Myślałam, że słowo "pomocy" powiedziałam tylko w swojej głowie. Jednak teraz rozbrzmiewało echem w całym skalistym tunelu. Na ścianie zaczęły pojawiać się dziwne kształty. Z każdą chwilą stawały się coraz straszniejsze. Ja się bałam, a co dopiero mój kochany Fabian. Nagle przerażające obrazy zniknęły i pojawił się cień wilka.
-Spirit? To ty?- zapytałam pełna nadziei.
Jednak nikt mi nie odpowiedział. Natomiast cień poruszył się i zaczął zmieniać swoje położenie. Chwilę stałam osłupiała, ale w sumie bardziej już się nie zgubię. A może akurat to coś pomoże mi się stąd wydostać. Popchnęłam młodego w stronę tunelu gdzie zniknął cień.
Po kilku minutach znaleźliśmy się na dworze. Cień zniknął bez śladu. Jednak wcale nie zamierzałam wracać do domu. Spirit w końcu wyjdzie z tego labiryntu, prawda? Ułożyłam koło wejścia jedno małe posłanie.
-Idź spać Fabian- powiedziałam ze smutkiem.
-A ty?
-O mnie się nie martw. Położę się trochę później- skłamałam. Wcale nie miałam zamiaru iść spać.
Patrzyłam jak Fab zasypia. Ostatni raz widziałam go w takim stanie kiedy miał zaledwie tydzień. Wyglądał wtedy bardzo słodko.
Kiedy się upewniłam, że śpi usiadłam na skraju klifu.
-Chciałam tylko mu powiedzieć, że Fabian to mój młodszy brat.. A wyszło jak wyszło- znów przyłapałam siebie na myśleniu na głos.
Księżyc już wzeszedł na nieboskłon. Bardzo brakowało mi w tej chwili tylko jednej osoby- Spirita.
<Spirit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz