Postanowiłam iść na spacer do lasu, a dokładniej do części gdzie mnie jeszcze nie było, czyli do wschodniej granicy watahy. Spirit ostrzegał mnie, że widział tam kiedyś ludzi, ale mu nie uwierzyłam. Przecież to jest miejsce z dala od ludzkich cywilizacji. Większość ich społeczeństwa myśli, że wilki to bezlitosne zwierzęta, które tylko zabijają, a tak naprawdę to oni to robią nam. No może nie wszystkim, bo niektórych przewożą do jakiś parków narodowych..
Tak rozmyślając, zza rogu zobaczyłam coś podobnego do ducha. Różniły się one tym, że mogły wpłynąć fizycznie na istoty żywe. Byli tam też ludzie. CHWILA!! Ludzie? Ojoj, jednak Spirit miał racje. To, co stało się po chwili, było dość przerażające, ponieważ zjawy rozszarpały myśliwych. Potem pojawił się jakiś oślepiający blask. Otrząsnęłam się i popatrzyłam na miejsce zdarzenia. Nie było nawet śladu po zaistniałej sytuacji. Dopiero teraz dostrzegłam dwa wilki, jednak byłam wystarczająco daleko, by mnie nie zauważyły, ale wyczuć- wyczuły mnie.
-Eh, nie ma co się ukrywać- pomyślałam i ruszyłam w ich stronę.
Na początku nie zareagowali zbyt dobrze, gdyż stali w pozycji obronnej szczerząc ostre kły.
-Spokojnie, nie chcę mieć wrogów- krzyknęłam
-Kim jesteś?- zapytał jeden z nich
-To raczej ja powinnam zadać to pytanie. Weszliście na teren watahy. Ale z grzeczności się przedstawię. Jestem Abby. Czego tu szukacie?
<Yin? Yang?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz