Po kłótni z
rodzicami tak się wkurzyłam, że ich spaliłam. Przez co wywalili mnie z watahy.
Ale tak serio to nie zrobiłam tego specjalnie. Chciałam ich tylko silnie
poparzyć, ale nie od razu zabić. Ale cóż. Umarli na miejscu. Nie płakałam. Nie
kochałam ich. Nigdy. Cały czas ograniczali mnie do małej jaskini nie dając
poznawać świata. A ja tego pragnęłam. Chcieli mnie chronić przed mrokiem. Ale
co ja poradzę, że taki objawił się mój żywioł. Na szczęście już jestem wolna i
mogę odkrywać tajniki mej mocy. I nikt mnie już nie powstrzyma. Jednak najpierw
powinnam znaleźć miejsce gdzie będę mogła spokojnie żyć.
~~
Jak na me życzenie,
po dwóch życzeniach znalazłam się na terenie watahy. Skąd to wiem? Bo spotkałam
jakiegoś wilka, który strzegł jej terenów. Zgodził się mnie wpuścić, ale zanim
cokolwiek zrobię mam iść do alf. Niestety nie dostałam żadnych wskazówek gdzie
owe wilki się znajdują. No cóż. Trzeba w takich sytuacjach prowadzić się
instynktem. Ruszyłam w stronę jakiejś dziwnej polany. Dlaczego dziwnej? Gdyż
nie była jak każda inna. Była skuta.. lodem. Ale nie tylko to ją wyróżniało.
Znajduje się tutaj jakaś nienaturalna górka, która dosyć mocno emanuje czarną
magią. Od razu zapominam o swoim dotychczasowym celu drogi. Szybko pomknęłam w
stronę wzgórza. Czułam coraz więcej
mrocznej esencji. Ciągnęła mnie jak metal do magnesu. Nagle zaczęłam słyszeć
głosy. Śnieg… Wszędzie lód.. Nowa epoka.. Wszystko należy do mnie! Głos
brzmiał bardzo potężnie. Nie wiedziałam skąd pochodził ani nic. Nagle ktoś
wstrząsnął mym ramieniem.
<ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz