Idąc Nanja wyglądała jak stary pijak. Na tą myśl przypomniał mi się stary Christian, pijak z mojej dawnej watahy. Wzdrygnąłem się na ten obraz. Nigdy go nie lubiłem, chyba nawet z wzajemnością. Co ja gadam, przecież on nikogo nie lubił. Podszedłem do utykającej wadery.
- Pomóc? - spytałem.
- Nie dzięki, dam sobie radę. - odpowiedziała pewnie.
Wzruszyłem ramionami i zatrzymałem się, zacząłem obserwować poczynania Nanji. Przez kolejne parę metrów dość dobrze sobie radziła. Później zaczęła utykać nieco bardziej, aż w końcu niemal się wywaliła. Westchnąłem i podszedłem do niej.
- Może jednak ci pomóc? - zapytałem, choć byłem prawie na sto procent pewien co odpowie. Ciekawe czy wszystkie wadery są takie uparte?
<Nanja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz