na miejscu, wszyscy tam byli.
- Hej - przywitałam się.
Ruki podeszła do mnie.
- Azuri - zaczęła - Nie wolno ci chodzić samej do lasu
- Czemu? - spytałam.
- Bo to niebezpieczne -powiedziała.
- Ale ludzie...
- Azuri, nie kłóć się - powiedziała i po chwili dodała -A teraz idź się bawić
Zamiast pójść się bawić poszłam do małej nory i położyłam się tam. Leżałam i bawiłam się moim skrzydłem, wtedy podszedł Fabian.
- Chcesz się z nami bawić? -spytał.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam smutna.
- Co się stało? - ponownie zapytał.
- Nic, po prostu nie chcę się bawić
- No chodź - uśmiechnął się.
- Dobra - odpowiedziałam i wyszłam z nory.
Fabian zaprowadził mnie do reszty szczeniaków.

<Fabian?>

środa, 12 lipca 2017

Od Nicole Cd Winda


-Eee, byłam z nimi, ale sobie poszłam.
-Pewnie ci się tu nudzi, co?
-Trochę- przyznałam.
-Chodź, przejdziemy się- zaproponował.
-Okej, a gdzie?
-A gdzie chciałabyś pójść?
-Na plażę Violett. Podobno wieczorami świeci!
-Niedługo wieczór, jeśli się pospieszymy to dojedziemy tam na chwilę przed tym jak zacznie świecić.
-No więc, ruszajmy!
  Poszliśmy w kierunku plaży szybkim krokiem. Gdzieś w połowie drogi usłyszałam dobrze znane mi słowa „Ziemia”. Moje rodzeństwo nadal się w to bawiło. Oprócz tego, że jeszcze tu są to to też znaczyło, że jesteśmy koło pól Gladden. Na widok taty Lily, Diego i Leo podbiegli do nas, a za nimi szedł Fabian.
-Cześć młodziaki- przywitał się Wind- Chcecie iść z nami na plażę Violett?
-Pewnie!- odparł Leo.
-Ja nie wiem czy mogę- powiedział Fabian- Jak alfa myśli? Abby będzie zła?
-Nie wiem- zamyślił się Wind- Raczej nie powinna.
- Ruszajmy, by zdążyć przed wieczorem- rzekłam.
  Teraz szliśmy na plażę całą szóstką. Ale nie zaniedbało to naszego tempa chodzenia. Na miejsce dotarliśmy na chwilę przed zapadnięciem wieczoru. Po chwili plaża zaczęła lekko świecić na fioletowo. Atmosfera była wręcz magiczna!

<Wind? Lily? Diego? Leo? Fabian?>

Od Jacka Cd Elizabeth


Z mojej łapy płynęło dość dużo krwi. Mogłem się jednak odsunąć. Słowa Elizy słyszałem tak jakby mówiła pod wodą. Zrozumiałem coś w stylu "sprowadzę pomoc". Po tych słowach odbiegła. Czułem się coraz słabiej. Padłem na śnieg. Moja krew zabarwiła niegdyś biały puch na szkarłatny kolor. Powoli zaczynałem tracić przytomność. Zanim zamknąłem oczy zobaczyłem dwie wadery biegnące w moją stronę. Jedna z nich coś krzyknęła. Potem widziałem tylko ciemność.
~~~~~~~~~
Obudziłem się w jakimś innym miejscu. Nie mam pojęcia jak się tam znalazłem. W sumie mało co pamiętam. Zauważyłem, że moja prawa przednia łapa jest zawinięta W bandaż, który lekko przesiąkał krwią. W tej chwili wspomnienia wróciły. Pamiętałem już mniej więcej co się działo, jednak nadal nie wiem skąd się tu wziąłem. Spróbowałem wstać jednak się przewróciłem. Spróbowałem ponownie, tym razem podpierając się o ścianę. Jako tako ustałem. W tej chwili podeszły do mnie dwie wadery. Eliza i Abby.

<Eliza? Abby?>

Od Abby Cd Azuri


-Co ty tu jeszcze robisz?- zapytałam- Nie dostałaś wiadomości?
-To byłaś ty?
-Nie, Ruki je przynosiła do jaskiń.
-To skąd o tym wiesz?
-Tak się składa, że mam brata jakbyś nie wiedziała..- mruknęłam
-Nie wiem, gdzie mam iść. Prawdopodobnie spadła na nią kropla wody, bo się rozmazały te ostatnie słowa.
-Macie iść na pola Gladden.
-Czekaj.. A skąd alfa wiedziała o tym, że chodzę sama do lasu?
- Ma swoje sposoby. Ale nie o to dokładnie chodzi.
-A więc o co?
-O to, że nie wolno wam być przy granicach watahy. Tak to po lasach etc. możecie chodzić. A teraz zmykaj na te pola. Ruki i szczeniaki czekają tam na ciebie.


<Azuri?>

Od Leo Cd Azuri


-Hej Azuri!- krzyknąłem i podszedłem do młodej wadery. Na twarzy miałem uśmiech. Ona natomiast była nieco zmieszana.
-Chcesz się z nami pobawić?- zapytała Nicole.
-Chciałabym, ale nie wiem na czym to polega- rzekła
-Nic nie szkodzi. Szybko zrozumiesz zasady. Wytłumaczę ci- powiedziałem.
-To my idziemy grać dalej. Dołączcie potem do nas- krzyknęła Lily i odeszła z innymi.
-Gra nazywa się Ziemia- zacząłem- Są dwa rodzaje graczy. Jeden- szuka, a drugi od niego ucieka. Wilk, które szuka ma praktycznie cały czas zamknięte oczy. Jednak, kiedy wypowie słowo „Ziemia” może je na chwilę otworzyć, a osoba, która jest na ziemi zamienia się z nim rolami.
-A co jeśli zostanie na ziemi kilka osób?- zapytała Azuri.
-Wtedy grają w kamień, papier, nożyce. Ten, który wygra jest szukającym. Ale żeby się zamienić rolami jest też inny sposób. Wystarczy kogoś dotknąć i powiedzieć jego imię. Natomiast zadaniem osoby ukrywającej się jest to, że musi się chować przed szukającym. A kiedy wilk, który szuka mówi Ziemia musi szybko wejść na kamień, drzewo. Po prostu na coś co nie jest ziemią. Teraz rozumiesz o co w tej grze chodzi? A i najważniejsze pytanie, chcesz z nami zagrać w Ziemię? Nawet jak niezbyt rozumiesz to na pewno uda nam się wytłumaczyć to podczas trwania gry.


<Azuri?> 

Od Elizabeth Cd Jacka


 Nie odpowiedziałam nic na jego pytanie. Podeszłam pod same drzwi. Zanim zaczęłam odwróciłam się w stronę Jacka.
-Radzę ci się odsunąć, a najlepiej gdybyś już poszedł. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy- powiedziałam i odwróciłam się z powrotem w stronę drzwi.
  Miałam nadzieję, że basior odszedł, chociaż odrobinę, bo to, co zaraz się zacznie dziać będzie naprawdę niebezpieczne. Położyłam obie łapy na skale i zaczęłam nucić.
-кроў адкрывае вароты дзверы. Дазваляць калечыць хтосьці, калі пранікае ўнутр як па туман!
  Nucąc je zaczęło się dopiero dziać. Nagle zaczęło wiać. Z każdą chwilą coraz mocniej. Moje oczy zmieniły kolor na czarny, tak jakby ich nie było. Po minucie wszystko ustało. Sprawiło to to, że wzniosłam się nieco w powietrze i dość boleśnie upadłam na plecy. Podnosząc się zauważyłam Jacka. Ugh, miał się oddalić. Na jego widok coś zakuło mnie w serce. Na prawej przedniej łapie była dość głęboka cięta rana.
-Przepraszam- szepnęłam, a moje oczy się zaszkliły.
-To ja przepraszam, w końcu to ja ciebie nie posłuchałem- rzekł z trudem łapiąc oddech- Chociaż brama się otworzyła- uśmiechnął się lekko.
-Sprowadzę pomoc- odparłam i pobiegłam do Abby. Powinna pomóc. W końcu jest zielarką.
  Zastałam ją, jak się wcześniej spodziewałam, w jaskini. Siedziała razem z bratem i jadła obiad.
-Abby?- zaczęłam.
  Ona odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła.
-O hej, Eliza. Co cię do nas sprowadza?- zapytała.
-Mam poważny problem- rzekłam- Porozmawiamy na osobności?
-Dobrze- powiedziała niepewnie i wyszła z jaskini, a ja szłam za nią.
-No więc?
   Opowiedziałam jej wszystko szybko i treściwie. Ona patrzyła na mnie z powątpieniem, ale poszła do jaskini i wzięła jakąś torbę.
-Lepiej działać szybko- rzekła- Prowadź!


<Jack? Abby?>

Od Abby Cd Spirita


-Zgoda!
  I ruszyliśmy w drogę na pola Gladden. Dzisiejszego dnia jest całkiem ciepło. W końcu czuć lato! Ale niestety na wieczór zapowiadają burze z piorunami.. Nagle przypomniałam sobie, że nie powiadomiłam mojego brata o wieczornej pogodzie.
-Spirit, ja zaraz wrócę- powiedziałam i pobiegłam w drogę powrotną.
  Przy jaskini prawie od razu wywęszyłam Fabiana. Szybko szłam tym tropem. Po kilku minutach stałam koło niego.
-Fab, wróć przed wieczorem do domu- powiedziałam.
-Dlaczego tak wcześnie?- zapytał
-Na dziś zapowiadają burze. Lepiej wtedy być w jaskini niż w środku lasu, bo może się to źle skończyć. To wrócisz?
-Tak..- mruknął niezadowolony.
  Ja natomiast ruszyłam z powrotem do Spirita. W sumie to spotkałam go w połowie drogi w miejsce, gdzie ostatnio go widziałam.


<Spirit?>

wtorek, 11 lipca 2017

Od Spirita Cd Bucky'ego


Musiałem dokładnie przetworzyć słowa basiora. Niezbyt kolorowa historia.
- Też nie mam łatwej przeszłości - powiedziałem.
Wilk spojrzał na mnie pytająco.
- Cała poprzednia wataha odrzuciła mnie ze względu na wygląd. Uważali mnie za potwora, choć tak naprawdę nikt z nich nie wiedział jaki jestem naprawdę. Moi rówieśnicy mnie po prostu wyśmiali, a rodzice się mnie wyparli. Uciekłem stamtąd mając ich wszystkich dość. I w sumie dobrze, że to zrobiłem - opowiedziałem.
- Czyli oboje nie mieliśmy zbyt kolorowo - powiedział.
Pokiwałem głową.
- Bucky - powiedział po chwili. - mam na imię Bucky
- Spirit - również się przedstawiłem.
- Przyjaciele? - spytał.
- Przyjaciele - odpowiedziałem
Niby zawieranie przyjaźni nie było dla mnie czymś łatwym, jednak z tym basiorem niemal od razu znalazłem nić porozumienia. Może to przez podobną przeszłość? Chyba tak. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu każdy z nas poszedł w swoją stronę.

THE END

Od Winda Cd Nicole


Z samego rana wyszedłem z jaskini. Szczeniaki bawiły się na łące, Ruki również gdzieś wyszła. Ja ruszyłem posiedzieć nad rzeką. A potem przelecieć się nad terenami watahy. Kiedy dotarłem nad rzekę postanowiłem coś przegryźć. W rzece pływało dużo ryb, więc złapałem jedną. Po zjedzeniu ryby rozłożyłem skrzydła i wzniosłem się w powietrze. Leciałem właśnie nad łąką, na której bawiły się dzieciaki. Te maluchy są wiecznie pełne energii. Uśmiechnąłem się pod nosem. Po jakimś czasie lotu dotarłem do jaskini należącej do mnie, Ruki oraz szczeniaków. Wylądowałem zaraz przed wejściem do jaskini i wszedłem do środka. Zobaczyłem tam Nicole.
- Cześć młoda- przywitałem się- Czemu nie jesteś z resztą szczeniaków?

<Nicole?>

poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Xeny Cd Azuri


Próbowałam uspokoić młodą, ale przez jakiś czas nie mogłam.
Po kilku minutach się udało.
- Azuri?
- Tak?
- Idziemy się przejść? - spytałam.
Wadera kiwnęła głową, a ja uśmiechnęłam się do niej.
- Fabian, idziesz z nami? - spytała.
- Nie, dzięki. Pójdę do Abby - odpowiedział młody wilk.
Ja pogłaskałam waderę po głowie i ruszyłam. Po jakimś czasie Azuri zaprowadziła mnie na polanę. Powiedziała, że ta polana nazywa się Kwiecistą polaną. Podobno tutejsze kwiaty w nocy świecą, tak samo jak moje futro.
Spędziłyśmy tam cały dzień, było bardzo fajnie.
- Azuri?
- Tak?
- Nadal masz skrzydła? - spytałam
- A co? Mieli mi je uciąć? - zaśmiała się.
Ja też zaczęłam się śmiać.
- No to lecimy - puściłam jej oczko.
- Ale ty nie masz skrzydeł - powiedziała.
- A chcesz się założyć?
- Tak
Wtedy wyczarowałam skrzydła.
- No i co? Mówiłam - zaśmiałam się.

<Azuri?>

niedziela, 9 lipca 2017

Od Azuri Cd Bucky'ego


Szłam sobie przez las. W pewnym momencie usłyszałam jakiegoś wilka. Weszłam w krzaki żeby go zobaczyć. Wilkiem okazał się być basior. Niestety zrobiłam krok w przód i złamałam gałązkę. Basior usłyszał mnie i podszedł do krzaków.
- A ty co tu się tak skradasz? - spytał podnosząc mnie.
- Ja, skradać się? - powiedziałam, po czym wysunęłam skrzydła i poleciałam na ziemię. On zaniemówił.
- No co? - powiedziałam i po chwili dodałam- Skrzydeł nigdy nie widziałeś?
Wtedy zauważyłam jego lewą łapę.
- Co się stało z twoją łapą? - spytałam.
On natomiast nie odpowiadał.
- No powiedz - podskoczyłam mówiąc to.
- To co się z nią stało to nie twój interes młoda!- warknął i zaczął iść przed siebie, a ja natomiast poszłam za nim.

<Bucky?>

Od Jacka Cd Elizabeth


Wilczyca ruszyła na wschód. Nadal nie kumam co ciągnie ją w kierunku polany Golgotha. A bardziej w kierunku jego grobowca. Ciekawy tego co zrobi ruszyłem za nią.
~~~~~~~~~
Po jakimś czasie dotarliśmy na polanę.
- A tak właściwie co zamierzasz zrobić? - spytałem.
- Wejść tam - odpowiedziała.
- Aha. Ale jak sprowadzisz epokę lodowcową na świat to nie będzie za ciekawie
Eliza nie odpowiedziała. Stanęła przed wejściem do grobowca.
- Wiesz jak to otworzyć? - spytałem.
- Chyba - odpowiedziała.
- Przydałby się gigantyczny otwieracz do puszek - zażartowałem.
Wadera spojrzała na mnie jak na debila.
- No co? Żarcik sytuacyjny. Niefajny?
Wilczyca prychnęła coś pod nosem i podeszła bliżej pseudo drzwi.
- No więc? Jak to otworzysz?

<Eliza?>

sobota, 8 lipca 2017

Od Bucky'ego Cd Spirita


Basior szedł za mną. Słyszałem jego kroki. Ciekawe czemu się tak przyczepił. Nigdy nie widział wilka z metalową łapą? W sumie co ja się dziwię. Raczej niewielu miało takiego pecha jak ja.
- To powiesz w końcu? - zapytał po jakimś czasie.
- Miałem wypadek - warknąłem. - tyle powinno ci wystarczyć.
- Jaki wypadek? - dopytywał.
No super. Kolejny, którego ciekawi moja przeszłość. Nie chciałem odpowiadać na to pytanie. Zawsze kiedy ktoś chciał abym opowiedział o sobie, o swojej przeszłości zamykałem się w sobie. Nie lubiłem o tym rozmawiać. Nagle przypomniał mi się Tom, mój przyjaciel z dawnej watahy. Przed nim się otworzyłem i zyskałem przyjaciela na dobre i na złe. Może tym razem wyjdzie tak samo? Warto spróbować.
- Kiedyś, jak byłem jeszcze w poprzedniej watasze wybraliśmy się na rodzinny spacer - zacząłem. - ja, rodzice i czwórka rodzeństwa. Pod wieczór ruszyliśmy spowrotem do domu. Nagle złapała nas burza. Przyśpieszyliśmy wtedy kroku. To okazało się błędem. Piorun uderzył w drzewo, a te zaczęło na nas spadać. Ja jako jedyny zdążyłem odskoczyć, jednak potknąłem się o korzeń wystający z ziemi, przez co przewróciłem się i drzewo przygniotło moją lewą łapę. Cała moja rodzina zginęła w tym wypadku. Mnie znalazł jakiś starszy człowiek. Zaopiekował się mną i zrobił protezę łapy.
Spojrzałem w stronę wilka.

<Spirit?>

Od Azuri Cd Xeny


Dzisiejszy dzień był piękny. Przyszedł do mnie Fabian, chciał mnie pocieszyć po rozstaniu z matką.
Po jakimś czasie usłyszałam dziwny szum, nie wiem co to było.
Następnie Fabian opowiedział mi śmieszny żart. Zaczęłam się śmiać, ale zdołałam przestać.
- Azuri, idziemy nad rzekę? -spytał.
Kiwnęłam głową i poszliśmy.
Gdy wyszliśmy, zobaczyłam złotą waderę. Ale naprawdę złotą!
- Dzień dobry - powiedzieliśmy.
Wadera była zaskoczona.
-Azuri!? To ty?! -krzyknęła. Spojrzałam na nią i odsunęłam się o krok. Nie znam tej Wadery.
- Skąd pani mnie zna? - spytałam przestraszona.
- Azuri! To ja, Xena! - krzyknęła i po chwili szepnęła - twoja siostra...
Gdy tylko to usłyszałam, zaczęły lecieć mi łzy. Byłam zszokowana, bo moja siostra żyje. Oczywiście nie wiedziałam, że mam siostrę. Podbiegłam do niej i wtuliłam się w jej puchate futro.
- A...ale co ty tu robisz? -spytałam z łzami w oczach.
Ona położyła na mnie łapę.
- Sama nie wiem - szepnęła.
Łzy zaczęły lecieć mi jeszcze bardziej, ale nie ze smutku, tylko ze szczęścia.
- Cii, nie płacz - powiedziała, uspokajając mnie.

<Xena?>

piątek, 7 lipca 2017

Od Spirita

Już od dawna miałem w swojej głowie pomysł aby oświadczyć pewnej wilczycy. Miałem tu na myśli Abby. Musiałem skądś zorganizować naszyjnik i wyciągnąć ją w jakieś odpowiednie miejsce.
~~~~~~~~~
Jakimś cudem znalazłem naszyjnik. Był wykonany ze srebra, a na środku znajdował się rubin. Jakiś człowiek musiał go zgubić, bo znalazłem go przypadkiem. W sumie nie wiem skąd wziąłbym jakikolwiek naszyjnik. Okej, teraz tylko wyciągnąć gdzieś Abby. Pobiegłem do jej jaskini. Miałem nadzieję, że tam będzie.
~~~~~~~~~
Zatrzymałem się przed jaskinią wadery. Tak jak myślałem była w jaskini.
- Cześć - przywitałem się i przytuliłem ją na powitanie.
- Hej. Co tam? - spytała.
- W porządku - odpowiedziałem puszczając ją. - wpadłem zapytać czy nie chciałabyś gdzieś ze mną wyjść
- A gdzie? - zapytała.
- Nie wiem. Może na pola Gladden? - zaproponowałem.

<Abby?>

Od Abby Cd Spirita


-Może ze znakiem z trawą? Bardzo kojarzy mi się z moim żywiołem, czyli ziemią.
- I słusznie! By dostać się do pomieszczenia trzeba mieć odpowiedni żywioł. Ja mam mrok, więc mogłem wejść do pomieszczenia takowo oznaczonego.
-Czuję się trochę wykorzystana- mruknęłam.
-Ale wcale tak nie jest- powiedział Spirit.
-Ehh, niech ci będzie. To, co mam robić?- spytałam
-Użyj którejś swojej mocy na tej ścianie. W ten sposób się otworzy.
   Dotknęłam łapą wejścia do pomieszczenia. Skupiłam się na środku tej skały. Nie było to łatwym zadaniem, ale po chwili ziemia zaczęła drżeć. Odsunęłam się od wejścia, a ono zaczęło się rozsuwać. Spojrzałam na Spirita, a on kiwnął głową i ruszył do środka tajemniczego pomieszczenia. Ruszyłam za nim. W środku znajdowało się dużo zakurzonych obrazów. Chuchnęłam na jeden z nich i moim oczom ukazał się obraz. Bardzo przypominał mi o pewnym miejscu.
-Czy to są obrazy pokazujące jak dawniej wyglądały nasze tereny?- spytałam.
-Raczej tak. To, na co patrzysz bardzo przypomina wejście do kamiennego labiryntu.
  Na reszcie obrazów była większość naszych terenów. Zdarzały się też takie miejsca, których nie daliśmy radę rozpoznać. Czyli uzyskaliśmy odpowiedź na pytanie- Co tu było wcześniej.


<koniec wątku>

Od Bucky'ego - Quest VII

Wybrałem się na przechadzkę po lesie. Jak zwykle zresztą. Powoli zaczynałem wpadać w rutynę. Nie znoszę rutyny. Nieważne. Nagle trafiłem na jakąś polanę pełną kwiatów. Niby spokojnie, jednak wiem, że spokój to zwykle tylko pozory. Na moje nieszczęście miałem rację. Z niektórych kwiatów zaczęły wylatywać osy. Próbowałem się przed nimi bronić ale te małe skurwiele szybko latają. Parę z nich udało mi się odbić metalową łapą. Jednak to niewiele mi dało. Osy zaczęły mnie żądlić. Nagle zrobiło mi się słabo. Owady odleciały, a ja padłem na ziemię. Straciłem przytomność. Widziałem dziwne obrazy. Nie mogłem się ruszać. Byłem tylko obserwatorem. Widziałem mnóstwo martwych ciał, oraz wilki, które toczyły między sobą wojnę. Byłem tam też ja. Walczyłem po stronie watahy. Moje łapy były umazane krwią. Nagle nastąpiła zmiana widoku. Widziałem teraz wilki, które nas atakowały. Dostrzegłem wśród nich mojego przyjaciela. Ja z wizji stałem teraz naprzeciw Toma. Zacząłem z nim rozmawiać.
- Tom, nie chcę z tobą walczyć - powiedziałem.
- To po co rozpoczynaliście wojnę?! - krzyknął. - byliśmy przyjaciółmi, Buck! A ty uciekłeś! Zostawiłeś mnie tam!
- Musiałem odejść. Myślisz, że dałbym radę tam żyć po tym wypadku?! - również krzyknąłem. - w tamtym miejscu było zbyt dużo wspomnień.
- Przecież masz mnie - powiedział spokojniej. - razem napewno byśmy dali jakoś radę. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Sam nie wierzysz w to co mówisz. Jestem potworem! - krzyknąłem.
Tutaj wizja się skończyła. Kiedy się obudziłem byłem nadal byłem na polanie. Co to było? Nie rozumiem tego. Dlaczego mielibyśmy toczyć wojnę z inną watahą? I jeszcze moje słowa pod koniec... "Jestem potworem". O co mogło chodzić? Nagle zrozumiałem sens tych słów. Moje łapy były przecież umazane krwią. To mogło znaczyć tylko jedno. Że to ja zabiłem tamte wilki. Otrząsnąłem się z tych myśli i pognałem do swojej jaskini.

Od Xeny

To był pierwszy dzień w którym dołączyłam do watahy. Rozmyślałam o rodzinie. Wiem, że brat nie żyje, tata jest gdzieś indziej, a moja siostra... Pewnie też nie żyje. A matka? Nie mam pojęcia. Poszłam do miejsca w którym są jaskinie.
~~~~~~
Doszłam na miejsce, nagle wyskoczył jakiś basior.
- Czego tu szukasz? - spytał agresywnie.
Chyba nie wie ze należę do tej watahy.
- Mojej jaskini - odpowiedziałam.
- Należysz do watahy? - spytał.
- Tak - odpowiedziałam.
On odszedł w swoją stronę, a ja teleportowałam się do wyznaczonej mi jaskini.
Słyszałam śmiech, brzmiał jak śmiech mojej siostry, Azuri.
- Azuri, idziemy nad rzekę? -usłyszałam.
Przesłyszałam się? Czy tam jest Azuri? A może to po prostu wadera o tym samym imieniu?
Nagle dwójka szczeniaków wyszła z jaskini.
- Dzień dobry - powiedziały. Azuri chyba mnie nie pamięta.
- Azuri!? To ty? - spytałam.
Ona spojrzała na mnie pytająco i odsuneła się o krok.
- Skąd pani mnie zna? - spytała pdzestraszona.
- Azuri, to ja Xena! -powiedziałam i po chwili dodałam - twoja siostra
Młodej zaczęły lecieć łzy, pewnie wszystko sobie przypomniała. Podbiegła do mnie i wtuliła się w moje futro.

<Azuri?>

Nowa wadera w watasze!

Powitajmy nową waderę w watasze!

Okres próbny do 7.09.2017
Imię: Xena
Pseudonim: Nienawidzi gdy inne wilki mówią na nią Xenia
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Wygląd: Wadera pokryta jest złotą sierścią, ma pomarańczowe oczy i białe futro od szyi do brzucha.
Data urodzenia: 13.05
Cechy charakterystyczne: Jej złote futro świeci w ciemności
Cechy Charakteru: Xena w swoim nastoletnim wieku jest bardzo szalona! Kto by się spodziewał. Jest też bardzo opiekuńcza,
i trzeba mieć talent, żeby się w was zakochała. Jej pozostałe cechy to
- miła
- przyjacielska
- odważna.
Partner: Na razie brak, może ktoś ją kiedyś poderwie?
Potomstwo: Brak partnera = brak potomstwa
O rodzinie: Mama Lisa, tata Demon, brat nie żyje, jej odnaleziona siostra to Azuri, nikt się nie spodziewał.
Zainteresowania: Połączone moce np. jednoczesny strzał wodą i ogniem
Słabe punkty: Gdy tylko ktoś powie na nią"Xenia" tak się denerwuje, że znika i pojawia się nieprzytomna po pięciu sekundach
Żywioł: Światło
Moce:
- Strzał kulą światła
- Teleportacja
- Znikanie
- Potrafi zmieniać noc w dzień, ale kosztuje ją to całą energię
- Może wyczarować skrzydła, dzięki którym lata
- Gdy walczy potrafi wyzwolić w sobie wielką siłę, dzięki której dookoła niej pojawia się złoty dym i ma czerwone oczy, z których wylatuje czerwony dym
Hierarchia: Samica omega
Stanowisko: Nauczyciel łowów
Właściciel: TheWhiteWolfKiller@wp.pl

Tradycyjnie życzymy dużo weny i przejścia okresu próbnego!

Od Elizabeth Cd Jacka


-To chodźmy w kierunku polany Golgotha- rzekłam
- Co cię tam tak ciągnie?- zapytał
  Nie odpowiedziałam na to pytanie.
-W którą to stronę?
- Na wschód- odparł
-No więc, w drogę.
   I ruszyłam we wskazaną mi stronę. Mało mnie interesowało, czy Jack idzie za mną, czy też zostanie. Jedyne, czego chciałam obecnie to odkryć tajemnice tamtego miejsca. Wiem, że tam spoczywa Stary Bóg Zimy o imieniu Golgoth, który jest w stanie uśpienia i kiedy się obudzi to sprowadzi na Ziemię następną epokę lodowcową. Ale miałam przeczucie, że jest tam coś więcej. Coś, czego jeszcze nikt na tym świecie nie odkrył. Coś, co czeka aż ktoś je przygarnie pod swoje skrzydło. Coś, co jeszcze się nie urodziło.


<Jack?>

Od Ruki- Quest III

Wind oraz dzieciaki poszli na kilka dni na biwak przy jeziorze, więc zostałam sama w jaskini. Wykonałam rutynowe czynności, po czym położyłam się spać. Dzisiejsza noc wyglądała niesamowicie kusząco na nocny spacer, jednak musiałam się wyspać przed powrotem mojej rodziny. W końcu jutro wracają. Zasnęłam po godzinie.
~~
  Obudziłam się w środku nocy. Przetarłam lekko oczy jednak nie chciałam ich otwierać. W powietrzu czułam woń krwi.. STOP krwi? Zerwałam się na równe nogi i rozejrzałam dookoła. Z każdej strony otaczały mnie pyski, które najwyraźniej pragnęły mojej śmierci. Z mojej tylnej łapy leciała mi strużka krwi. Ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Jedną z twarzy rozpoznałam. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie on. Mój rodzony brat!
-Kelsen, co ci?- spytałam. Cały czas jednak byłam ostrożna.
-Mnie nic nie jest- odparł spokojnie- Natomiast tobie zaraz się coś stanie.
-Co ja ci takiego zrobiłam?!- krzyknęłam
-Przez ciebie nasi dziadkowie, jedyna rodzina, zginęli!- nie wytrzymał.
-Serio oskarżasz mnie o to? To samo mogłabym powiedzieć tobie lub Aridzie. Zrozum, to nie jest nasza wina. Oni sami podjęli decyzję o tym, że my mamy uciec, a oni zostać i walczyć na tej wojnie. Troszczyli się o nas i wierzyli, że będziemy się nawzajem wspierać, pomagać. A ty natomiast, co robisz? Atakujesz własną siostrę, która cię w późniejszym czasie wychowała. Co, z Aridą też tak postąpisz? A może już jej coś zrobiłeś?
  Basior westchnął próbując zapanować nad emocjami, po czym zwrócił się do innych.
- Wstrzymać ogień!- powiedział, a wilki odsunęły się ode mnie.  W końcu mogłam się trochę wyprostować- Z Aridą wszystko w porządku. W sumie to nawet jest tu ze mną.
  Po tych słowach dwa basiory wprowadziły moją młodszą siostrę skutą na szyi łańcuchem.
-Arida.. Co oni ci zrobili?- zapytałam, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
-Ruki, ona nie może nic mówić. Inaczej kolce przebiją jej gardło.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-Przepraszam- szepnął, po czym zbliżył się do Ari i zdjął jej delikatnie obrożę z szyi. Wadera roztrzęsiona podbiegła do mnie i wtuliła się w mą pierś.
-Cii, już jest wszystko dobrze- próbowałam ją uspokoić.
-Ale, dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam ponowie
-Nie wiem, ale przepraszam. Jeśli więcej nie będziecie chciały mnie widzieć to to zrozumiem.
  Moja twarz była teraz całkowicie spokojna. Jednak uważam, że ta sytuacja była żałosna i bez jakiegokolwiek sensu.
-Chcemy cię widywać, ale chyba powinieneś iść się leczyć. No wiesz, co? Żeby atakować swoje siostry?
-Przecież przeprosiłem!
-Dobra, koniec tych pogaduszek. Wracaj do swojej watahy!
-A Arida?
-Zostaje ze mną.
  Mój brat wyszedł z jaskini i pobiegł w stronę drzew. Za nim pędziła całkiem spora grupka wilków. Spojrzałam na moją siostrę.
-Już ci nic nie grozi. Ze mną jesteś bezpieczna.
-Wiem, Ruki- odparła cichym i jeszcze słabym głosem.

Od Spirita Cd Bucky'ego


Po raz kolejny nie mogłem zasnąć w nocy. Jak co noc wyszedłem z jaskini i skierowałem się w stronę jeziora. Szum wody mnie uspokajał. Kiedy byłem mniej więcej w połowie drogi wpadł na mnie jakiś basior.
- Patrz jak łazisz - warknąłem.
Spojrzałem na niego. Na oko był w moim wieku. Kiedy przyjrzałem się mu dokładniej zauważyłem, że jego lewa łapa jest metalowa. Ciekawe dlaczego.
- No i czego się gapisz? - warknął.
- Zastanawiam się czemu masz metalową łapę - odparłem zgodnie z prawdą.
- Nie twój interes - rzucił i ruszył przed siebie.
- Możliwe. Jednak chcę wiedzieć - powiedziałem ruszając za nim.
Ten nie odpowiedział. Szedł dalej przed siebie.

<Bucky?>

czwartek, 6 lipca 2017

Od Bucky'ego

Byłem w lesie. Nie pamiętam jak się tam znalazłem. Rozejrzałem się. Dookoła mnie panowała ciemność, jednak dostrzegłem stojące niedaleko mnie wilki. Było ich sześć. Rozpoznałem wśród nich moich rodziców oraz rodzeństwo. Szliśmy przed siebie z zamiarem powrotu do domu. Nagle usłyszeliśmy grzmot. Nadchodzi burza. Nocne niebo przeszyła błyskawica. Zaraz po niej rozbrzmiał grzmot. Burza jest blisko. Przyspieszyliśmy kroku. Niebo ponownie rozjaśniała błyskawica. Tym razem uderzyła w drzewo nieopodal nas. Te zaczęło spadać. Ja zdążyłem uskoczyć, jednak przewróciłem się. Drzewo przygniotło moją lewą łapę. Niestety moja rodzina nie miała tyle szczęścia. Oni zginęli.
~~~~~~~~
Obudziłem się z krzykiem. Rozejrzałem się. Byłem w swojej jaskini.
- Spokojnie Buck, to tylko koszmar - powiedziałem do siebie.
Ten sam koszmar, który śnił mi się co noc. Potrzebowałem ochłonąć. Wyszedłem z jaskini i ruszyłem przed siebie nie patrząc gdzie idę. Nagle na kogoś wpadłem.
- Patrz jak łazisz - warknął.
Po głosie poznałem, że to basior.

<Jakiś basior?>

Od Azuri "Ludzka Osada"

Dzisiejszy dzień był bardzo pochmurny. Co z tego, że zapowiadało się na deszcz. I tak poszłam na spacer do mojego ulubionego miejsca. Po pewnym czasie usłyszałam kroki, szybko schowałam się w krzakach i zobaczyłam basiora z naszej watahy. Nie znałam go tak bardzo, ale wiem
ze ma na imię Jack. Po cichu szłam za nim. Zobaczyłam jak wchodził do osady ludzi, czyżby nas zdradzał? Nie przychodziłam do ludzi, ale i tak lubię ich dzieci. Gdy Jack wszedł do jednego z domów podeszłam bliżej. Basior szybko wyszedł z domu i pokierował się w stronę lasu.
Szłam za nim. On odszedł niedaleko od osady.
Na pieńku siedział ludzki nastolatek. Nie podchodziłam. Czemu? Po pierwsze Jack by mnie zauważył, a po drugie zauważyłby mnie człowiek. Postanowiłam pójść do osady ludzi. Weszłam tam i poszłam do tego domu, w którym wcześniej był Jack. W domu był jakiś człowiek, a dokładniej ludzie, jeden miał nóż, a drugi trzymał mięso.
Przestraszyłam się ich, a ten z nożem zamachnął się na mnie,
ja natomiast odwróciłam głowę, podkuliłam ogon i zamknełam oczy, ale w ostatniej chwili wyskoczył ludzki nastolatek i mnie uratował.
Po tym mnie podniósł.
- Zostawcie w końcu wilki w spokoju! - krzyknął.
Wyszedł z domu, a następnie z osady i postawił mnie na ziemi.
- Uważaj na siebie - powiedział głaskając mnie.
Po tym poszedł w C hałaśliwe miejsce, a ja postanowiłam, że będę tu czasem wpadać. Poszłam do mojej jaskini aby położyć się spać.

CDN

wtorek, 4 lipca 2017

Od Jacka


Odkąd poznałem Dana i, jeśli można to tak nazwać, zaprzyjaźniłem się z nim minął miesiąc. Postanowiłem odwiedzić chłopaka. Po porządnym śniadaniu, jakim był jeleń wyruszyłem na północ. Po około piętnastu minutach marszu dotarłem do końca lasu. Wyszedłem spomiędzy drzew i puściłem się biegiem w kierunku osady ludzi. Kiedy tylko dotarłem na miejsce przemknąłem się obok dwójki strażników - tej samej dwójki, co zatrzymywała mnie miesiąc temu. Tym razem wszedłem do osady bez większych przeszkód. Od razu pobiegłem do domu Dana. Drzwi jak zawsze były otwarte. Nie dosłownie. Na szczęście kiedy wspiąłem się na tylne łapy i przednimi naparłem na klamkę udało mi się otworzyć drzwi. Chłopaka nie było w domu. Czyżby gdzieś poszedł? Postanowiłem iść go poszukać. A gdzie można szukać kogoś, kto lubi przebywać na łonie natury? W lesie oczywiście. Wbiegłem do lasu i rozglądałem się w poszukiwaniu Dana. Prawie wybuchnąłem śmiechem kiedy zobaczyłem go w identycznej sytuacji jak ta, w której się poznaliśmy. Tym razem wskoczyłem na dzika z rozpędu. Świniak zaskoczony takim obrotem wydarzeń odwrócił się i ruszył biegiem w moją stronę. Załatwiłem go tak jak poprzedniego. Kiedy byłem pewien, że nie żyje podszedłem do chłopaka.
- Historia lubi się powtarzać, co? - zaśmiał się i zaczął mnie głaskać. - fajnie, że wpadłeś
Po tym wstał i poszliśmy w kierunku osady.
~~~~~~~~
Dzisiejszy wieczór był jakiś inny. Bardziej... Huczny. Ludzie z jakiegoś powodu urządzili imprezę w środku lasu. W tym hałasie dałem radę wysłyszeć, że Dan obchodzi dziś osiemnaste urodziny. U ludzi to dość ważne święto. Przynajmniej tak to zrozumiałem. Na imprezie zebrała się chyba cała ludzka osada. Ja zaś oddaliłem się zdala od tego hałasu. Znalazłem jakieś ciche miejsce i położyłem się spać.
~~~~~~~~
Rano obudziłem się dość wcześnie. Upolowałem jakiegoś zająca na śniadanie i poszedłem szukać Dana. Znalazłem go po jakimś czasie siedzącego pod drzewem. Nie spał. Nagle wpadłem na ciekawy pomysł. Skoro ja wpadłem do jego domu to może niech on zobaczy mój? Podszedłem do niego.
- Co tam psiaku? - zagadał.
Spojrzałem na niego i odszedłem kawałek w las. Zaraz po tym spojrzałem na niego ponownie.
- Mam za tobą iść? - spytał i wstał.
Kiedy tylko wstał przeszedłem jeszcze kawałek w las, a on ruszył za mną. Heh, ciekawe jak zareagują inne wilki kiedy zobaczą go na terenach watahy.

CDN

Od Yin i Yanga "Tajemnice skał - część druga"

/Perspektywa Yanga/
To, co zobaczyłem, kiedy wskoczyłem na wyższy kamień tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to robota człowieka. Widziałem wykute w skałach postacie. Nie miałem pojęcia kim są ci ludzie. Ponownie przeskoczyłem na niższy kamień i zeskoczyłem z niego. Yin poszła w moje ślady. Podszedłem bliżej do kamiennych postaci. Gdzieś w mojej głowie pojawiło się dziwne uczucie, że wiem kim są, jednak nie potrafiłem sobie tego przypomnieć. Poczułem coś jeszcze. Jakby posągi nas obserwowały.
- Też to czujesz? - spytałem.
/Perspektywa Yin/
- One obserwują. Jakby nasze pojawienie się tu obudziło je ze snu, a im się to nie podobało - odpowiedziałam.
Jeśli mam być szczera to również mi się to nie podoba. Nagle jeden z posągów odwrócił głowę w naszą stronę.
- Emm... Yang?
- Taa, też to widziałem - powiedział.
Niektóre z posągów również zaczęły się ruszać.
- Dobra. To jest już dziwne - powiedziałam.
Skalne postacie wstały ze swoich miejsc i zaczęły się odsuwać ukazując kolejne posągi. Tym razem nie tylko ludzi. Niektóre z nich przedstawiały wilki. Chciałam podejść bliżej jednak zatrzymał mnie brat.
- Nie. To może być pułapka - powiedział.
Pokiwałam głową. Kamienne wilki powstały i powolnym krokiem zaczęły zmierzać w naszą stronę. Było ich sześć. Nie więcej, nie mniej. Nagle przypomniałam sobie opowieści Zaiany - naszej niani kiedy byliśmy szczeniakami. Kiedy w nocy któreś z nas nie mogło zasnąć opowiadała historię o szóstce dzielnych wilków - Wojownikach Żywiołów. Walczyli oni z ludzkimi magami. Wygrali wojnę sprowadzając tym samym pokój na świat. Jednak ostatni z magów rzucił klątwę na miejsce, w którym rozegrała się bitwa zamieniając wilki na zawsze w kamień. To samo stało się z ludźmi, którzy walczyli po jego stronie.
- Yang... pamiętasz tę historię, którą opowiadała nam Zaiana, kiedy nie mogliśmy zasnąć? - zapytałam.
- Tę o Wojownikach Żywiołów? - kiedy Yang wypowiedział te słowa wilki zatrzymały się. - pamiętam. A co?
- To oni. Zobacz. Szóstka wilków, zmienionych w kamień. I wielu skamieniałych ludzi. To tu rozgrywała się bitwa - odpowiedziałam. - zawsze myślałam, że to zwykła bajka, a tu zobacz, wszystko się zgadza
- Ale ta bitwa miała miejsce tysiące lat temu... To niezwykłe
Yang miał rację. To naprawdę niezwykłe. Czyli mieszkamy w pobliżu najważniejszego pola bitwy w historii. Nagle poczułam dziwne mrowienie w łapach.
- Musimy stąd jak najszybciej odejść - powiedziałam szybko.
- Dlaczego? - spytał.
- Na tym miejscu ciąży klątwa - wyjaśniłam. - jeśli zostaniemy tu na dłużej zmienimy się w kamień jak oni
Spojrzałam na brata i zaczęłam biec w kierunku, z którego tu przybyliśmy. Słyszałam, że Yang po chwili rusza za mną. Po chwili mrowienie w łapach ustało. Zatrzymaliśmy się. Powoli zapadał zmrok.
- Cały czas mieliśmy pod nosem pole bitwy - zaśmiałam się. - tylko... Dlaczego nikt przed nami tam nie był?
- Może nikt nie wiedział o tym miejscu? Albo myśleli, że to tylko bajka? Nie wiem. Ale więcej chyba tam nie wrócę - powiedział Yang.
- Czemu? - spytałam.
- Wiesz, jeśli mam zamienić się w kamień i sterczeć tam przez wieczność to podziękuję - zaśmiał się a ja razem z nim.
- Mam pewną teorię - powiedziałam kiedy się uspokoiliśmy. - według legend bitwa rozegrała się dokładnie czwartego lipca dwusetnego roku. Czyli dziś jest rocznica. Może to działa tak, że wejście ukazuje się tylko raz do roku?
Yang zamyślił się na chwilę.
- Bardzo możliwe. Ale pomyślimy nad tym później. Teraz wracajmy do domu
- A co? Ciemności się boisz? - zaśmiałam się.
Brat również się zaśmiał. Kiedy się uspokoiliśmy wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

THE END

poniedziałek, 3 lipca 2017

Od Spirita - Quest IV

Obudził mnie szczypiący mróz. Taa... Zima, niby moja ulubiona pora roku, bo noce są dłuższe, jednak jest dość zimno. Za zimno, jeśli mam być szczery. Przez ostatnią noc dużo napadało. Przeciągnąłem się i wpadłem na pomysł żeby sprawdzić co u Abby. Ruszyłem w kierunku jej jaskini. Po chwili byłem już na miejscu. A przynajmniej tam, gdzie powinna znajdować się jaskinia wilczycy. Po jakimś czasie usłyszałem wołanie zza grubej warstwy śniegu.
- Pomocy!!
- Abby?!
- Spirit? Pomóż mi! - zawołała.
- Tylko spokojnie! Zaraz coś wymyślę - ostatnie zdanie powiedziałem bardziej do siebie niż do wadery.
Myśl, Duch, myśl... Zacząłem kopać w śniegu. Nie dało to zbyt wiele. Wyglądało to tak, jakby spadła tu lawina. Śniegu było zbyt dużo, abym dał radę się przekopać. Nawet jeśli ktoś by mi pomagał, zajęłoby to za dużo czasu. Nagle wpadłem na lepszy pomysł.
- Posłuchaj, zaraz tu wrócę - powiedziałem.
- Dokąd idziesz? - spytała Abby.
- Po pomoc - odparłem. - nigdzie się nie ruszaj
- Bardzo śmieszne - rzuciła sarkastycznie.
Moim pomysłem było to, aby poprosić o pomoc basiora, który niedawno dołączył do watahy. Chodziło mi tu o Bucky'ego. Nie znałem go osobiście, miałem jednak nadzieję, że pomoże. Z tego co wiem potrafi kontrolować śnieg, więc jako jedyny może tu coś wskórać. Czym prędzej pobiegłem do jego jaskini. Na szczęście nie była zbyt daleko. Basior był w środku.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedziałem do niego.
- Dlaczego niby miałbym pomóc komuś, kogo nie znam? - spytał.
- Posłuchaj - powiedziałem ostro. - nie mam na to teraz czasu. Moja dziewczyna jest uwięziona w jaskini. Wejście całkowicie zasypał śnieg
Basior zastanawiał się przez chwilę.
- Prowadź - rzucił.
Pobiegłem w stronę jaskini Abby. Wilk biegł zaraz za mną. Zatrzymałem się przed ogromną zaspą.
- Abby? Wszystko w porządku? - spytałem.
Przez chwilę panowała cisza.
- Spirit?
- Spokojnie, sprowadziłem pomoc. Działaj - powiedziałem do Bucky'ego.
Basior zaczął odrzucać śnieg używając swoich mocy. Po jakimś czasie odkopał wejście. Od razu pobiegłem i przytuliłem Abby. Odwróciłem się, chcąc podziękować Bucky'emu za pomoc, jednak jego nigdzie nie było. Po prostu zniknął...

niedziela, 2 lipca 2017

Od Bucky'ego

Obudziłem się w jakimś dziwnym, nieznanym mi miejscu. Dokładnie mówiąc przy jakimś lesie. A co mi tam, wejdę. Z lekkimi trudnościami podniosłem się i ruszyłem wolnym krokiem przez las. Próbowałem przypomnieć sobie skąd się tu wziąłem. Miałem jednak pustkę w głowie. Po chwili coś zaczęło mi się przypominać. Pamiętam jak zmierzałem przed siebie kolejny dzień z rzędu. Szedłem tak, aby znaleźć się jak najdalej od mojego dawnego domu. Dlaczego? Bo wszystko tam przypominało mi o rodzinie i wypadku, w którym straciłem wszystko. To był na pozór spokojny dzień, jednak z nikąd wpadliśmy na burzę. Piorun uderzył w drzewo, a te zawaliło się na mnie i moją rodzinę. Oni zginęli, ja straciłem tylko łapę. Trafiłem wtedy na jakiegoś człowieka. Pomógł mi i zrobił protezę łapy... Szedłem tak zamyślony, aż usłyszałem czyjeś kroki.

<Ktoś?>

Informacja

  Mam bardzo dobrą wiadomość!
Trochę myślałam w jaki sposób bym mogła wyróżnić dwa niezwykle aktywne wilki, które są w sumie z nami od samego początku. Moim zdaniem zasłużyli na to. Bardzo ich podziwiam. W sumie napisali łącznie 62 opowiadania, czyli ponad połowę wszystkich opowiadań na watasze. Tymi osobami są Spirit i Abby! I od teraz jesteście obydwoje Sigmami.
Pierwsze Sigmy!
Na cześć nowych i pierwszych Sigm:
Hip Hip Huraa!

Pozdrawiam was cieplutko
~~Alfa Ruki

Nowy basior w watasze!

Powitajmy nowego basiora w naszej watasze!

Imię: Bucky
Pseudonim: Buck
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Wygląd: Jest dobrze zbudowanym basiorem o ciemnobrązowej sierści. Jego oczy również są brązowe.
Data urodzenia: 17.08
Cechy Charakterystyczne: Z tłumu zdecydowanie wyróżnia go lewa łapa. Dlaczego? Otóż, jest metalową protezą. Łapę stracił w wypadku.
Cechy Charakteru: Spokojny, cichy, odważny, czasem zabawny, nieufny, jednak jeśli ktoś zdobędzie jego zaufanie zyska przyjaciela do końca życia.
Partner: -
Potomstwo: -
O Rodzinie: Rodzice oraz czwórka rodzeństwa zginęła w tym samym wypadku, w którym stracił łapę. On jako jedyny przeżył.
Zainteresowania: Obserwowanie innych, patrzenie w gwiazdy
Słabe punkty: Jego słabym punktem jest jego przeszłość. Jeśli ktoś go o nią zapyta zamyka się w sobie.
Żywioł: Lód, śnieg
Moce:
- kontrola śniegu
- potrafi wywołać śnieżycę, jednak kosztuje go to dużo energii
- zamrażanie wody
- tworzenie lodowych figur
Hierarchia: Samiec Omega
Stanowisko: Żołnierz
Właściciel: pablo0900
Okres próbny do 2.09.2017

Życzymy dużo weny oraz przejścia okresu próbnego! 

Od Spirita - Quest II

Dzisiejszy dzień był niezwykle piękny i jednocześnie upalny. Postanowiłem wybrać się na plażę. Kiedy tylko wyszedłem ze swojej jaskini skierowałem swoje kroki w stronę plaży Sonne. Nie spieszyłem się. Po około pół godziny marszu dotarłem na plażę. Nagrzany od słońca piasek lekko parzył mnie w łapy. Skierowałem się w stronę wody. Jak zawsze była ciepła. Wszedłem do wody i wypłynąłem kawałek dalej. Kiedy dopłynąłem mniej więcej na środek jeziora zanurkowałem. Po chwili wynurzyłem się aby nabrać powietrza i ponownie wpłynąłem pod powierzchnię. Po jakimś czasie znudziłem się nurkowaniem i wyszedłem na brzeg. Otrzepałem się z wody. Teraz piasek był jeszcze cieplejszy. Wypatrzyłem zacienione miejsce i skierowałem tam swoje kroki. Położyłem się w cieniu i postanowiłem się na chwilę zdrzemnąć.
~~~~~~~~
Obudził mnie odgłos czyichś kroków. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jakiegoś wilka. A dokładniej wilczycę. Nie znałem jej. Czyżby była nowa? Nie wiem, ale mogę stwierdzić, że jest niezwykle piękna. Podniosłem się z piasku.
- Witaj, jesteś nowa? - spytałem.
Wilczyca nie odpowiedziała.
- Jak się nazywasz? - spytałem.
- Wkrótce poznasz moje imię. Chodź za mną - powiedziała.
- Ale... Dokąd?
- Zobaczysz - zaśmiała się.
Nawet jej śmiech brzmiał niezwykle... Wilczyca ruszyła przed siebie. Poszedłem za nią ciekawy dokąd mnie doprowadzi. Szliśmy tak w ciszy około piętnastu minut, kiedy podłoże zaczęło się zmieniać na bardziej kamieniste.
- Gdzie idziemy? - zapytałem ponownie.
- Już za chwilę się dowiesz, Spirit - odpowiedziała.
- Chwila... Skąd znasz moje imię?
Wadera zaśmiała się tylko. Po chwili usłyszałem szum wody. Zauważyłem, że kamienie stały się wilgotne. Dostrzegłem też, że wilczyca ciągle zostawiała za sobą mokre ślady, jakby stale miała mokre łapy. Ja jednak nie zostawiałem takich śladów. Kim ona jest? Spostrzegłem, że dotarliśmy nad wodospad Saori.
- Po co mnie tu przyprowadziłaś? I jak masz na imię? I skąd znasz moje? - zasypałem ją pytaniami.
- Spokojnie - ponownie się zaśmiała. - przyprowadziłam cię tu, bo nie lubię być sama. Twoje imię usłyszałam w rozmowie. A ja nazywam się Saori - odpowiedziała na wszystkie moje pytania.
Musiałem to przetworzyć. Chwila... Co?
- Sa-Saori? Jak bogini wody? - spytałem zszokowany.
- Nareszcie zrozumiałeś kim jestem - odparła z uśmiechem.
Zdałem sobie z czegoś sprawę. Siedziałem wlasnie przed boginią wody i rozmawiałem z nią jak ze starą znajomą. Niezwykłe...
~~~~~~~~
Spędziłem z Saori cały dzień. Naprawdę miło się z nią rozmawiało. Obiecałem jej, że będę ją odwiedzać. No, to był ciekawy dzień.

Konkurs!

Ogłaszam konkurs na banner dla watahy!
Wymagania:
  • Nazwa watahy przedstawiona w ciekawy sposób. 
  • Wymiary: 400x200 lub 800x400 

POWODZENIA!

Więcej informacji w zakładce konkursy!

Od Spirita Cd Abby


- Ja mam zawsze rację - odparłem dumnie.
- A jaki skromny - zaśmiała sie Abby.
- Ależ oczywiście - również się zaśmiałem. - To co? Ruszamy? - spytałem po chwili.
- Jasne - odpowiedziała i wyruszyliśmy w stronę gór Szarych.
~~~~~~~~~
Po jakimś czasie dotarliśmy do korytarza, na końcu którego była tamta komnata. Na szczęście udało mi się znaleźć drogę między stalaktytami i stalagmitami. W końcu formacje skalne się skończyły, a my natrafiliśmy na dziurę w drodze.
- Dasz radę to przeskoczyć? - spytałem.
- Chyba tak - odpowiedziała Abby.
Wzięła rozbieg i wybiła się na krawędzi. Udało jej się przeskoczyć. Ja skoczyłem zaraz po niej. Ruszyliśmy dalej. Po jakimś czasie dotarliśmy do rozwidlenia i skręciliśmy w lewo. Po chwili przed nami ukazała się ściana ze znakami, a na ścianie obok sześć wejść.
- To tutaj - powiedziałem. - do którego z pomieszczeń idziemy najpierw? - spytałem.

<Abby?>

Od Abby Cd Spirita


-Serio?- zapytałam
-Tak. Byłem tam chyba jakiś czas temu. Tak jak opisywał, było ta mnóstwo ksiąg.
-Cóż za zbieg okoliczności..
-Co nie? Mam zamiar wybrać się tam jutro- rzekł, a po krótkiej chwili dodał- A może nawet dziś.. Chcesz iść ze mną Abby?
-Z chęcią dotrzymam ci towarzystwa, ale musimy najpierw znaleźć jakąś niańkę Fabianowi.
-Bajka, bez przesady. Nie jest już taki mały, by ktoś musiał go cały czas nadzorować. Ma pół roku. Poradzi sobie. Przecież i tak przez prawie cały dzień się nie widzicie. On lata z innymi szczeniakami, a ty spędzasz czas ze swoimi przyjaciółmi. Obydwoje macie własny świat. Więc ja uważam, że niańka mu nie jest potrzebna.
  Westchnęłam. No cóż, Spirit miał rację. To już nie jest mój malutki braciszek. Zaczyna się zmieniać w porządnego basiora.
-Masz rację- odparłam


<Spirit?>

sobota, 1 lipca 2017

Minął Czasu Szmat...

Hej
Informuję, że wczoraj nastąpiło postarzenie wilków.

Ich wiek przedstawia się następująco:

Nicole - 4 miesiące
Leo - 4 miesiące
Lily - 4 miesiące
Diego - 4 miesiące
Azuri - 6 miesięcy
Fabian - 6 miesięcy
Ruki - 5,5 roku
Abby - 3,5 roku
Elizabeth - 1,5 roku
Jack - 1,5 roku
Yin - 3,5 roku
Wildwind - 6,5 roku
Spirit - 3,5 roku
Yang - 3,5 roku

Ranking na miesiąc: CZERWIEC
(podium)
1. Spirit - 395 pkt
2. Abby - 270 pkt
3. Jack - 135 pkt