Co rusz ktoś ginął, niektórzy byli już w tak ciężkim stanie, że nie mogli walczyć. Nagle Spirit, jeden z lepszych moich ludzi dostał kulą. Na szczęście nie trafiła w serce- co ja bym zrobiła z rozpaczającą Abby.. Chwila. No tak, Abby. Przecież ona jest zielarzem i potrafiłaby pomóc rannym towarzyszom. Hmm, tylko jak ją tu przyzwać bez robienia dużego zamieszania... Dobra, mniejsza o to. Tutaj liczą się życia naszych kolegów i koleżanek. Po prostu po nią pobiegnę. Za nim jeszcze to zrobiłam to zawołałam do reszty:
- Chrońcie Spirita, ja biegnę po Abby.
Na moje szczęście, Abby była w swojej jaskini razem z Fabianem. Stanęłam zdyszana na progu jej domu. Ona odwróciła się w moją stronę.
-Co się stało?- powiedziała zmartwiona.
-Potrzebujemy pomocy medycznej. Zaatakowali nas ludzie. Już parę wilków zginęło, a ja ze swoimi podstawami medycznymi w niektórych przypadkach nie umiem zaradzić, poza tym rannych jest coraz więcej i nie wyrabiam. Abby, potrzebujemy twojej pomocy!
Wzrok wadery momentalnie się zmienił, wzięła jakąś torbę i zawiesiła sobie na szyi.
-Nie ma co zwlekać. Prowadź!
<Spirit? Abby? Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz