Obudziłem się w jakimś dziwnym miejscu. W oczy raziło mnie jasne światło reflektorów. Co to? Jakaś scena? Jakieś dwieście metrów wyżej siedzieli ludzie. Obserwowali mnie. Podniosłem się z ziemi. Zza pleców usłyszałem warczenia. Odwróciłem się. Za mną znajdowała się wbudowana w ścianę klatka. Warczenie dochodziło właśnie stamtąd. Nagle drzwi klatki zostały otwarte. Ze środka wybiegł wściekły pies. Albo raczej wilk. Uskoczyłem przed jego atakiem. Zauważyłem, że na jego tylnej łapie znajduje się charakterystyczne znamię w kształcie strzałki.
- Tom? - spytałem.
On jednak nie odpowiadał. Odwrócił się w moją stronę. Spojrzałem w jego oczy. Był w jakimś szale. Był wściekły.
- Co oni ci zrobili?
Nadal nie odpowiadał. Musiałem go jakoś wybudzić z tego szału.
- Tom do cholery! Obudź się! Nie jesteś taki! - krzyczałem.
- Nie? Skąd możesz wiedzieć jaki jestem? Uciekłeś! A oni pokazali mi prawdę! - zaczął do mnie podchodzić.
- Oni? Ludzie? Te potwory?
- Potwory muszą trzymać się razem! - wykrzyczał.
- Nie pamiętasz co ci zrobili? Zabili twoją rodzinę!
- Za.. Zabili? Ale.. - przez chwilę miałem wrażenie, że zaczyna się budzić z szału. - Nie! Mówili, że odzyskam rodzinę! Że po tym wszystkim wszystko wróci do normy!
- Kłamali, Tom - powiedziałem spokojnie.
- Ale... - tym razem na serio wychodził z szału.
- Tom, zostaw ich i chodź ze mną. Pamiętasz swoje słowa? Potwory muszą trzymać się razem. No więc trzymajmy się razem. - powiedziałem.
Tom obudził się z szału. Ludzie zaczęli się denerwować. Niektórzy z nich zaczęli wychodzić, a jeszcze inni schodzić do nas.
- To co? Jak za starych, dobrych czasów, nie? - zaśmiał się Tom.
- No, bierzmy ich! - krzyknąłem i rzuciliśmy się na ludzi.
Nie spodziewali się tego i zaczęli się odsuwać. Razem wybiegliśmy z tej "areny".
- Ej Tom? - spytałem kiedy znaleźliśmy się niedaleko terenów watahy.
- No?
- Może dołączysz do watahy? - spytałem z nutką nadziei w głosie.
- Nie wiem, Buck... - zaczął. - ja.. Muszę to przemyśleć..
- W razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedziałem smutny i zacząłem odchodzić.
- No właśnie nie wiem! - zawołał Tom z tyłu.
- To poszukasz! - zaśmiałem się i odszedłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz