środa, 12 kwietnia 2017

Od Yin i Yanga

/Perspektywa Yin/
Razem z Yangiem szliśmy nieznanym nam lasem. Nasza podróż rozpoczęła się niecałe sześć miesięcy temu. Na początku chcieliśmy wyruszyć w różne strony, ale doszliśmy do porozumienia i ruszyliśmy razem. Zawsze chcieliśmy wyruszyć w nieznane, wreszcie się udało. Yang szedł po drodze, ja trzymałam się cieni. Nagle wyczułam czyjąś obecność.
- Yang! - szepnęłam w stronę brata.
Ten podszedł do mnie.
- Co jest? - spytał.
Pokazałam mu, że ma być cicho i wskazałam na drogę, którą przed chwilą szedł. Teraz znajdował się tam człowiek. Myśliwy.
- Co człowiek robi w tej części lasu? - zapytał Yang.
- Nie wiem - odpowiedziałam. - ale mam ochotę go pogonić.
Zanim Yang zdążył zareagować rzuciłam się w stronę myśliwego. Ten jednak nie zaczął uciekać. Coś jest nie tak... Nagle z krzaków po przeciwnej stronie drogi wyszli inni ludzie. Jaka ją jestem głupia! Jak mogłam nie przewidzieć, że może być ich więcej! Teraz mnie otoczyli.. Jest tylko jedno wyjście. Spojrzałam w stronę brata, pokiwał głową. Doskonale wiedział co chcę zrobić. Zamknęłam oczy i skupiłam się na otaczającej mnie ciemności. Po chwili zaczęli pojawiać się Nieumarli. Ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Jeden z nich kazał atakować Nieumarłych. Bezskutecznie. Zmory zaczęły atakować myśliwych. Jeden z nich okazał się na tyle mądry aby uciec. Reszta zareagowała wolniej. Zbyt wolno. Zanim zdążyli uciec Nieumarli ich dopadli i rozszarpali na strzępy. Teraz to łowca został ofiarą.
/Perspektywa Yanga/
Obserwowałem to wszystko z cienia. Istne pobojowisko. Kiedy wszyscy myśliwi zginęli wyszedłem z ciemności i używając swojego światła zniszczyłem Nieumarłych. Błysk musiał przyciągnąć uwagę jakiegoś wilka, bo po chwili wyczułem jego zapach.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz