wtorek, 6 czerwca 2017

Od Jack'a "Trochę o mrocznych mieszkańcach Mrocznej Puszczy"

Od kilku dni przemierzałem tereny watahy. W końcu wypada wiedzieć, gdzie się mieszka, nie? Teraz zmierzałem w kierunku Mrocznej Puszczy. Jeśli chodzi o sen, spałem tylko godzinę, dwie każdej nocy. Byłem do tego przyzwyczajony. Z jedzeniem było już trochę ciężej, bo rzadko kiedy udawało mi się trafić na coś większego niż zając, albo coś co nie było dzikiem. Taa, nadal mam do dzików spory uraz. Kiedy tak sobie szedłem zobaczyłem przed sobą grupkę jeleni. Jeden z nich będzie dzisiaj moim obiadem. Przyczaiłem się na jednego, dorodnego osobnika i po chwili rzuciłem się do ataku. Wszystkie odbiegały, jednak ja uparcie biegłem za tym jednym. W końcu, kiedy byłem dość blisko jelenia skoczyłem na niego. Zwierz padł na ziemię i zaczął się rzucać i machać kopytami. Wgryzłem się w jego szyję. No i zdechł. Zabrałem się za jedzenie. Po porządnej obiado-kolacji ruszyłem w dalszą wędrówkę. Droga doprowadziła mnie do dość ciemnego lasu. Muszę przyznać, wygląda ciekawie. Z tego, co się orientuję to jest właśnie Mroczna Puszcza.
- Czyli mój cel - powiedziałem na głos.
Po krótkiej chwili zastanowienia wszedłem do Puszczy. Muszę przyznać, nazwa naprawdę dopasowana. Pasuje jak ulał. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie? Nic nie będzie. No, ewentualnie ogromne pająki, które podobno tu żyją. Ciekawe czy serio są takie ogromne i mordercze jak mówią, czy to tylko po to, aby przyciągnąć turystów. Ewentualnie pokarm dla pająków. O ile istnieją. Ah te moje teorie i dziwne przemyślenia. Dobra Jack, skończ myśleć, bo jeszcze się zmęczysz. Zaśmiałem się z własnych myśli. Dopiero po chwili zorientowałem się, że stoję w miejscu. Dokładniej na jakiejś ścieżce. Postanowiłem sprawdzić dokąd prowadzi. Szedłem tak sobie tą ścieżką... I szedłem... I szedłem... I nic nie było. No, oprócz drzew, kamieni, drzew... Wymieniałem już kamienie? Nagle usłyszałem szum wody. Ruszyłem ścieżką w tym kierunku. Dotarłem do czegoś w stylu małej doliny czy coś w tym guście. Niestety ścieżka się tu urywała, a zamiast mostu... W sumie, to nie było nic. Przeskoczyć tego to chyba nie przeskoczę... Chociaż, co mi tam...
Cofnąłem się, aby wziąć rozbieg, rozpędziłem się i wyskoczyłem. Drugiej strony złapałem się pazurami. Na szczęście umiałem się jakoś wspinać. Znalazłem podparcie dla tylnich łap i podciągnąłem się na przednich. Kiedy w końcu udało mi się wspiąć położyłem się na ścieżce.
- Zarządzam przerwę - powiedziałem sam do siebie.
Zacząłem obserwować teren dookoła mnie. Przez chwilę miałem wrażenie, że na jednym z drzew coś się ruszyło.
- Pewnie mi się zdawało - mruknąłem pod nosem.
Mimo wszystko wciąż pozostawałem czujny. I znów zauważyłem ruch, tym razem na innym drzewie. Podniosłem się z drogi.
- Pokaż się! - zawołałem, sam nie wiem do czego. Albo kogo.
Teraz kilka drzew naraz zaczęło się ruszać. Po chwili zaczęły schodzić z nich pająki. Ogromne pająki. No, czyli nie kłamali mówiąc o gigantycznych pająkach z Mrocznej Puszczy. Hm, dość sporo ich. Kiedy jeden z nich podszedł do mnie zaatakowałem go. To chyba go wkurzyło. I resztę chyba też. Stwierdzam wkurzone pająki.
- Zarządzam taktyczny odwrót! - zawołałem i ponownie przeskakując nad rzeką, tym razem sprawniej, uciekłem tam, skąd przyszedłem, czyli do wyjścia z Puszczy. Kiedy tylko wybiegłem zatrzymałem się i spojrzałem na Mroczną Puszczę.
- Jeszcze kiedyś tu wrócę - powiedziałem i ruszyłem w drogę powrotną do domu

THE END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz