Obudził mnie szczypiący mróz. Taa... Zima, niby moja ulubiona pora roku, bo noce są dłuższe, jednak jest dość zimno. Za zimno, jeśli mam być szczery. Przez ostatnią noc dużo napadało. Przeciągnąłem się i wpadłem na pomysł żeby sprawdzić co u Abby. Ruszyłem w kierunku jej jaskini. Po chwili byłem już na miejscu. A przynajmniej tam, gdzie powinna znajdować się jaskinia wilczycy. Po jakimś czasie usłyszałem wołanie zza grubej warstwy śniegu.
- Pomocy!!
- Abby?!
- Spirit? Pomóż mi! - zawołała.
- Tylko spokojnie! Zaraz coś wymyślę - ostatnie zdanie powiedziałem bardziej do siebie niż do wadery.
Myśl, Duch, myśl... Zacząłem kopać w śniegu. Nie dało to zbyt wiele. Wyglądało to tak, jakby spadła tu lawina. Śniegu było zbyt dużo, abym dał radę się przekopać. Nawet jeśli ktoś by mi pomagał, zajęłoby to za dużo czasu. Nagle wpadłem na lepszy pomysł.
- Posłuchaj, zaraz tu wrócę - powiedziałem.
- Dokąd idziesz? - spytała Abby.
- Po pomoc - odparłem. - nigdzie się nie ruszaj
- Bardzo śmieszne - rzuciła sarkastycznie.
Moim pomysłem było to, aby poprosić o pomoc basiora, który niedawno dołączył do watahy. Chodziło mi tu o Bucky'ego. Nie znałem go osobiście, miałem jednak nadzieję, że pomoże. Z tego co wiem potrafi kontrolować śnieg, więc jako jedyny może tu coś wskórać. Czym prędzej pobiegłem do jego jaskini. Na szczęście nie była zbyt daleko. Basior był w środku.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedziałem do niego.
- Dlaczego niby miałbym pomóc komuś, kogo nie znam? - spytał.
- Posłuchaj - powiedziałem ostro. - nie mam na to teraz czasu. Moja dziewczyna jest uwięziona w jaskini. Wejście całkowicie zasypał śnieg
Basior zastanawiał się przez chwilę.
- Prowadź - rzucił.
Pobiegłem w stronę jaskini Abby. Wilk biegł zaraz za mną. Zatrzymałem się przed ogromną zaspą.
- Abby? Wszystko w porządku? - spytałem.
Przez chwilę panowała cisza.
- Spirit?
- Spokojnie, sprowadziłem pomoc. Działaj - powiedziałem do Bucky'ego.
Basior zaczął odrzucać śnieg używając swoich mocy. Po jakimś czasie odkopał wejście. Od razu pobiegłem i przytuliłem Abby. Odwróciłem się, chcąc podziękować Bucky'emu za pomoc, jednak jego nigdzie nie było. Po prostu zniknął...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz