Trochę minęło nim z
Ruki dotarłyśmy na pole walki. Od razu zobaczyłam Spirita i pełno krwi
niedaleko serca. Przerażona podbiegłam do niego czym prędzej i obejrzałam ranę.
Na szczęście rana nie uszkodziła ważnych narządów wewnętrznych, ale blizna po
takiej ranie zostanie na sto procent. Szybko rozpakowałam swój wcześniej
zabrany z jaskini sprzęt. Na początku polałam ranę wodą, co objawiło się
stęknięciem ze strony Spirita.
-To nieuniknione- powiedziałam
Następnie wzięłam
liście, które miały za zadanie zatamować krwotok. Później owinęłam ranę „bandażem”
(takimi długimi liśćmi).
-To powinno wystarczyć.
-Dziękuję- odparł
-Nie ma za co. Taka praca- odpowiedziałam tylko.
-Mówisz tak jakby cię coś denerwowało..
-Wcale tak nie jest!
<Spirit, Ruki, Bucky, ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz