piątek, 7 lipca 2017

Od Ruki- Quest III

Wind oraz dzieciaki poszli na kilka dni na biwak przy jeziorze, więc zostałam sama w jaskini. Wykonałam rutynowe czynności, po czym położyłam się spać. Dzisiejsza noc wyglądała niesamowicie kusząco na nocny spacer, jednak musiałam się wyspać przed powrotem mojej rodziny. W końcu jutro wracają. Zasnęłam po godzinie.
~~
  Obudziłam się w środku nocy. Przetarłam lekko oczy jednak nie chciałam ich otwierać. W powietrzu czułam woń krwi.. STOP krwi? Zerwałam się na równe nogi i rozejrzałam dookoła. Z każdej strony otaczały mnie pyski, które najwyraźniej pragnęły mojej śmierci. Z mojej tylnej łapy leciała mi strużka krwi. Ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Jedną z twarzy rozpoznałam. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie on. Mój rodzony brat!
-Kelsen, co ci?- spytałam. Cały czas jednak byłam ostrożna.
-Mnie nic nie jest- odparł spokojnie- Natomiast tobie zaraz się coś stanie.
-Co ja ci takiego zrobiłam?!- krzyknęłam
-Przez ciebie nasi dziadkowie, jedyna rodzina, zginęli!- nie wytrzymał.
-Serio oskarżasz mnie o to? To samo mogłabym powiedzieć tobie lub Aridzie. Zrozum, to nie jest nasza wina. Oni sami podjęli decyzję o tym, że my mamy uciec, a oni zostać i walczyć na tej wojnie. Troszczyli się o nas i wierzyli, że będziemy się nawzajem wspierać, pomagać. A ty natomiast, co robisz? Atakujesz własną siostrę, która cię w późniejszym czasie wychowała. Co, z Aridą też tak postąpisz? A może już jej coś zrobiłeś?
  Basior westchnął próbując zapanować nad emocjami, po czym zwrócił się do innych.
- Wstrzymać ogień!- powiedział, a wilki odsunęły się ode mnie.  W końcu mogłam się trochę wyprostować- Z Aridą wszystko w porządku. W sumie to nawet jest tu ze mną.
  Po tych słowach dwa basiory wprowadziły moją młodszą siostrę skutą na szyi łańcuchem.
-Arida.. Co oni ci zrobili?- zapytałam, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
-Ruki, ona nie może nic mówić. Inaczej kolce przebiją jej gardło.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-Przepraszam- szepnął, po czym zbliżył się do Ari i zdjął jej delikatnie obrożę z szyi. Wadera roztrzęsiona podbiegła do mnie i wtuliła się w mą pierś.
-Cii, już jest wszystko dobrze- próbowałam ją uspokoić.
-Ale, dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam ponowie
-Nie wiem, ale przepraszam. Jeśli więcej nie będziecie chciały mnie widzieć to to zrozumiem.
  Moja twarz była teraz całkowicie spokojna. Jednak uważam, że ta sytuacja była żałosna i bez jakiegokolwiek sensu.
-Chcemy cię widywać, ale chyba powinieneś iść się leczyć. No wiesz, co? Żeby atakować swoje siostry?
-Przecież przeprosiłem!
-Dobra, koniec tych pogaduszek. Wracaj do swojej watahy!
-A Arida?
-Zostaje ze mną.
  Mój brat wyszedł z jaskini i pobiegł w stronę drzew. Za nim pędziła całkiem spora grupka wilków. Spojrzałam na moją siostrę.
-Już ci nic nie grozi. Ze mną jesteś bezpieczna.
-Wiem, Ruki- odparła cichym i jeszcze słabym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz