- Nie potrzebuję twojej pomocy- warknęłam.
Jejku, jaki on jest irytujący. Wie co to znaczy, żeby dał sobie spokój? Basiory to uparte stworzenia. Ruszyłam w stronę swojej jaskini. Koniec dziś z przygodami. I pewnie na następny tydzień też. W końcu trzeba wykurować tą kostkę. A najlepiej zrobić to jak najszybciej się da.
Nie zwracałam już uwagi na wilka. Po prostu szłam do swojego celu. Co chwilę się potykałam. Czasami nawet przewracałam. Co prawda w głębi mojej głowy słyszałam głos basiora. Ale go ignorowałam. Uważam, że to było najbardziej stosowne zachowanie w tamtej chwili. Swoją obecnością i tak by nic nie wskórał.
~~
Dopiero po dwóch tygodniach byłam wstanie wstać o własnych siłach. Przez ten czas wszyscy koło mnie skakali, co mnie szczerze wkurzało najbardziej. Co chwile ktoś przychodził i pytał tylko „Jak się czujesz?” i najczęściej były to osoby, które ledwo znałam. Tak naprawdę najbardziej pomocnymi okazały się Ruki i Abby. Przynosiły mi wszystko co trzeba, zmieniały opatrunki etc. Na początku też zadawały te irytujące pytania, ale na szczęście po dwóch dniach dały sobie spokój. Zawdzięczam im dziś to, że z powrotem mogę normalnie funkcjonować. Wydawałoby się, że łapa nie powróci do dawnej świetności, ale wróciła. Cuda się dzieją na tym świecie.
<koniec wątku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz