Przemierzałem różne tereny już od kilku miesięcy. Czyli odkąd rodzina mnie odrzuciła. Byli przerażeni moim wyglądem. Ale moi rodzice zawsze tacy byli. A gdyby byli niewidomi? Czym by się kierowali? Tego chyba nigdy się nie dowiem. Prawdę mówiąc bali się mnie wszyscy z mojej, dawnej już, watahy. A wszystko przez czerwone oczy i łapy wyglądające jak we krwi. Czasem zastanawiałem się dlaczego akurat mnie to spotkało. Zawsze dochodziłem do tego samego wniosku. Tak musiało być. Idąc w zamyśleniu nie zauważyłem korzenia wystającego z ziemi. Potknąłem się o niego i potoczyłem kilka metrów dalej. Kiedy wstałem warknąłem coś pod nosem. Gdy ruszyłem dalej poczułem, że ktoś mnie obserwuje.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz