Obudziłem się w jakimś dziwnym, nieznanym mi miejscu. Dokładnie mówiąc przy jakimś lesie. A co mi tam, wejdę. Z lekkimi trudnościami podniosłem się i ruszyłem wolnym krokiem przez las. Próbowałem przypomnieć sobie skąd się tu wziąłem. Miałem jednak pustkę w głowie. Po chwili coś zaczęło mi się przypominać. Pamiętam jak zmierzałem przed siebie kolejny dzień z rzędu. Szedłem tak, aby znaleźć się jak najdalej od mojego dawnego domu. Dlaczego? Bo wszystko tam przypominało mi o rodzinie i wypadku, w którym straciłem wszystko. To był na pozór spokojny dzień, jednak z nikąd wpadliśmy na burzę. Piorun uderzył w drzewo, a te zawaliło się na mnie i moją rodzinę. Oni zginęli, ja straciłem tylko łapę. Trafiłem wtedy na jakiegoś człowieka. Pomógł mi i zrobił protezę łapy... Szedłem tak zamyślony, aż usłyszałem czyjeś kroki.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz