/Perspektywa Yin/
Dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie. Niby zaczynał się tak jak każdy, jednak coś było inaczej. Miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Nie wiedziałam jednak co. Dziś odpuściliśmy sobie patrole. Sprawdzaliśmy tereny codziennie, a i tak nic się nie działo. No, może poza kilkoma ludzkimi dzieciakami, ale te uciekały na nasz widok. A jeden dzień wolnego nikomu nie zaszkodzi, nie? Dziś razem z bratem wyszliśmy za granice watahy, od strony wschodu.
/Perspektywa Yanga/
Razem z Yin wyszliśmy poza tereny watahy. Niby możemy trafić na ludzi, ale nie baliśmy się. W końcu większość z nich i tak przed nami ucieka.
- Tak właściwie to dokąd idziemy? - spytałem.
- Nie wiem - odpowiedziała mi Yin.
Między nami ponownie zapanowała cisza. Szliśmy tak dalej, kiedy podłoże zaczęło się zmieniać. Teraz było bardziej skaliste, jednak nigdzie nie było gór. Niedaleko przed nami znajdowało się mnóstwo kamieni różnych rozmiarów. Kiedy podeszlismy bliżej zauważyłem, że każdy z nich miał ściany całkowicie gładkie.
- Czyżby robota człowieka? - spytałem sam siebie.
- Raczej nie - powiedziała Yin. - dookoła nie ma żadnych śladów ludzi. Chyba, że zrobili to dawno temu, a czas zdążył zakryć wszystkie ich ślady.
Yin wskoczyła na jeden z niższych kamieni, a z niego przeskoczyła na wyższy.
- Chodź, musisz to zobaczyć! - powiedziała przeskakując na inny kamień abym mógł wejść.
Spróbowałem wskoczyć na kamienie. W przeciwieństwie do siostry nie poszło mi to tak gładko, ale w końcu się udało. To, co zobaczyłem, kiedy wskoczyłem na wyższy kamień tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to robota człowieka.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz